piątek, 12 lutego 2016

Gry komputerowe, mężczyźni i ich żony

        Ten temat już od pewnego czasu za mną chodzi, ale dopiero przy trzecim prawdziwym (osobistym) przypadku postanowiłam nieco nakreślić go publicznie. A mianowicie - podejście kobiet nie będących graczami do growego hobby ich mężów, partnerów czy narzeczonych. Naprawdę, nurtuje mnie ono niemiłosiernie, a nigdy nie miałam okazji osobiście poznać i porozmawiać z taką kobietą o jej motywach postępowania. Oczywiście, zdarzają się przypadki osób uzależnionych, spędzających na grach cały wolny (i nie tylko) czas, jednak o takich tutaj pisać nie będę. Ale nie przedłużając, przejdę do sedna sprawy.
          Swojego czasu pracowałam z facetem zakochanym po uszy w World of Warcraft, a potem także i Diablo III (na które z pewnych względów praktycznie nie mógł sobie czasowo pozwolić). W sumie nic dziwnego, każdy uważa za normalny obrazek faceta grającego w gry komputerowe. Ja się przekonałam, że dla wielu kobiet jest to cholernie nienaturalne, nienormalne i pochłania tylko czas, który mężczyzna zamiast przeznaczyć na relaks i chwilę luzu mógłby poświęcić na... no właśnie, na co? Sprzątanie? Gotowanie? Plotkowanie z (załóżmy) żoną o jej koleżaneczkach? Oglądanie z nią głupawych seriali dla kurek domowych? Jeżeli facet przychodzi wyczerpany z roboty i ma ochotę pozabijać bandziorów, porozbijać się samochodami czy dokonać heroicznych czynów, to dlaczego od razu spotyka się z komentarzem: "Znowu te durne gry? Nie masz nic lepszego do roboty?" albo moje ulubione: "Telewizję byś obejrzał a nie w te głupoty znów grasz!". Ooooooch, no tak, przecież programy w telewizji (nie piszę o kanałach rzeczywiście edukacyjnych, bo niewielu mężczyzn je ogląda) są bardzo edukacyjne, pozbawione złych treści, moralizatorskie, mężczyzna oglądając je skupia całą uwagę na wydarzeniach, jest aktywny, pobudzony itepe, itede... naprawdę kobiety tak myślą, czy tylko mężczyźni wymyślają, że one tak mówią? Rozmawiając z kilkoma dziewczynami w pracy przekonałam się, że wiele naprawdę tak uważa. Smutne.
          Cóż, uważam że gry komputerowe są pod tym względem ponad filmami czy samą telewizją, ponieważ aktywizują, zmuszają do interakcji człowieka ze sprzętem i grą. Na wydarzeniach rozgrywających się na ekranie gracz musi się skupić, musi pomyśleć, musi włożyć trochę wysiłku i niejednokrotnie zobowiązany jest oburącz operować klawiaturą i myszką (lub padem) równocześnie. A telewizja? Siedzi kartofel na kanapie, często wyłączając się przy tym kompletnie, takie cyfrowe zombie, w jednym łapsku piwo, w drugim łapsku pilot i skacze kilka godzin po czterystu kanałach... stereotyp? Niestety, z tym miałam kilka razy do czynienia, za to nie spotkałam jeszcze tłustego, zapryszczonego i obleśnego nerda komputerowego. W tym momencie niewiele kobiet odzywa się, żeby coś zrobił, a jak już, to zwykle tylko dlatego, że nic innego nie robi. Generalnie każdy ma swoje hobby, ale już naprawdę sporo razy słyszałam, że żony dosłownie ZABRANIAJĄ grać w gry swoim mężom! I tajemnicą wciąż pozostaje kwestia: dlaczego? Przecież gry nie zawsze mają wątki brutalnej przemocy, pornografii czy innych dewiacji, a sama już nie raz przy rodzinnym niedzielnym obiedzie niesmaczyłam się widokiem pewnych scen, które wypadałoby puścić w okolicach godziny dwudziestej drugiej na zakazanym kanale. I jeszcze raz pytam: o co w takim razie chodzi? Co to dla żon za różnica, czy mężczyzna spędzi godzinę nad grą czy filmem? To jego relaks, a skoro kobieta pozwala już na wiele sposobów na rozluźnienie, to dlaczego akurat nie gry? Tajemnica lasu, żadna nie chce mi tego wyjaśnić. Obawiam się, że chodzi tylko o prymitywną żeńską zasadę: "Bo ja tak mówię i tak masz robić". Heh, a jak przychodzi maraton seriali "M jak Miłość" czy inne cholerstwo, to hummerem tego od telewizora nie oderwiesz, a spróbuj przeszkodzić... 
        Rzadko stawiam się po stronie facetów, ale jeśli jest coś, czego nie lubię bardziej od samców alfa, to tylko produktów mass- i popkultury, czyli babsztyli (i pseudofeministek) xD Nie zliczę, ile to już razy z Nethey'em grałam WSPÓLNIE w gry komputerowe (tak, drogie panie, to JEST możliwe), ile razy siedziałam obok niego i entuzjazmowałam się, jak on w coś grał, nie wspominając, jak fajnie jest przerwać mężczyźnie grę tak, aby się nie pozłościł ;3 Stąd też wniosek, że raczej babom nie chodzi o to, że nie spędzają razem czasu - co to za problem usiąść razem przed kompem/konsolą i zagrać chwilę w coś wspólnie? Naprawdę, zastanawiam się, co to powoduje, a jak mnie już coś nurtuje, to staram się doprowadzić sprawę do końca.
                No, panowie, więc jak to z waszymi kobietami jest? Burzą się, że gracie? Mają jakieś swoje standardowe teksty? A może znacie ich motywy postępowania, dlaczego im się nie podoba wasze growe hobby? :)


4 komentarze:

  1. Jak ja się zgadzam z tym tekstem, powinnaś prowadzić jakieś wykłady dla kobiet w tym temacie :) Ja ogólnie wychodzę z założenia że każda dziewczyna czy kobieta by grała tylko facet nie pokazał jej odpowiednich gier dostosowanych do jej preferencji :) Dobry wpis, naprawdę ! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ^^ Wykłady? Nie, nie nadaję się xD
      Z tymi grami to możesz mieć rację. Poza tym, znałam sporo dziewczyn, które gry kojarzyły tylko z Simsami... no tak, to już coś, ale mimo to uważały to za dziecinadę i wstydziły się o tym mówić głośno :/ Zastanawiam się, czy nie powoduje tego wychowanie w stylu: jako kobieta masz być delikatna, poważna blebleble.. Takie "chłopaki nie płaczą" kobiet xD

      Usuń
    2. Heh chyba by głowy kobiet poleciały na takich wykładach :D W sumie tutaj co do ,,chłopaki nie płaczą'' kobiet się troszkę nie zgadzam. Głównego sprawcę takiego stanu rzeczy bym wskazał jednak mit ogólnie rozpowszechniany że gry są dla dzieci i że to strata czasu. Do tego jako współudział dodał bym facetów od kobiet. Gracze nie chcą pokazać swoim drugim połówką że gry mogą być świetnym sposobem na spędzenie wspólnie czasu. Wolą wysłuchiwać narzekań i ignorować marudzenie o to że grają za miast spróbować kobiety tym zainteresować. Dobrym przykładem może być moja była dziewczyna która nie grała. A ja od zawsze to uwielbiałem to Marek pokazał grę Heavy Rain i od konsoli nie szło oderwać. Później już z górki szło, jakieś Harry Pottery czy Tekkeny :D Wystarczą chęci :)

      Usuń
    3. Niestety, jeden znajomy próbował, dziewczyna czasem pograła, ale i tak uważała to za głupią stratę czasu :P Serial był lepszy jej zdaniem xD No cóż, musiałabym w końcu taką spotkać i podpytać o powody. Myślę, że niektóre zapewne jakieś mają, ale ogółem... ta od maniaka WoW'a akurat żadnych nie miała :/

      Usuń