piątek, 23 października 2015

Mass Effect

        Mass Effect jest swojego rodzaju pionierem wśród erpegów studia BioWare - wprowadzono w nim niesamowitą ilość ulepszeń, zastosowano nowy silnik, a co najważniejsze - niczym przez przekaźnik masy skoczył poziom doświadczeń płynących z obcowania z grami. Pamiętam, że kiedy pierwszy raz spojrzałam na nowe jeszcze w 2008 roku screeny i trailery, byłam wręcz nastawiona na kolejny kasowy tandetny hicior napakowany golizną, seksem, przemocą i wszędobylską sztampą. Jak dobrze, że przypadkiem dostałam w swoje łapy ME2, bo dzięki temu jestem aktualnie miłośniczką shepardowskiej trylogii ^^" Nie dość, że okazało się, iż wszystkiego (mimo wszystko) jest po trochu, to jeszcze twórcy wkomponowali to w idealną heroiczną (bądź renegacką) całość, która jest w stanie zaspokoić moje jakże wymagające gusta ;)

P.S. Bądźcie wyrozumiali czytając poniższy tekst - ciężko jest mi opisywać grę, której trylogię przemęczyłam już kilka sporych razy xD

PLUSY:
  1. Prolog - wstęp do gry jest istnym majstersztykiem! Gra zaczyna się nieomal od momentu jej uruchomienia, wprowadza gracza w klimat już od pierwszych sekund. Nie ukrywam, że jeszcze żaden wstępniak nie zrobił na mnie tak ogromnego wrażenia.
  2. Shepard - obawiałam się, że bohater będzie miał z góry narzuconą płeć, wygląd i charakter - ot, kolejny przesadzony amerykański superbohater. W takich sytuacjach uwielbiam się mylić ^^" Jak na tytuł RPG przystało, naszego bohatera możemy stworzyć w całości pod nasze gusta, zaczynając od wyglądu, przez pochodzenie, reputację czy klasę. Reszta oczywiście przychodzi z czasem, ale jak na początek to i tak dobrze. A o tym, jak potoczą się losy naszego komandora, napiszę nieco niżej.
  3. Ścieżka wyborów - w wielu grach spotykałam się z kwestią moralności wyborów dokonywanych podczas rozgrywki, ale niestety żadne z nich nie postawiły mnie na nogi tak jak w Mass Effect. Uwielbiam grać jako zła postać, ale niestety prawie zawsze ogranicza się to do roli złego przydupasa, którego nikt nie lubi, wszyscy zlewają i w sumie nikt się nim nie przejmuje. Tutaj sprawa wygląda inaczej. Przeżarty do szpiku kości "złem" Shepard budzi niemały szacunek, postrach, przeciwnicy liczą się z nim czy nawet poddają się bez słowa zlani zimnym potem. Reasumując: renegat sieje postrach i budzi respekt. Podobnie ma się ścieżka idealisty, chociaż nie jest już tak, hmmm, postrzegana przez galaktykę jak ta mroczna strona :P 
  4. Fabuła -  gdyby nie otoczka audiowizualna, żywe, barwne postacie i ogrom zawartości, gra i tak powalałaby na kolana samą fabułą. Mass Effect jest naprawdę potężnym tytułem sci-fi (no ok, ok... space opera, choć to określenie kojarzy mi się bardzo źle...), zasługującym na równie mistrzowskie kontynuacje - rozgrywka toczy się w dalekiej przyszłości, kiedy ludzkie kolonie rozwijają się w symbiozie z innymi rasami, aczkolwiek do pewnego czasu...brzmi banalnie, ale zapewniam, w Mass Effect nie uraczycie banału.
  5. Muzyka - chyba nie muszę wiele pisać... BioWare są jedną z genialniejszych ekip i nie mogą sobie pozwolić na szarpidructwo. Muzyka ma klimat, idealnie odpowiada wydarzeniom, otoczeniu, postaciom... ach, mogę słuchać godzinami, szczególnie piosenki z napisów końcowych! ;)
  6. Dubbing - choć mam troszkę zastrzeżeń (Shepard w obu płciach brzmi strasznie, hm, pusto :<), to mimo wszystko jest zrobiony na wysokim poziomie. Aktorzy dobrani wręcz idealnie do postaci, postarano się o modyfikacje wokalne poszczególnych ras, nawet nie widać szczególnej różnicy przy ruchu warg a polskich słowach :P Mimo wszystko fajnie, że można też zagrać w oryginalnej wersji językowej z napisami polskimi :)
