wtorek, 8 marca 2016

Path of Exile

        Pamiętam, jak zagrałam w ten tytuł pierwszego dnia po jego ukazaniu się w 2013 roku. I pamiętam, że szybciej niż się zalogowałam i stworzyłam postać - wyłączyłam grę. Nie rozumiałam zachwytu graczy nad tym paskudztwem mianującym się bezpretensjonalnym zwycięzcą w szrankach z serią Diablo III. Wtedy ta gra była dla mnie porażką, przereklamowanym slasherem, który o legendzie opiewającej Diablo II mógł co najmniej pomarzyć... a teraz wróciłam do tytułu (ponieważ znalazłam go na Steam) i muszę przyznać, że teraz to już nie byle co. I rzeczywiście w pewnych względach bije najnowsze Diablo na łeb...

PLUSY:
  1. Mikstury - pierwsze, co rzuciło mi się w oczy w tej grze to dosyć ciekawy system mikstur. Są odnawialne. Zabicie potworów lub wizyta w mieście uzupełnią braki w płynach leczniczych, energetycznych czy też pobocznych, takich jak szybkość ruchu  czy wzmocniony pancerz. Nie trzeba wydawać materiałów na ich zakup, bo lecą stosunkowo często i z każdym poziomem coraz lepsze. Nadwyżki można zawsze opylić u handlarzy. Rozwiązanie całkiem przyzwoite :)
  2. Umiejętności - bohaterowie otrzymują swoje umiejętności aktywne na dwa zasadnicze sposoby: jako nagrodę za wykonanie zlecenia lub jako losowy przedmiot z zabitych bestii. Intrygujące jest, że posiadając odpowiednie statystyki podstawowe (siła, zręczność, inteligencja) można łączyć umiejętności wojowników z umiejętnościami np. czarodziejów, tworząc tym samym ogrom zabójczych kombinacji. Warto też dodać, że każdy przedmiot w grze posiada gniazda na kamienie umiejętności, czasem powiązane, czasem pojedyncze, w których można te pomysły urzeczywistnić. Co do umiejętności pasywnych, to każda postać posiada to samo drzewko (ale w innych punktach rozpoczyna po nim podróż), które oferuje jeszcze więcej możliwości niż te aktywne. Jedna postać może mieć setki wersji i zastosowań. Piorunujące.
  3. Brak złota?! - kolejne, czym zostałam zabita przez twórców gry, to brak złota, a postawienie na... handel wymienny! Tak przywykłam do złota i tym podobnych w grach, że z początku jego brak wydawał mi się nieco dziwny. Z czasem okazało się, że jest to znacznie lepsze, niż farmienie złociszy na niezbędne zakupy. Generalnie w grze jesteśmy w stanie WSZYSTKO znaleźć, zrobić czy otrzymać, więc jakakolwiek waluta staje się zbędna. Sami jesteśmy w stanie wytworzyć rzadkie przedmioty ze zwykłych, których leci wprost nawała z potworów. Sami możemy zmieniać ich statystyki albo generować kieszonki na umiejętności. Zwoje portalu i identyfikacji zwykle w kawałkach otrzymujemy za oddawanie wszelkiej maści przedmiotów handlarzom, więc... doprawdy, nie musi być złota w grze, aby była dobrze rozwiązana ekonomicznie :D
  4. System walki - w punkcie o umiejętnościach nadmieniłam, że można wykreować dowolną postać na setki różnych sposobów i stylów gry. Dla przykładu: templariusz może być świetnym nekromantą, piromantą, paladynem, szamanem itp.. Wszystko zależy tylko od tego, jakie umiejętności pasywne i aktywne dobierzemy. Grę przeszłam Cieniem, gdyż styl walki najbardziej mi przypasował - dynamiczny, ryzykowny, pełen uników, wysysania życia i drapieżnych zaczepek. Dawno nie widziałam postaci w aRPG, której atak byłby trudny do zarejestrowania przez ludzkie oko xD Ponadto dobrałam jeden kamień AoE, lodową pokrywę na broń i golemika zwiększającego statystyki. Sieczka w polu dosłownie. Niestety, Diablo III rzeczywiście może wydawać się oklapnięte...
  5. Darmowa postać? - Path of Exile należy do gier spod szyldu F2P, stąd też spodziewałam się, że jakiekolwiek dodatki, a w tym niedostępna od początku gry klasa scion, będą ekstra płatne. Pomyliłam się tylko pod względem płatności za nową postać. W trzecim akcie kampanii ratujemy pewną panią z klatki, a ta w ramach podziękowania przyłącza się do naszej krucjaty. Całkiem za darmo. Absolutnie. Kończymy akt, włączamy nowa grę i możemy cieszyć się oryginalną, hybrydową klasą postaci :)
  6. Klimat - lochy, ruiny i zgliszcza posiadają ten legendarny klimat, którego nie było mi dane poczuć od momentu pierwszego odpalenia Diablo II. Muzyka, odgłosy, wystrój, brutalność i poczucie beznadziejności wraz z dreszczami towarzyszyły mi nie raz. Po prostu rewelacja dla ludzi, którzy z zamiłowaniem wsiąkają w nastrój gry. Tego mi brakowało, dreszczyku emocji ;)
  7. Mapa i misje - z początku denerwował mnie brak dużej mapy całego świata/kontynentu/aktu/regionu, ale ta, którą zaserwowali nam twórcy, jest odpowiednia: kompaktowa, estetyczna, z wyraźnie zaznaczonymi elementami i wskazanymi zadaniami jest przejrzysta, wygodna i wystarczająca.
  8. Wydarzenia w grze - żeby przejście kampanii nie ograniczało się tylko do odbijania pomiędzy punktami kontrolnymi i zleceniami, otrzymaliśmy kilka ciekawych "rozrywek pobocznych":  "Strongbox'y", czyli skrzynie z odpowiednimi przedmiotami strzeżone przez kilka paczek potworów pojawiających się na nasze kliknięcie; "Corrupted Land'y" pełne wzmocnionych bestii i obfitujące w specjalne nagrody w postaci lepszych niż normalne kamieni umiejętności; Misje dzienne/wyzwania od kilku szczególnych NPC, polegające na sprowadzeniu ducha ognia, oczyszczeniu bestii lub zajęciu się artefaktem (zniszczenie go lub obrona).
  9. Kryjówka - na pewnym etapie gry możliwe jest założenie własnej kryjówki, do której można zaprosić znajomych, aby podziwiali nasze umiejętności dekoratorskie lub skorzystali z wielu mebelków pozwalających ulepszać bronie i pancerze. Bardzo ciekawe rozwiązanie, szczególnie żeby odetchnąć od ciągłej walki, ulepszyć w znaczny sposób swój ekwipunek czy też po prostu pogadać ze znajomymi w świecie gry. 
  10. Pilnuj się! - gra nawet na normalnym poziomie trudności nie jest łatwa, wymaga od graczy skupienia na walce i koncentracji przy używaniu umiejętności. Nie jest też trudna, bowiem wszystko rozbija się o to, by efektywnie kontrolować poziom życia, many i ładowanie umiejętności oraz jednocześnie rozeznawać się na polu bitwy.
  11. Lokacje i monstra - nie wydaje mi się, bym przez całą grę widziała dwie takie same jaskinie, takie same lochy czy tereny zielone. Pomimo tego, że lokacje są generowane losowo, to dodatkowo każda z nich jest indywidualna, nieważne czy są to kolejne odwiedzane podziemia, wszystkie mają swoje oryginalne wnętrza. Podobnie się ma z potworami ( w tej grze ludzie są nawet gorsi od potworów), których naprodukowali całkiem sporo, o wyjątkowych umiejętnościach, unikalnych modelach i miejscach występowania. Lokacje i przeciwnicy nadają każdemu aktowi swoistego klimatu i odmienności.
  12. Tworzenie - nie ma złota, ale za to istnieje niemała ilość wszelakiej maści orbów służących jako materiały do pożądanego i skutecznego tworzenia przedmiotów w grze. Wspominałam już o nich przy okazji braku złota, ale warto o postawić osobny punkt, bowiem to na tych małych kamykach opiera się ekwipunek postaci. W Path of Exiled nie stworzysz przedmiotu od zera, za to z zera stworzysz znakomitej jakości przedmiot, który możesz dowolnie zmodyfikować.
  13. Boss fight - to dosyć ciężki orzech do zgryzienia, bowiem finałowe walki nie są wcale miłe, lekkie i przyjemne. Ścieramy się z najpodlejszymi francami w grze, które nie posiadają dwóch ataków na krzyż, a całą gamę niszczycielskich zdolności (pozdrawiam szacownego Malachai'a...), z których aż nader chętnie korzystają. U mnie zgony przy bossach zaczęły się dopiero w trzecim akcie, myślę, że jak na początkującą to nie tak źle xD
  14. Drużyny - tak, jest to gra MMO, aczkolwiek innych graczy można spotkać wyłącznie w miastach, co dla mnie jest doskonałym rozwiązaniem i każde MMO powinno takowe wprowadzić! Można grać solo, ale dużo zabawniej jest grać z pięcioma innymi znajomymi, zwiększając tym samym poziom trudności, szansę na wypadnięcie lepszych przedmiotów czy wartość doświadczenia za zabicie. Widzisz, Blizzard? Można dać więcej niż CZTERECH graczy w party!
  15. Rzeczywiście F2P - widząc system mikropłatności i darmowość w grach zawsze jestem cholernie sceptyczna. Albo raczej niechętna. Ale chwila, w tym tytule naprawdę nie zaznamy żadnego Pay 2 Win, mamy takie same szanse na wszystko w grze jak inni gracze, nawet ci, którym nie szkoda pieniędzy na światełko na mieczu. Twórcy postawili na płatną kosmetykę i w niczym nikomu to nie przeszkadza ^^
  16. Poziomy trudności - Normalny, Okrutny i Bezlitosny. Przejdziesz pierwszy, możesz zacząć wszystko od nowa w drugim. Całkiem wygodne, szczególnie jeśli masz ochotę zdobyć osiągnięcia na Steam i sprawdzić się z bossami na znacznie trudniejszych poziomach. 
MINUSY:
  1.  Ja rozumiem, że brzydkie... - ale żeby postacie były AŻ TAK paskudne? Tu nawet nie chodzi o modele czy tekstury, ale te postacie wyglądają tragicznie. Wiedźma, której dziwnym trafem nie zdmuchnęło z tego statku. Pewnie przez te kajdany... zasuszony dziadek machający buławą lepiej niż młodzieniec. Wygnańcy i niewolnicy, ja to rozumiem, ale proszę was...
  2. Ceny z kosmosu - mikrotransakcje tracą na znaczeniu, jeśli o nazwę chodzi. Z ciekawości przeliczyłam wartość dekoracyjnych skrzydeł na PLN i po prostu padłam. Są w tej grze idioci, którzy wywalili 160zł na jeden mały elemencik dekoracyjny. Jeden. A jest ich pełno. Mam nadzieję, że się mylę i wygrali je w jakimś bundlu, PvP, daily czy czymś innym... bo inaczej załamuję się nad ich głupotą.
  3. Wygląd mapek... - minimapy ni cholery nie są przejrzyste i czytelne. Nabździągolone na nich jak diabli wszystkich przejść, schodów, mostków, punkcików, niekiedy nawet kamyczków, że człowiek z otwartą mapa nie wie, czy tędy przejdzie, czy jednak musi iść tam, naokoło. Jak się potem okazuje, to co wygląda jak ściana, jest ścieżką i na odwrót. Tyle dobrze zrobili, to i ten minus mogli poprawić. 


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 


Raptr Gamercard

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz