poniedziałek, 27 stycznia 2014

Miarka się przebrała...

     Ostatnimi czasy sporo myślałam nad opuszczeniem Miasta Gier. Może nie tyle opuszczeniem całkowitym, co po prostu zaprzestaniem swojej aktywności i pozostaniem tam wyłącznie ze względu na "biblioteczkę" gier i ewentualne nowinki. Szkoda mi tylko wielu znajomości, jakie tam zawarłam, ale i tym się nie martwię. Zawsze można się odezwać, a i podesłać na privie adres do bloga. Kto będzie chciał, to zajrzy co u mnie słychać, a jak nie, to trudno, nie ma przymusu. Nethey kiedyś poprosił, bym usunęła konto na DeviantArt i z ciężkim sercem to zrobiłam, co było w ostatecznym rozrachunku dobrym wyjściem. Chyba pora zrobić coś z MG właśnie.
   
     Jak napisałam wyżej, szkoda tylko ukrócenia kontaktu z ludziskami na MG. Doskonale pamiętam, jak pojawiłam się pierwszy raz na MG, kiedy pisałam jeszcze konkretne posty na temat ukończonych gier (niewielu xD).  
MicMus123456789 i Gregory16mix byli pierwszymi, których poznałam. Do teraz przepraszam MicMus'a, że odrzuciłam jego klan i przeniosłam się do Morderców xD Dwoje świetnych osób, z czego Greg opuścił MG jakiś czas temu. Mam nadzieję, że już z nim lepiej...
Kolejne osoby na mojej liście to żeńska trójca, czyli Andziorka, Roxa175 oraz od jakiegoś czasu Daria2213. Jedyne dziewczyny, które miały pojęcie o grach innych niż Simsy :P Miło było wymienić sie opiniami i dowiedzieć, że Andziorka używa tego samego teflona co ja xD
Następny osobnik, ale nie gorszy od poprzednich, to Denilson. Stary, dobry, poczciwy Denis :) Debat na temat studiów (kierunek turystyka xD) i przymusowo ekonomii wraz z polityką już niestety zabraknie.
JackieR3 i jego niebanalny humor także pozostanie mi w pamięci, kiedy to ciekawie spamiło się na Wolności xD  
Mareczek_89 i Seshs, doskonali kompani do wspólnej gry w Diablo III :D Pamiętaj, Marku, mamy Cię wyszkolić i wytargać na infernalne zanim wyjdzie dodatek :P
Shuwar, dobry towarzysz do plotkowania na temat serii Mass Effect i Dragon Age :D Dzięki za trzymanie strony DAII, kiedy wszyscy inni zawiedli xD
Serdeczne dzięki dla SZYMEZ'a, który absolutnie za darmo oddał mi klucz do gry (którą już posiadał), nie mam nawet pojęcia, dlaczego akurat mnie ^^" Dziękuję, miło otrzymać coś za darmo w tych czasach :)
Fox'a46 zawsze już będę pamiętać jako Gracza, który komentował praktycznie wszystko co się dało i często pisał przy tym same pierdoły xD Mimo to jest w sumie spoko osobą, dało się z nim pogadać :)

     Kilka osób na Mieście Gier otworzyło mi oczy na cały ten system, spina tyłki i ogółem nakazuje innym wyluzowanie, przy czym sami zbyt poważnie do wszystkiego podchodzą. Naprawdę ciężko jest mi rozmawiać z osobą, która niemal służbiście podchodzi do "pracy" moderatora, a na samym spamerskim topicu narzeka na poważniaków i zbyt sztywno podchodzących do tematu.
     W sumie, MG to nie miejsce dla mnie xD Konto tam pozostawiam, ale zapewne żadnego wpisu już tam nie zamieszczę.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Jak zwykle na czas xD

     Już jakiś czas temu (pewnie tydzień minął jak nic) ułożyłam pewne stare puzzle 3D, które kiedyśtam jako dziecko dostałam od starszych. W sumie wyglądają rewelacyjnie, aczkolwiek na zdjęciu nie da się dojrzeć głębi i ruchu :/ Tak czy inaczej, dorzucam je do kolekcji zdjęć i biorę się za następne xD I chyba już ostatnie ;)
     Hmmm, puzzle to dobre rozwiązanie na zabicie czasu w nudne, paskudne pogodowo wieczory,  kiedy nie mam ochoty grać ani czytać, a Nethey jest zajęty swoimi sprawami :D Dobra rozrywka :)
Rekiny <3

czwartek, 16 stycznia 2014

Wszędzie lepiej gdzie Nas nie ma

     Ciekawe, ile prawdy kryje się w tym stwierdzeniu? Osobiście nie uważam, aby za granicą było tak bajkowo i tęczowo jak to wielu myśli i uważa, a na własne oczy nie widziało. Choć coraz poważniej zaczynam się zastanawiać nad opuszczeniem tego zdychającego, pozbawionego szans i możliwości kraju. Może na stałe? A może okresowo? Raczej bym tu już nie wróciła, chyba że po zawartość swojego pokoju xD
     Już drugi miesiąc poszukuję bezskutecznie pracy. Dwie dotychczasowe rozmowy przegrałam - w pierwszej okazało się, że moja znajomość jednak nie jest ostatecznym najwyższym szczeblem pracowniczym, bo dyrektor ostatecznie swoją panienkę zatrudnił; w drugim przypadku, spośród 329 kandydatów w konkursie wybrano babinę z orzeczeniem o niepełnosprawności... ostatnio wysłane CV w odpowiedzi na ciekawą ofertę poskutkowało tym, że na drugi dzień w ofercie pojawiło się stwierdzenie "obowiązkowo osoba z orzeczeniem"... jak człowiek jest niepełnosprawny i rentę otrzymuje, to niech siedzi na dupie w domu a nie zabiera pracę chętnym, młodym i zdrowym ludziom. Ale polacy są już jak żydzi - byleby jak najniższym kosztem, nie ważne czy da radę czy nie. Żałosne...
     I na cholerę mi te znajomości wszystkie zdobywane przez lata w placówkach, ja się pytam? Na kiego grzyba mordowanie się w szkołach o wysokie oceny, lańsko pasem za złe i ciągłe w dzieciństwie wymówki od starych, że jak się nie będę uczyć, to pracy nie znajdę i skończę na śmietniku? Maturę zdałam na bardzo wysokie noty, technika również, licencjat też śliczny, teraz magister się szykuje...i jakoś nie czuję się z tego powodu lepsza. Wszystko to puste i bezużyteczne tytuły.
     ...a jakbym starych nie posłuchała, to być może miałabym już stałą posadę na Wyspach i miała na polskę wyrąbane. A w chwili obecnej to na co mi to całe wykształcenie, skoro za granicą i tak nie wezmą tego pod uwagę? W sumie nie wiem, czy nie wezmą. Tak czy owak, nie będę miała nic do stracenia. Został mi rok studiów, do tego czasu znajdę coś dorywczo a potem ruszymy z Nethey'em w świat i być może tam będzie nasze miejsce.

     A tymczasem trzeba się szczypać w tym gnojowisku zwanym polską...

P.S. Wszystkie małe litery w poszczególnych nazwach są specjalnym zabiegiem.

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Ceny gier nie na babski rozum xD

   
     Ostatnimi czasy zainteresowałam się na powrót jedną z najbardziej atrakcyjnych gier logicznych, w jakie udało mi się kiedykolwiek zagrać. A chodzi tu dokładnie o Bejeweled 3. Jest to niesamowicie wciągająca, emocjonująca i turotwórcza (syndrom jeszcze jednej tury xD) rozwalanka diamencików jaką dane było mi poznać, a wiem, że nie ma lepszej - szukałam :P
     Nie o samej grze jednak chciałam napisać, tylko morderczej rozbieżności cen tejże produkcji w Polsce. 
     Swojego czasu ktoś na Mieście Gier oświadczył, że Steam ma najlepsze, konkurencyjne ceny gier w wersji cyfrowej na świecie. Konkurencyjne i owszem, ale nie najlepsze. Bowiem na chwilę obecną 19,99 € (~85zł) to chyba nie najlepsza cena za ten tytuł (aczkolwiek niestety wart tej ceny xD) jak na polską kieszeń ^^" Na Alledrogo znaleźć można pudełkową (o, już chyba nie...) za jakieś 50zł, na co bym się pokusiła jako kolekcjoner, gdyby nie pustki wyglądające z portfela. Potem pozostaje nam oczywiście słynne Gram.pl, którego nie lubię. A to właśnie ze względu na szydercze ceny. 17,90zł z wliczonym już rabatem 10% wydają się już przystępniejszą ceną i na niej bym zakończyła, gdyby nie ratujący całą sytuację - choć raz mu się udało - Origin! Definitywnie, niemal bez zastanowienia nabyłam Bejeweled'a za 9,95zł xD Choć trochę szkoda, że bez pudełka. Nie lubię cyfrówek...
     
     Ta nota nie ma na celu faworyzowania sklepów czy platform, jednak ukazuje piękne i potężne różnice, jakie warto dla własnego portfela wychwytywać :) Nie wymieniam cennika sprowadzanego towaru zza granicy, gdyż chciałam wziąć pod uwagę tylko opcje "krajowe" dla przeciętnego Kowalskiego. Steam jest jak najbardziej dostępny w wielu krajach, dlatego plakietkuję go jako krajowy, ku gwoli wyjaśnienia :P

środa, 8 stycznia 2014

Oczęta mnie zawodzą..?

     Dzisiejszy dzień mogę zaliczyć do najdzikszych tego roku. A ten dopiero co się zaczął... otóż miałam dziś "rodzinną" wizytę u okulistki w przychodni. Dałam się namówić wizją okularów, chociaż przeczuwałam, że i tym razem nic z tego nie będzie. Tak czy owak, udało się mojej radzie starszych nakłonić mnie na zmarnowanie ponad trzech godzin w pełnym starych marud ciasnym pomieszczeniu poczekalni. Do tego miałam nie lada przyjemność spotkać osobę, która niegdyś była mi przyjacielem... dopóki nie wbiła mi trzykrotnie noża w plecy. Cholery dostawałam. Ale mniejsza z tym, gorzej było z efektem końcowym wizyty. Okazało się, że wzroku pozazdrościć mi może niejedna osoba, ba!, nawet zwierzę nocne, ale to chyba z głową mam coś nie tak. Już tłumaczę...
     Od co najmniej 2 lat staram się o okulary, co bym mogła lepiej na lewe oko widzieć. Tak, mam genetyczną, wrodzona wadę wzroku - niedowidzę na lewe oko tak mocno, że nie jestem w stanie przeczytać na wyciągnięcie ręki średniego druku, o ludzkich twarzach czy szczegółach na odległość nie wspominając. Zaczęło się to robić denerwujące, bo w pewnych momentach czuję się jak kaleka...  ale już druga okulistka stwierdziła, że nie mam żadnej wady! Lekki astygmatyzm lewego oka, nic więcej! Może jeszcze kilka wizyt u innych specjalistów, a moje oko to zrozumie i zacznie działać jak należy... a może mam jakieś urojenia? Efekt placebo utrzymujący się od pierwszej wizyty u okulisty (5 latek miałam)? Nie sądzę, żebym 19 lat była oszukiwana przez własną psychikę...
     Ale co jest najdziwniejsze? Żaden okulista z przychodni nie chce (żaden nie powiedział, że nie może) mi przepisać okularów o.O Bo po co? Tłumaczyłam każdemu z osobna, że ta wada jest dokuczliwa, utrudnia mi wykonywanie pewnych czynności, przeszkadza na co dzień i chciałabym widzieć lepiej, bo czytanie z nosem w książce męczy prawe oko. Nawet swojego czasu na kursie na prawko instruktor zapytał, czy mam coś nie tak ze wzrokiem, bo źle mierzę odległości >.< Ale nie..! Świat oszalał, albo ja zdurniałam do reszty... Trzy godziny w plecy, światłowstręt przez kolejną godzinę koszmarny i niesmak pozostał. Ciekawe, czy gdyby urwało mi rękę, to lekarz stwierdziłby, że przecież nic mi nie jest, a rana się zagoi? Zlitujcie się i oderwijcie mi łeb... pójdę do znajomej optyczki i najpierw wypytam, co to za podła zmowa, a dopiero gdy się dowiem, że dostanę okulary, pójdę prywatnie...
     I na ch** mi ten NFZ...

     Ale! Po tej wizycie mi się chyba wzrok polepszył, bo przed wyjściem z domu sprawdzałam na Ultimie możliwość zamówienia kolekcjonerki Diablo i była jeszcze niedostępna. Po przyjściu można było już zamówić preorder za... 229zł xD No cud! Nagle widzę to, co widzieć chcę xDDDD Ale poważnie, widząc ceny kolekcjonerek na Allegro (~500zł), przerażenie mnie brało. A tu taka miła odmiana :P Gdy kupowałam, na liście bestmarchewek zajmowało 7 pozycję z 10. Obecnie jest na 2. Decyduje kolejność zamówień. Obym się nie przeliczyła :D

piątek, 3 stycznia 2014

Google+

     Hmmm, trochę się zaczęłam bawić kontem Google+, ale jakoś niespecjalnie ciągnie mnie do takich bzdet - blog i Miasto Gier w zupełności mi wystarczą do kontaktowania się poprzez wirtualny świat xD Mimo takiego mojego podejścia postanowiłam upublicznić swoje galerie z gier, przynajmniej z tych, które już ukończyłam :P Używam albumów Google (chyba Picasa Web czy jakoś tak), bo są darmowe i naprawdę wiele mogą znieść, a do tego zawsze marzyłam by mieć wszystko w jednym miejscu: blog, galerię, maila... xD No i mam.
     Sam profil Google jest jak dla mnie nieistotny, grunt, że przekazuje to, czego ja osobiście przekazać nie mogę i służy celom, jakie sobie obrałam. Te wszystkie fejsbusie i focie peel mogą sobie wcisnąć głęboko w ten cyfrowy tyłek i pogmerać, jeśli sprawi im to przyjemność. Bez tego i tak ci wielcy wiedzą kim jestem, co robię i gdzie przebywam, a nawet jaki kod kreskowy miała paczka chrupek, które przed chwilą pokąsałam xD Czasy, kiedy w internecie było się anonimowym prędko i bezpowrotnie minęły... więc po co im jeszcze pomagać? :D
     Dobra, zapędzam się xD Miałam napisać tak byle jak i byle co. I w sumie tak wyszło xD

środa, 1 stycznia 2014

Szczęśliwego Nowego Roku 2014!!!

    
     Dla mnie niestety zaczął się beznadziejnie... pogoda była kompletnie do bani - przez mgłę nie widać było żadnych fajerwerków, a to co było i tak wołało o pomstę do nieba. Katowice dały dupy na całego zarówno z "artystami" zaproszonymi na koncertowanie, jak i rzeczonymi sztucznymi ogniami. Pokaz był króciutki, a lepszy popis dała Galeria Katowice na swoje otwarcie...
     Pierwsze godziny Nowego Roku też nie należały do najlepszych czy najmilszych... i chwilę po pierwszej poszło się spać. A teraz? Na piętnastą idziemy na urodziny, a potem w sumie nie wiem co.

     Sylwester i Nowy Rok od kilku lat nabrały dla mnie codziennego wydźwięku. Ot, zwykłe dni, które kończą się lub zaczynają legalnym piciem w środku tygodnia. Bo świętować już też nie ma co.