  7. Grafika - pamiętam czas, kiedy Mass Effect był na językach niemal wszystkich, nawet nie tylko graczy. Jak głośno było o przełomie w świecie gier - mimika dopasowana do indywidualnych sytuacji? Zachowania i interakcje postaci? Efekty podczas starć, wypasione filmiki ? Taaaaa, to były czasy, kiedy ME do mnie nie przemawiało :D W końcu musiało, a jednym z powodów była właśnie rewelacyjna, pionierska grafika. No i ten efekt ziarna... :3
  8. Interfejs - niby mamy do czynienia z grą RPG, niby Akcji, a mimo to interfejs jest tak idealnie dopasowany, że niczego nie utrudnia a tylko ułatwia! Używanie umiejętności jest szybkie i przystępne, zmiana broni ekspresowa, a używanie mediżelu czy granatów wygodne. Podobnie ma się interfejs ekwipunku i panel postaci. Ładnie, wygodnie i radośnie :D
  9. Obce rasy - turianie, asari, salarianie, quarianie, kroganie, hanarzy, elkorowie, volusowie, nawet po troszku proteanie i w końcu Żniwiarze. Dostajemy naprawdę porządnie skonstruowany zasób ras obcych, bogaty w charakterystyczne i zróżnicowane cechy, historię, kulturę, światopogląd itp. Perfekcyjnie dopracowane szczegóły pozwalają na puszczenie wodzy wyobraźni i marzenie o takiej przyszłości... choć patrząc na fabułę, może nie do końca aż takiej ^^"
  10. Turianie - no właśnie, turianie!!! <3
  11. Źli i jeszcze gorsi - tak, tak, znacie moje zamiłowanie do badassów ^^" Lubię takimi grać, a jak jeszcze tytuł posiada na stanie swoich własnych wyczepistych bandziorów, to tym lepiej xD Mass Effect oferuje nam aż dwójkę ludobójców - turianina Sarena (<3), dotknięte indoktrynacją Widmo oraz (jak się okazuje) Żniwiarza zwanego Suwerenem, uważanego za zwykły statek kosmiczny. Więcej chyba nie muszę wyjaśniać ;)
  12.  NPC - BioWare wraz z Karpyshyn'em stworzyło pełen wachlarz zróżnicowanych postaci niezależnych, jak choćby fantastyczny Anderson czy tragiczne (w moim przypadku) reporterki. Należałoby także dodać tutaj wszystkie postacie zlecające misje, występujące w nich czynnie i biernie, po prostu pomagające w nadawaniu życia i realizmu tej grze. Świetna robota!
  13. Drużyna - jest niemałym atutem i - jak dla mnie - podstawą udanego erpega. Nie zawiodłam się obserwując, jak bardzo postacie mogą nawiązywać ze sobą wzajemne kontakty i działać w służbie Przymierza ;) Joker, chociaż nie należy do mobilnych członków załogi jest fantastycznym, sympatycznym i pełnym pozytywnej energii osobnikiem, który pomimo ciężkiej choroby daje czasu lepiej niż Shepard :P
  14. Lokacje - duża ilość zróżnicowanych lokacji plusuje, szczególnie że są wykonane szczegółowo i starannie. Oczywiście, że zdarzają się powtórki przy pomniejszych misjach, ale takie zabiegi są popularne nawet w najnowszych projektach. Tak czy inaczej, mnie one nie przeszkadzają, a wprowadzają ogrom bogactwa do uniwersum Mass Effect.
  15. Przemieszczanie się -  podróże w przestrzeni oraz eksplorowanie planet zostało przedstawione w wygodny i rewelacyjny sposób. Przemieszczanie się do poszczególnych układów oddaje ogrom wszechświata (a to tylko kawałek), natomiast przemierzanie planet w pojeździe MAKO dodaje sporego smaczku, szczególnie odnajdywanie wraków, stacji badawczych czy zasobów naturalnych.
  16. Normandia - czy naprawdę muszę pisać, jak wspaniałym statkiem jest SSV Normandia..? Obawiam się, że niekoniecznie... :P
  17. Misje - oczywiście gdzie są punkty doświadczenia, muszą być i zróżnicowane misje. Pozyskiwanie zasobów, zdobywanie informacji, podchody, zwykłe zabójstwa, tropienie zbirów... jest co robić :)
  18. Zakończenie - epicka batalia finałowa, epickie starcie z Sarenem, epicka muzyka, epickie decyzje podejmowane po całym tym zamieszaniu... zakończenie jest po prostu... EPICKIE! Zawsze mam dreszcze i czuję ciepło w środku, kiedy je oglądam ^^


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Raptr Gamercard

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz