wtorek, 3 marca 2015

W marcu jak w garncu... dosłownie!

        Marzec rozpoczął się pod bardzo czarnym, negatywnym znakiem... choć w sumie uwielbiam czerń, to nie jest to ten odcień w życiu, który chciałabym widzieć... zaczęło się nieprzyjemnie, bo już pierwszego dnia straciłam zaufanie do "teściowej", którą jak dotąd (bite 5 lat, bo pierwszy rok nie był za dobry) uważałam za kobietę bardzo wyrozumiałą. Co jak co, ale cholernie nietaktownym jest wjazd komuś na nazwisko. W sumie co do licha ma nazwisko do charakteru? o.O To była najdurniejsza rzecz, jaką przez te koszmarne pół godziny usłyszałam... Ale z drugiej strony, kto wpadł na głupi pomysł, aby w niedzielę wybrać się do rodziny Nethey'a? No kto?! Idiotka! Nethey też sprawił mi ogromny zawód, ale mniejsza z tym, nie ma co się rozpisywać... A w sumie dlaczego nie?! To MÓJ blog i MOJE, kurna, życie. Będę pisać co mi się żywnie podoba! A to co mi się nie podoba tym bardziej!!! No i tak oto od niedzieli mam humor do bani. To jest jeden z powodów Czarnego Marca.
        Kolejna sprawa to poniedziałkowe choróbsko, które naparło na mnie kolejną, cięższą falą artyleryjską. Tydzień temu na jeden dzień miałam kompletny paraliż - ruszenie się z łóżka skutkowało natychmiastowym osłabieniem i padaniem tam, gdzie aktualnie stałam. Na drugi dzień było o niebo lepiej, energia wróciła itepe. Od poniedziałku mam bóle całego ciała - mięśni, skóry, kości, koszmarny ból gardła, który stopniowo odpuszcza, kłopoty z koncentracją, gorączkę. Jakiekolwiek wędrówki - a jestem zmuszona - są nie wskazane. A codzienna jazda do weterynarza i jutrzejsza uczelnia absolutnie na to nie pozwalają.. do tego magister, ale o tym niżej. Brak apetytu i kuracja Cholinex-Theraflu przynoszą efekty, ale to za mało :< Oto drugi powód tandetnego humoru i nazwania marca Czarnym...
        Magister. Sprawa nadrzędna, pierwszorzędna, priorytetowa, spędzająca sen z powiek, bo dawno powinna była się zakończyć. Ale nieeeee, tu choróbsko, tu egzamin, tu weekend, tu cośtam. Ale dziś skończyłam trzeci rozdział, zostały dwa i... stoję w miejscu. Brakuje ośmiu książek, a wypożyczalnia na GWSH zamknięta do piątku. Czytelnia natomiast otwarta jest dopiero jutro, w godzinach południowych, więc muszę taka zdechła tłuc się busem... gdyby jeszcze tramwaj tam jeździł, ale on dojeżdża tylko do połowy >.< Oczywiście ciemna blondynka (bardziej wpadam w jasny brąz, ale kij z tym) nie wpadła na to, że podczas ferii biblioteka w tygodniu jest nieczynna. A w Śląskiej jest tyyyyyle książek, ale z mojej tematyki - to po prostu śmiech na sali, albo korzystanie z czytelni, której tam wprost nienawidzę :/ Już wolę to durne GWSH... trzeci powód, robi się coraz ciekawiej >.<
        Tydzień pod znakiem weterynarza. Mała słodziaśna Czarna Perła (przyjęte: Perełka) ma zapalenie ucha wewnętrznego i od piątku dostaje antybiotyk w postaci zastrzyków podskórnie. No i jeździmy tak z Nethey'em. W sumie zostawiliśmy już tam trzykrotną wartość pieniężną samej świnki, ale widzę pozytywne efekty i naprawdę wisi mi, ile wydaliśmy. Kocham tego zwierzaczka i nie wyobrażam sobie, żeby wywalić ją na zbity pyszczek albo oddać... albo uśpić... tylko dlatego, że jest chora :< Moja cut-miut (pisownia celowa) "bratowa" tak robiła z tymi paskudnymi yorkami - sikał po domu, gryzł meble, rozchorował się - oddać albo wywalić. Generalnie nie cierpię tych psów, ale to jest zwierzę, nie zabawka! Kupiłeś/dostałeś - szanuj i kochaj. Ja nie chcę yorka i wszyscy wokół o tym wiedzą, ale pewnie jak bym jako szczeniaczka małego dostała, to oddałabym nim by się do mnie przywiązał. Takie stworzenia nie wchodzą w grę u mnie - pies to doberman, owczarek, rottweiler. A york albo shih tzu? Nie rozśmieszajcie mnie... czwarty powód Czarnego Marca, robi się już tłok!
       
        A tak ogólnie... nie, życie mam całkiem spoko. Tylko naprawdę za dużo ch*jowych ludzi w nim spotkałam. Mam tylko chłopaka i kilkoro znajomych, z którymi się dogaduję. I wiecie co? Do jasnej anieli, odpowiada mi taki stan! Ale jakby taka mała bombka pierdylnęła w Ziemię, to... ;)

2 komentarze:

  1. Faktycznie konkretny miesiąc zaliczasz :P to Cię i nosi. Ale w sumie lepiej mieć paru ludzi prawdziwych niż tłum który czeka tylko na upadek . . . Mało stresu życzę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, dzięki ^^" Z tymi ludźmi to się zgadzam... nie ma nic gorszego niz fałszywi znajomi i przyjaciele :/

      Usuń