piątek, 15 stycznia 2016

The Elder Scrolls V: Skyrim

        Bezsprzecznie Skyrim zasługuje na tytuł jednego z najlepszych tytułów gatunku RPG wszech czasów, miałam okazję przekonać się o tym całkiem niedawno i osobiście sama hołduję tej ocenie. Ogromne, otwarte krainy, szczegółowa interakcja między postacią gracza a bohaterami niezależnymi i samym światem, masa rzeczy do zrobienia i... a co ja będę się nad tym rozwodzić, przejdę może po prostu do swoich standardowych plusów i minusów ;) Wiedzcie tylko, że ta gra jest epicka. Jak cała seria The Elder Scrolls zresztą.

PLUSY:
  1. Grafika - bajeczna, dopracowana, szczegółowa... w sposób piękny i poruszający nawiązuje do krain nordyckich, niejednokrotnie w trakcie gry zachwycałam się krajobrazem gór skąpanych w blasku purpurowego słońca, potoczkami z krystaliczną wodą, wodospadami czy zimowymi lasami. A najcudowniejsze były zorze polarne widoczne nocą i powoli płynące chmury... Może i na mimikę postaci nie położono tak dużego nacisku, ale każdy mieszkaniec Skyrim został obdarzony indywidualnym wyglądem, zadbano o jego szczegóły i charakter. Ogółem grafika jak na 2011 rok jest perfekcyjna! Żadnych ścinek, spowolnień, gra się gładko na najwyższych detalach.
  2. Muzyka - stary, dobry klimat Elder Scrolls, który budzi we mnie same dobre wspomnienia związane z poprzednimi tytułami serii. Bardzo podoba mi się motyw przewodni, zawsze ta sama melodia, ale zawsze w wariacji odpowiadającej danemu tytułowi, jest piękna. Niejednokrotnie jak głupia nucę sobie ją pod nosem uruchamiając grę :D Muzyka w Skyrim jest bardzo charakterystyczna, gwałtowna - przywodząca na myśl heroiczne batalie rodem z legend nordyckich, delikatna - jak ośnieżone polany jaśniejące pod niebiańskimi zorzami, wesoła - jak dzień na targowisku. Jak muzyka potrafi perfekcyjnie oddać klimat gry...
  3. Dubbing - czyli coś, czego bardzo brakowało mi w poprzednich odsłonach serii. Świetnie dopasowane głosy, bardzo dobre dopasowanie do wypowiadanych kwestii, przyjemnie się słucha i absolutnie nie psuje to klimatu gry. Najlepiej brzmią daedry, tu wyraźnie postarano się, by ich dziwactwo zostało oddane w pełni należycie xD No, poza drobnym problemem, że przy ich wypowiedziach musiałam przyciszać głośniki... ;)
  4. Fabuła i wątki - pamiętam, że przy pierwszym podejściu do tytułu trudno mi było rozdzielić wątki w grze, wydobyć fabułę kampanii, może nie tyle dlatego, że w dzienniku wszystkie misje oznaczone są jednakowo, ale ze względu na ich ilość i wagę. Osobiście walkę o władzę między Cesarskimi i Gromowładnymi uważam za równie ważną, co starcie z upadłym Alduinem. No i przy okazji gładko się przeplatają. Pozostając Smoczym Dziecięciem nadal musimy wybrać po czyjej stronie staniemy, kogo poprzemy w konflikcie. W tym punkcie warto byłoby też wspomnieć o losowo generowanych misjach i ilości zadań pobocznych, deadrycznych czy dla organizacji zrzeszających różnego rodzaju margines. Na nudę nie narzekam ;)
  5. Argonianie - czyli rasa, za którą kocham serię The Elder Scrolls jeszcze mocniej. Jaszczuroludzie, gadzinki, smokopodobni z ogonami i paszczami pełnymi ostrych zębów. Smocze dziecięta jak się patrzy! :3 Nie pojmuje tylko, dlaczego Bethesda odeszła od pomysłu z Morrowind, w którym argonianie mieli gadzie nogi, tak bardzo do nich pasujące... na szczęście są mody, dzięki którym argo wyglądają jeszcze bardziej po swojemu, zachowując wtedy butki na łapkach ;)
  6. Cutscenki w walce - kolejny sympatyczny bajer, jakim poczęstowała nas Bethesda :) Czasami w walce (nie wiem czy to zależy od trafienia krytycznego czy gra sama generuje przy K.O.) pojawia się scenka, w której nasz bohater to ścina głowę przeciwnika, spopiela go zaklęciem czy świdruje strzałą. Ze śmiertelnym skutkiem, w zależności od używanej broni. Wiele jest takich efektów a i ja jeszcze wszystkich nie poznałam, ale efekt jest porażający :D 
  7. Własny dom - nie chcę osobno pisać o dodatku Hearthfire, dlatego zapiszę to w tym punkcie. Bez niego można posiadać zwykłe domy w mieście, w pełni urządzone i nadające się tylko do zamieszkania. Przydatne o tyle, że nie trzeba już wynajmować pokoju w gospodzie na nocleg, a i przechować można bezpiecznie swoje skarby. Hearthfire rozwija jednak ten wątek i pozwala na zakup ziem pod budowę... a co za tym idzie, wybudowanie domu według własnego widzimisię, z własnym wyposażeniem i na własnej działce z dala od zgiełku miast. Sporo zabawy miałam z budową wszystkich trzech posiadłości :D
  8. Smoki - pojawiają się pierwszy raz w serii The Elder Scrolls i są wspaniałe :3 Z ich łusek i kości można wyklepać sobie najlepszy możliwy pancerz, pochłaniając ich dusze odblokowujemy Krzyki, a sama walka z tymi przerośniętymi gadami to przyjemne wyzwanie. Niejednokrotnie posiadają też przy sobie nie lada skarby ^^
  9. Jazda konna - konie pojawiły się już w części czwartej - Oblivion, ale Skyrim wprowadza wiele ulepszeń. Chociaż zimowe koniki są stosunkowo powolne, to potrafią wspiąć się na niedostępne pieszo wzgórza z jeźdźcem w siodle, są żywotne, nawykłe do walki a niejednokrotnie nawet pomagają swojemu właścicielowi w walce. Warte odhaczenia jest to, że wreszcie wprowadzono walkę w siodle, która może szczytem techniki nie jest, ale pokazuje, że jest możliwe.
  10. Dwie bronie - kolejna innowacyjna nowość, której tak pieruńsko brakowało mi w poprzednich tytułach. W końcu mój argonianin może siepać dwoma mieczami jednoręcznymi na raz. I wygląda to bardzo elegancko, rewelacyjnie wręcz, a powyżej wspomniane cutscenki dopełniają obrazu :)
  11. Pogoda - dynamiczna i dostosowana do lokalizacji. Niestety najczęściej są to śnieżyce, ale kiedy wreszcie pojawią się burze, to jest co podziwiać :3 Bardzo realistycznie oddana aura nadaje grze bogactwa i klimatu.
  12. Miasta, miasteczka, wsie - kilka głównych miast-stolic, kilkanaście miasteczek i mnóstwo wiosek rozlokowanych na gigantycznym obszarze czynią ten świat żywym, bogatym i tak różnym od innych uniwersów znanych z gier. Gdyby nie opcja szybkiej podróży do poznanej lokacji, podróże trwałyby godzinami, chociażby dotarcie z Pękniny do Markartu... ;)
  13. Małżeństwo i rodzina - niby co to daje, skoro towarzysz/towarzyszka i tak za nami biega? Otóż w połączeniu z dodatkiem Hearthfire można stworzyć pełnoprawną rodzinę dającą pełnoprawne i wcale nie takie byle jaki profity :D Spanie z małżonkiem (nie, nie takie jak myślicie :P) obfituje w Błogosławieństwo Kochanka, a gdy w sypialni są adoptowane (nie ma innego sposobu na ich pozyskanie) dzieci otrzymujemy kolejny profit. Ponadto dzieciaki żyją swoim życiem i adoptują zwierzaki, wyszukują różne rzeczy w okolicy, wykonują swoje obowiązki i są urocze ^^ Dla przykładu moja małżonka prowadzi sklep obwoźny i są z tego niezłe przychody ;)
  14. Daedry - wyobraźcie sobie złośliwych, walczących między sobą i wtrącających się w sprawy śmiertelników bogów. No właśnie, takie są daedry i z nimi związane zadania :D Kolejny smaczek nadający grze życia ^^
  15. Interakcja - bohaterowie niezależni bardzo żywo reagują na naszą postać. To popadają w zachwyt, gdy zabijemy przy nich smoka albo posiadamy na sobie piękny i rzadki pancerz, irytują się gdy rzucamy przy nich zaklęcia, zagadują, nucą sobie, obgadują. Żyją. Z bohaterem i bez niego. Reagują na nasz wygląd, komentują na głos nasze wilkołacze cechy, naśmiewają się, śledzą i pilnują. Trudno jest mi to odpisać, ale to prawie tak samo, jakby naprawde nas znali, kojarzyli i żyli z nami w tym świecie. KLIMAT!
  16. Wilkołactwo - dla mnie nie jest to jakiś fantastyczny wymysł, ale jeśli chodzi o Towarzyszy, to jest to genialny motyw. Poza tym można się z likantropii wyleczyć, więc nie ma żadnego przymusu, aby na zawsze zostać dziką, rozszalałą bestią ;)
MINUSY:
  1.  Brak widoku postaci w menu ekwipunku - tak, podobało mi sie to w Morrowind, podobało w Oblivionie, więc dlaczego, do jasnej anieli, nie ma tego w Skyrim?! Szukam moda, który poprawiłby ten fatalny błąd Bethesdy, ale na razie bezskutecznie :< Jak tak można, ja się pytam..?
  2. Bugi - z początku myślałam, że to jakaś klątwa na forach, ale z kolejnymi godzinami gry i misjami przekonałam się, że to żadna klątwa tylko normalność. Kilka misji musiałam obchodzić kodami, bo albo nie było postaci, do której miałam zagadać, a jak już była, to stwierdzała, że "nie powinno cię tu być" i koniec. Nie przeskoczysz. Czasami postacie skakały po całej mapie, toteż pięciominutowe zadanie przeciągało się do godziny, bo po dotarciu do znacznika nikogo tam nie było, a po ponownym uruchomieniu był gdzie indziej... nie mówiąc już o tym, że nie mogłam wyleczyć wilkołactwa spełniając wszystkie warunki, ponieważ ostatni przedmiot nie reagował i nawet kody na nic się nie zdały >.< Musiałam to obejść dodatkiem z wampiryzmem a potem wyleczyć się z lordowości wampirzej xD Tak czy inaczej, kilka razy wyłączyłam grę ze względu na denerwującą ilość błędów.


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Raptr Gamercard

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz