niedziela, 23 kwietnia 2017

Flying in Broken Isles

         Od momentu wyjścia patcha 7.2.0. w World of Warcraft minęło trochę czasu. Równe "trochę" zajął mi kurs na "prawo latania" w Broken Isles. Jednak nie ma tego złego, czego Katt by nie osiągnęła przy odrobinie samozaparcia, cierpliwości i chęci - tak oto w dniu dzisiejszym zostałam szczęśliwą posiadaczką, a raczej mam wyjątkową (wielu graczy jeszcze podróżuje drogą lądową) możliwość wędrowania po krainach dodatku drogą lotniczą. 
www.wowhead.com/flying - świetny sposób na kontrolowanie postępów
        
        Muszę przyznać, że Broken Isles z lotu ptaka wyglądają fascynująco, nie wspominając już o dużo szybszym wykonywaniu World Questów. Bądź co bądź, warto było poświęcić czas :) Teraz bez przeszkód mogę szkolić kolejne postacie :D
Po usprawnieniu Feral Druida moja mainka wróciła w pełni do łask :D

        Tak swoją drogą, gra hilerkiem coraz lepsza...

piątek, 7 kwietnia 2017

Long time no see...

        Doba ma stanowczo za mało godzin. W sumie, gdyby doba miała ponad 24h, to i tak ponad 8h spędzalibyśmy w robocie, więc konkluzja nasuwa się sama - doba ma za mało godzin na życie >.< Nie, ja w pracy nie żyję, a przynajmniej nie w godzinach 9:00 - 17:00 :D Mniejsza o, znów marudzę i sypię dygresjami, a przecież tak długo mnie tu nie było. Haha, w sumie co z tego. Ej, chwila, mam napisać coś konkretnego a znów jadę jak druid po ziołach. Albo po zioła. Zależy czy druid jedzie, czy na czym jedzie. Za dużo czasu spędzam w towarzystwie dwóch niereformowalnych osobników, z czego jeden za kilka miesięcy będzie już moim mężem-osobnikiem. Świrki kompletne. Świrki do grania. Dobre świrki do belfowego party :3 
Macie chmurki, Świrki, wiem że to uwielbiacie, choć zawsze mnie wyzywacie :P

        No więc wydało się, za trzy miesiące wychodzę za mąż. W sumie żadnej zmiany nie czuję (dojdzie  wtedy też i tatuażyk maleńki, ale o nim przy stosownej nocie) :D Zabiera to niesamowite ilości z i tak ubogich pokładów czasu, jakie posiadam. Do tego końcówka remontu - malowanie, kładzenie paneli, meblowanie i mieszkanie. Też pozbawia mnie znacznych ilości wolnego. Robota - w sumie mogę te okresy dzienne wyciąć z życiorysu przy takim bossie. A tu jeszcze Legion trzeba odeprzeć, szmaty na lato nowe kupić, kompa odświeżyć (chyba pójdzie po całości...), poczytać coś sensownego... 
        W sumie pewnie dlatego mój blog umarł na jakiś czas - Legion wessał mnie praktycznie od grudnia. Mamy kwiecień. Ładny wynik - prawie 5 miesięcy z jedną grą ogrywaną niemal codziennie. Efektem tego jest olewanie innych tytułów, zaś to ciągnie za sobą pustki na blogu - nie mam o czym pisać, bo ile o WoW'ie można pisać xD Ale chyba zacznę, bo Walnięta Trójca szaleje w najlepsze xD

Nethey, wspaniałe wspomnienia, nieprawdaż..? Szybko na szczęście nie wrócą! XD

        Kobita gra chopem, a chopy kobitami, ach te realia gier MMO xD Pierwszy raz zaczęłam grać healerem (wreszcie ma kto mnie chronić :P) i muszę przyznać, że to znacznie lepsza zabawa, niż się spodziewałam ("Pater! K**wa! Wyłaź z tego!" - "Healer noob!"). Szczególnie kiedy poznałam zawiłe arkana zdolności leczniczych! No, w sumie mały addon i kilka skilli do opanowania. I zdolność przyjmowania całego rejdża i hejtu, kiedy to party daje tyłka, DPS jedzie z pullem, albo tank zgarnia całą mobią społeczność dungeona i zwala na biednego medyka niedostatek kompetencji xD Well... leczenie to cholernie poważna i odpowiedzialna rola w drużynie... w końcu to healer decyduje, kogo leczyć, więc dbaj o hilera swego, bo możesz dostać gorszego! ;P

Cała prawda o leczeniu w MMO... smutna, ale wygodna :D