Na zbyt dużo akcji w grze akcji to tylko ja mogę narzekać xD Wreszcie zabrałam się za grę opartą o cudowny film, która swoją drogą stoi na półce już trzeci rok, i nieco się rozczarowałam, że nie jest bardziej w stylu action RPG, ponieważ w typowych grach akcji się nie odnajduję... ale na szczęście tytuł okazał się bardzo przyjemny, a kiedy nauczyłam się porządnie grać, okazało się, że wykonuję ostatnią misję xD Takie rzeczy to ja mam na co dzień...
PLUSY:
- Pandora - twórcy gry oddali cały ten piękny świat Pandory w każdym, najmniejszym szczególe. Barwny księżyc jest równie cudowny, co niebezpieczny niezależnie od wybranej frakcji. Rzecz jasna ludzie mają się trochę gorzej, bowiem fauna i flora tego miejsca staje po stronie jej rdzennych mieszkańców, czyli Na'vi. Ja tam nie narzekałam podczas gry, kwiatuszki często przychodziły mi z pomocą, kiedy żołnierze RDA atakowali wioski ;) Nie wspominając już o faunie, która tratowała, rozszarpywała albo wspierała grzbietem i siłą nóg tubylców. Poprzez kreacje świata naprawdę można poczuć się jak na seansie w kinie (szkoda tylko, że grafika już trochę gorsza..).
- Frakcje - po prologu kampanii, czyli dość szybko, przychodzi czas na wybranie strony konfliktu, którą chcielibyśmy wesprzeć. Pozostaje Nam więc albo dalej współpracować z ludźmi, albo zabrać ciało i oddać się pod opiekę Na'vi - osobiście przez wgląd na paskudne usposobienie gatunku ludzkiego wybrałam tubylców ^^" I grało mi się miodnie :3
- Na'vi - tak, tak, nie przestanę się zachwycać tą obcą rasą wzorowaną na styl błękitnych, pasiastych amerykańskich Indian. Zawsze podobały mi się w grach klasy złączone mistyczną więzią z naturą (druidzi, szamani itd.), a Na'vi w szczególności cenią sobie życie i otaczającą ich przyrodę, którą ludzie zamierzają zniszczyć i zasiedlić. Doprawdy, Cameron miał łeb tworząc tak soczyste sci-fi.
- Pojazdy i wierzchowce - jeśli mamy do czynienia z dwoma tak odmiennymi obozami (po jednej stronie ludzkie karzełki, po drugiej niebieskoskóre smukłe olbrzymy), to ich środek transportu także musi być inny. Niestety nie mam pewności czy każdym pojazdem dostępnym w grze mogą się przemieszczać ludzie, ale wiem, że Na'vi otrzymali do dyspozycji standardowe złowieszcze konie, ikranyczy w pewnym momencie nawet palulukan i Toruk Makto ;) Konie można zastać w losowych miejscach na każdej mapie, jak to w końcu ze zwierzęciem w jego naturalnym środowisku, i swobodnie dosiąść, by czmychnąć z zagrożonego terytorium.
- Latanie - w pewnych momentach gry mamy możliwość samodzielnego sterowania własnym ikranem, co jest z początku rzeczą dosyć toporną, ale po chwili daje niesamowita frajdę :D Nie mówiąc już o Toruku zasłaniającym cały ekran xD
- Pancerze i bronie - wraz ze zdobywaniem punktów doświadczenia otrzymujemy pakiety zawierające różne rzeczy: skille, bronie i pancerze odpowiednie dla danej rasy. Niesamowicie przypadły mi do gustu klanowe stroje, bardzo oryginalne i przemyślane, ale dające też niemałe profity w grze.
- Film i fabuła - zaryzykowałabym stwierdzenie, że gra jest pewnego rodzaju preludium dla filmu. Praktycznie cały Avatar: the Game opiera się o konflikt zbrojny między mieszkańcami księżyca a ludzkimi najeźdźcami, którzy przestają kryć swoje zamiary podboju tego egzotycznego świata. Niestety jest to gra akcji, dlatego też nie można spodziewać się jakichś głębszych wątków fabularnych czy innych smaczków - a z miłą chęcią szarpnęłabym takiego konkretnego erpega z tego uniwersum... a wracając do tematu, dlaczego uważam to za wstęp? Ponieważ na zakończeniu bohater/bohaterka wypowiada zdanie, które nawiązuje do niedalekiej przyszłości, która objawia się w filmie. Ciekawy zabieg. Znów mam ochotę obejrzeć ten film.
MINUSY:
- Modele Na'vi - prawdopodobnie to przez niezbyt ciekawą oprawę graficzną, ale z obcej rasy zrobiono straszne paskudy xD Może i Na'vi nigdy nie byli piękni, moim zdaniem to bardzo urodziwa rasa, aczkolwiek w grze widzimy samych pokrzywieńców i pomarszczeńców, poza Bayda'amo xD Tak czy owak, trochę mi to nie podeszło...
- Krótka kampania - wyrażnie twórcy gry postawili na tryb multiplayer i conquest polegający na starciach między stronami.Sama kampania to raptem kilka godzinnych misji, a szkoda, bo jest naprawdę wciągająca. PvP i ciągłe natłukiwanie się mnie nie przyciąga, więc raczej szybko do tytułu nie wrócę :/
- Akcja - niestety w grze za dużo jest akcji w stylu zabijania, a za mało tej prawdziwej, pobudzającej krążenie. W kampanii dla Na'vi nie uraczymy ucieczek, pościgów, szaleńczej jazdy wierzchem, misji na czas, bezpośrednich starć z trudnymi bossami... tak jakby kampania była tylko poboczna dla multiplayera... może i nie przepadam za tym gatunkiem, ale chciałabym czegoś więcej :/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz