poniedziałek, 30 grudnia 2013

Zainteresowania

     Już nieco wróciłam do formy po załamaniu zdrowotnym, ale niesmak po dzisiejszym dniu i tak pozostał :/ Cóż, nie na co dzień mam do czynienia z konkurencją liczącą 328 osób xDDDD Ale, mówi się trudno i liczy na lepsze jutro (haaaa, od kiedy we mnie taki optymizm?).
     A tak co do tytułu, to chciałam przedstawić Wam kolejne moje zainteresowanie. W sumie nie jest to hobby, bo muszę mieć na to czas i przede wszystkim chęci, ale plakietka zainteresowanie w zupełności wystarcza :) Mianowicie... układanie puzzli. Zabawne, co nie? :D Trochę mnie też to bawi, ale poważnie, sprawia mi naprawdę dużo frajdy.
     Czasem potrzebuję na dłużej oderwać się od świata, skupić uwagę na wykonywaniu tylko jednej rzeczy i pomyśleć o innych, o których na ogół nie mogę pomyśleć, bo co innego zaprząta mój umysł. Podczas układania puzzli rodzi się w mojej głowie mnóstwo scenariuszy na powieści i opowiastki, które - o ile zdążę - z wymiernym efektem przelać mogę na komputer. Może to zabrzmieć dziwnie, ale przy takich układankach czuję się inaczej. Może nawet lepiej niż normalnie? Tak, jakbym była gdzie indziej ^^" W sumie, z obrazkiem, który dziś dokończyłam, naprawdę wiele historii stworzyłam :D
     Dostałam je kiedyś od Nethey'a (w sumie w pierwszej połowie tego roku xD) i doszłam do wniosku, że wypadałoby je w końcu ułożyć. To tylko 2000 części, nic strasznego. A jednak straszne było xD Układanie szczegółów wody zajęło mi najwięcej czasu, ale dałam radę przed Nowym Rokiem, jak sobie obiecałam :P
     Tylko ten wstrętny gumolit straszy... niech mi w końcu te panele położą... ech, dywan też straszy >.< Generalny remont pokoju się szykuje xD

     A co mi tam, wrzucę resztę bzdeciorów, które dotychczas ułożyłam (i wpadłam na genialny pomysł upamiętnienia tego...).
Przepraszam za jakość, ale telefonem robione na szybko ^^"
Te akurat na któreś święta dostałam xD
Most i koń bajecznie świecą w ciemnościach :D

sobota, 28 grudnia 2013

Zmogła mnie choroba...

     A tyle miałam napisać od czasu świąt :( Chciałam napisać co nieco o najnowszym kinowym Hobbicie, który był rewelacyjny! Nie mam sił...
     Chciałam tyle nabazgrać o całokształcie świąt. Nie mam sił...
     Tyle wolnego czasu na przejście gier, ułożenie puzzli czy poczytanie książek. Nie mam cholera sił...
     Tyle osób życzyło mi zdrowia w święta, że musiałam się rozchorować. I to jeszcze tak beznadziejnie, że wszystko mnie boli, gardło wypala mi na wylot a nos odpada od ciężaru paskudztwa go zatykającego >.< No nic, zostałam zarażona, a jedyne co mi pozostaje, to pomarudzić, że Sylwestra spędzę obolała i zasmarkana. A do tego w poniedziałek mam ważne wydarzenie, od którego zależeć może moja przyszłość i nawet nie mam jak się pouczyć, bo rozkojarzenie nie odstępuje mnie na krok :<
     Baaaardzo pozytywna nota, nie ma co...

wtorek, 24 grudnia 2013

Historia pewnego prezentu... :3

     Na wstępie chciałabym Wam wszystkim życzyć Świąt spędzonych w rodzinnej, ciepłej atmosferze, ze szczerym uśmiechem na ustach, wspólnym kolędowaniu, w zdrowiu i dobrym samopoczuciu. Zadowolenia z nadchodzących w Nowym Roku premier oraz prezentów bez liku pod obecną choinką ;) Ja o jednym prezencie opowiem, bo jestem pod ogromnym wrażeniem pomysłowości Nethey'a... opowiem to w kilku zdjęciach :D


     "Co ujrzysz, patrząc przez okno od wewnątrz?" Takie pytanie zadał mi Neth, gdy obracałam w dłoniach spory, aczkolwiek lekki pakunek. Gdy w końcu dotarłam do odpowiedniej ścianki paczuszki, ujrzałam Ziemię widzianą z kosmosu.
     "A co widziałabyś, gdybyś patrzyła do wewnątrz?" Powoli odwijałam okienko pakunku, a niecierpliwość coraz mocniej napinała moje nerwy. Prezent był tak pięknie zapakowany, że szkoda mi było go po prostu rozszarpać ^^ Ale kiedy już odwinęłam ten, hm... iluminator, i odwróciłam na drugą stronę, omal nie padłam ze śmiechu xD Kiwał do mnie astronauta!
     Ten pomysł nasunął mi pewne skojarzenie, ale do końca nie byłam pewna, o co w tym wszystkim chodzi :D Neth zawsze słynął z niebanalnych opakowań, ale tym przeszedł samego siebie. Nie pozostało już nic godnego specjalnej uwagi, więc z radością rozerwałam sreberko zastępujące papier pakowy i moim oczom ukazała się ona... smukła, urzekająca, po prostu najpiękniejsza...
     Od dotyku jej cudnego kadłuba i dysz dzielił mnie już tylko kawałek kartonu i jak się później okazało, ściana styropianu... ale nie powstrzymało mnie to. Zahipnotyzowana jej urokiem, krok po kroku zbliżałam się nieubłaganie...
     I oto w końcu mogłam dotknąć gładkiej, zimnej stalowej powierzchni SR2 Normandy, odbudowanej i ulepszonej przez Cerberusa ślicznotki :D Och, radość z prezentu nie znała granic xD Niewielka statuetka Normandii jest naprawdę piękna - o wiele bardziej podoba mi się od pierwowzoru z hangaru Przymierza (aczkolwiek i tę chcę dopaść ;)), Neth wiedział, czym ucieszyć swoją kolekcjonerkę :D

     I w ten oto sposób stałam się szczęśliwą posiadaczką tegoż wspaniałego statku :) Cudowny prezent na święta :)

czwartek, 19 grudnia 2013

Data premiery dodatku Diablo III

   
      Ale ten grudzień burzliwy, tyle not naprodukowałam... :D A to pewnie nie koniec. Ostatnio Blizzard nie szokował niczym innym tylko zamkniętą betą rzeczonego dodatku i nowym patchem urozmaicającym rozgrywkę, która obecnie sprowadza się do klepania kampanii i farmienia na oklepanych mapach. Ale teraz pośród fanów pojawiła się fala wzburzenia, gdyż Blizzard w końcu podał datę premiery finalnej (oby) wersji dodatku Reaper of Souls - 25 marca 2014 roku! Oooch, są już spekulacje, o ile miesięcy tym razem przesunie się premierka oraz czy przez pierwszy tydzień od wyjścia będzie możliwość spokojnego grania w ten Nie-Na-Polską-Kieszeń dodatek. Nie na polską, bo ceny w ich sklepie zabijają...
     Tutaj jest pełne oficjalne info na temat cen, zawartości i dat wyjścia dodatku, ja skupię się tylko na tym, który mnie interesuje - a mianowicie limitowana pudełkowa kolekcjonerka, o którą niestety wielu będzie się zabijać. Ja aż takim hardkorem nie jestem xD Poczekam, aż pojawią się na Muve.pl i może drapnę - albo dostanę maila, że zapasy już wyczerpane :D Kij tam z tym. Co gorsza, ceny kolekcjonerki (i nie tylko) zwaliły z nóg niemal wszystkich polaków, bo 79,99 euro po przeliczeniu na złote w najlepszym przypadku wyjdzie jakieś 340zł. Kolekcjonerska edycja podstawki Diablo III kosztowała 250zł i taką cenę mam nadzieje ujrzeć w sklepach. Ale moje nadzieje pękają, gdy pomyślę o specach od marketingu nauczonych wybrykiem z premierą Diablo III, że jaką cenę postawią, taką idioci zapłacą. No i już wtedy chyba odpadnę, kto wie. A może ze mnie też taka idiotka, ale jeszcze o tym nie wiem? xD
     Ok, ewentualną cenę już mamy, czas teraz spojrzeć na zawartość, która także zwala z nóg... w negatywnym sensie. A mianowicie:
  • Podkładka pod mysz z Maltaelem (w sumie nie mam podkładki, a chciałabym mieć jakąś taką tematyczną z gry xD)
  • Album z grafikami w twardej oprawie (lubię takie bzdetki, może być)
  • Film o kulisach produkcji (zbędne, zawsze mogę opylić)
  • Schematy do transmogryfikacji (paskudztwo, z którego raczej nie skorzystam...)
  • Widmowy ogar - towarzysz (brzydal, ale zawsze lubiłam takie popierdółki biegające za bohaterem xD)
  • Trzy sloty na nowe postacie (czy to oznacza, że podstawowa wersja dodatku daje nam dwoje krzyżowców i ani jednego slota w bonusie?!)
  • No i standardowy zwierzak do WoW'a oraz avatary do SCII (nic z tym nie zrobię a i nie mogę dać nikomu...)
     Jak dla mnie masa bzdetów praktycznie bezużytecznych, a tylko umilających nieco rozrywkę. Kolekcjonerka interesuje mnie ze względu na moje hobby, a jest nim kolekcjonerstwo właśnie, ale o tym kiedy indziej. Niebiescy mogli postarać się trochę bardziej, albo chociaż ustalić bardziej realistyczną cenę, bo ta to jest istna fantazja artystyczna... za jeden akt, bohatera, bossa finalnego i kilka nowych przeciwników oraz zmianę koncepcji gry i urozmaicenie jej poprzez tryby, nowy Loot 2.0 i nowe poziomy mistrzowskie (o ile patch nie wyjdzie przed dodatkiem, w co wątpię), to wciąż stanowczo za wysoka kwota. Ale! Pożyjemy, zobaczymy :)

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Royal Quest - beta

     I oto dzisiejszego dnia otrzymałam własny klucz do bety polskiego wydania MMO Royal Quest :D Pograłam w sumie pół godziny i muszę przyznać, iż naprawdę dobrze się zapowiada :)
     Oprawa audiowizualna ewidentnie kreowana na wzór wschodnich produkcji, jak FlyFF czy Iris - urocze, nieco mangowe postacie,  charakterystyczne pokemonowe mobki czy dźwięki otoczenia. Jedyne co wizualnie odróżnia Royal'a od azjatyckich tworów (co mnie cieszy) to brak silikonowych worów na klatce piersiowej żeńskiej postaci :D Co nie zmienia faktu, że dekolciki jak najbardziej w strojach są ;) Mam tylko nadzieję, że zachowają umiar i panienki w pełnych płytach nie będą biegać w metalowych stringach i stalowych nalepkach na sutki xDDD Dobra, zapędzam się ^^"
     Interfejs też jest w miarę prosty i intuicyjny, zakładki pozbawione są tych wszystkich statystycznych i chaotycznych bzdur. Jeżeli chcemy więcej informacji na temat statystyk, najechanie kursorem myszki na wybrany element rozwija nam listę :) Tak więc bez zbędnego zaśmiecania. Reszta, czyli pasek z zadaniami, minimapy, panele itp. są akurat standardowe, dlatego nie mam nawet o czym pisać. Podobnie jak z systemem walki :D Proste i logiczne.
     Gra oczywiście oferuje system gildii (które mogą wejść w posiadanie zamku wyłącznie drogą usiana trupami ich rywali), PvPvE, standardowe areny i battlegroundy, no i niestety jak na tytuł F2P przystało - mikropłatności w formie sklepu premium czy kont typu premium. Jednak będzie się można bez tego obejść. Obejść ścieżką dłuższą, bardziej krętą i wymagającą cierpliwości xD
     Żeby móc cokolwiek więcej powiedzieć, przydałoby się oczywiście pograć z kilka godzin dłużej. Obawiam się, że z tym problemu nie ma, bo gierka nawet wciąga :D A jako że Royal Quest ma służyć przyjemnej rozrywce nie tylko fanatykom grupowym, ale i miłośnikom solowania, to tym bardziej zachęca mnie do spędzenia kilku chwil przed monitorem :) Tak na święta :P
Dodatkowym smaczkiem jest patriotyczne nazewnictwo serwerów ^^ Póki co jest tylko jeden, testowy, ale mam nadzieję, że każdy otrzyma swą dumną nazwę ;)

czwartek, 12 grudnia 2013

Torchlight II - multiplayer...

     ...pozostawia wiele do życzenia :< No i wiele można sobie pożyczyć... Ile z Nethey'em się nadenerwowaliśmy, ażeby móc spokojnie zagrać przez internet. Dopadł na Zimobraniu tanio klucz do Torchlight II, co by sobie legalnie razem pograć, a tu dwa pośladki. Jeden to kłopot z ustawieniem gry w sieci, użytkując wspólnie router z Chello czy tam UPC, pojęcia nie mam jak to się teraz w końcu zwie (a to ma znaczenie!), drugi - kłopot z modami.
     W sumie zajęło nam to około 2 godzin. A raczej Nethey'owi zajęło, bo to on jest obcykany w tych wszystkich informatycznych sprawach ^^" No i okazało się, że prawie obie te rzeczy miały wiele do zepsucia - i mody, i router, a dokładnie mody i porty. Trzeba było pozmieniać kilka wartości w pliku, zainteresować się w lobby opcjami modowymi założyciela serwera i... tymczasowo można grać. Tymczasowo, bo nie wiem co przyniesie jutro xD
     Sama gierka na multi jest naprawdę świetna i przynosi sporo frajdy, o ile gra się z fajnymi ludźmi. Ja mam to szczęście ;) Na singlu przegrałam ponad 500h, ale na szczęście daleko mi do tytułu nolife'a xD
     Tak czy inaczej, na razie wszystko zadziałało, a ja w poszukiwaniu wskazówek w internecie dotyczących naszego problemu utwierdziłam się w fakcie, że ludzie są zdrowo pier***nięci. Szczególnie ci, którzy w internecie wręcz zamieszkali. Ale o tym w innym poście napiszę, bo szkoda w tej nocie pisać o tych wszystkich frajerach i patologicznych przypadkach użytkowników społeczności internetowych..


A oto i moja żarodziejka z toporem i mieczem (nie pytajcie), w pełnym zestawie Krętoroga (uwielbiam ten secik) :D

wtorek, 3 grudnia 2013

Reaper of Souls a społecznościowe płaczki

     Już jakiś czas temu ruszyły betatesty do Diablo III Reaper of Souls, a ja nawet nie miałam pojęcia, że można było się ubiegać o klucz xD Taka jestem na bieżąco... W sumie, gdyby naprawdę mi zależało, pewnie poruszyłabym niebo i ziemię, aby go zdobyć. Ale po prawdzie... po co? Chcę mieć kontakt dopiero z produktem finalnym, a o tym co mnie czeka (i tak wersja ostateczna odbiegać będzie od bety), czytam sobie na stronach internetowych. I nie do końca podoba mi się to, czego się dowiaduję...
      Sprawę krzyżowca przemilczę, choć emocje i ekscytacja tą klasą potężnie we mnie buzują - zaczekam na ostateczne informacje - za dużo niewiadomych póki co :D Skupię się natomiast na płaczkach społecznościowych, którymi od niedawna zaczęłam żywo gardzić...Osoby znające mnie wiedzą, jak odpychają mnie wszelakie formy "uszczęśliwiania" innych graczy ubijaniem ich, przeszkadzaniem, uniemożliwianiem spokojnej rozgrywki itp. Gdyby nie kompletnie wyniszczający wyścig szczurów o bycie numerem 1, to system gracz vs. gracz, czy gildia vs. gildia nie byłyby takie złe... a jednak, dzieci rządzą internetową rozgrywką, a jak wiadomo - dzieci przegrywać nie potrafią :/ Dlatego tez nie biorę czynnego udziału w tego typu zabawach (no, chyba że gram supportującą postacią z Nethey'em xD): nie mam cierpliwości do ludzi. Wiem, wiem, każdy ma swój styl. Szkoda tylko, że naprawdę olbrzymie grono graczy nie szanuje sposobów na rozrywkę innych poza swoimi. Ale wróćmy do tematu... ^^"
     Reaper of Souls wprowadzić ma system klanowy - długo wyczekiwany i zachwalany punkt zabawy. A ja i tak coś czuję, że nie skorzystam, chyba że założę własny, nic nie znaczący, albo jakiś znajomy zaprosi mnie do swojego. I znów odzywa się moja singlowa-growa natura wolnego strzelca (jak to do mojej ulubionej klasy z Diablo pasuje xD). Nie lubię towarzystwa obcych graczy. Niestety najczęściej na multiplayer'ach trafia się gimbaza, niedorozwoje emocjonalni i patologia internetowa... miłej zabawy - ale beze mnie. Tak czy inaczej, przeświadczona jestem, że klany będą albo zbiorowiskiem wyciskaczy numero uno, albo całym śmietnikiem, który do numero uno się nie nadaje. Prawie zawsze się tak kończy. Dlatego z mojego punktu widzenia nie ma czym się podniecać, ale wiadomo, co kto lubi...
     Co do samych płaczków... czytając komentarze na pewnej polskiej stronie fanowskiej, miałam wrażenie, że powypadają mi wszystkie włosy z głowy. Niemal każdy buczy z braku poważniejszego systemu społecznościowego w grze! Ja wiem, to tylko kilka osób. Ale na oficjalnej stronie Diablo III polaczki też o tym buchają jak jelenie na rykowisku (zagranicznych nie czytam, szkoda nerwów). Marzą im się battlegroundy, areny do grupowych PvP, wojny klanów, boss raidy wyłącznie dla grup czterech graczy...innymi słowy: ci, co płakali, że z Diablo III Blizzard zrobił MMO, sami krzyczą najgłośniej, aby  brnąć w kierunku tego gatunku >.< W sumie po co? Będą rifty, tryb przygodowy, Loot 2.0 i cała masa różnorakiego contentu - ale graczom nadal mało. Zastanawia mnie, dlaczego? Gatunek Hack'n'Slash powinien zostać stylową wyżynanką, a nie MMO jakich pełno na rynku. Szczególnie, że to Diablo. To nie World of Warcraft.
     Zaczynam się bać o przyszłość tej gry... poważnie :/

niedziela, 27 października 2013

Stara prawie jak Świat...

     Jak w tytule, dziś chwilę po 22 rozpocznę kolejny rok życia na tym padole... :D Ale zanim to zrobię, zdążę się nacieszyć prezentami, czyli między innymi Darksiders II i kolejną porcją książek z serii Star Wars, które póki co wyssały ze mnie trzy miesiące... Kurczę, tych wszystkich cudeniek papierowych nie mam gdzie magazynować już xD
     No i na zakończenie mały prezent, jaki mi urządzili ci z Google'a xDDD Zaskoczyli mnie niemożliwie :D

piątek, 18 października 2013

Za dużo tego...

     No i przyszedł czas narzekania, że co za dużo, to nie zdrowo xD I w rzeczy samej, tak właśnie jest z grami - a przynajmniej w moim przypadku >.< Za dużo tytułów na półkach, z tego 3/4 nieukończone, a gram praktycznie w te same gry na okrągło. Teraz coś mi się ruszyło i siedzę trochę przy Sacred 2 oraz Realms of Ancient War. O, i przy Prototype, choć rozwalanie wszystkich i wszystkiego z deczka zaczęło mnie nużyć...
     W międzyczasie ukończyłam The Incredible Adventures of van Helsing (dłużej się chyba nie dało, bo inaczej twórcy by nie szczędzili wyrazów...), ale jak na mnie przystało, nie miałam ochoty wypisać swoich spostrzeżeń xD A przyznać muszę, że całkiem dobry kawałek hack'n'Slasha studio wydało :) Jak przejdę drugi raz, to zwrócę większą uwagę na całokształt gry i nabazgram notę.

     I tak coś czuję, że ostatnio nie czerpię z grania takiej przyjemności jak kiedyś. Mam nadzieję, że to tylko tymczasowe wygaszenie, a nie wiekowe wypalenie :P

Cya!

Boli mnie jak cholera fakt, że Ascaron wyłączył serwery do Sacred 2 :<

środa, 25 września 2013

Hardkor..! :D

     Wreszcie śmiało mogę napisać, że moja hardkorzyca z Diablo III została pomszczona - z nawiązką :P A mianowicie wczoraj udało mi się ubić paskudną Diabolicę na infernalnym poziomie w systemie hardcore. Przy moim Internecie, zlagowanych serwerach Blizzard'a oraz złośliwym komputerze jeszcze niedawno graniczyłoby z cudem zdobycie tego osiągnięcia - a jednak za drugim razem się udało ^^
     Pozostało zdobyć jeszcze dwa osiągnięcia z tej dziedziny i hardkorowa szamanka może przejść na emeryturę. No, do czasu wyjścia dodatku ;)
     Tymczasem znikam zająć się czymś konstruktywnym, bo coś się ostatnio zaniedbuję...

Cya!

piątek, 20 września 2013

Zaniedbania...

     No i znów się zaniedbuję z tym blogiem... ja wiedziałam, że tak będzie! xD Niestety narosło mi obowiązków wobec otoczenia i wymagań co do siebie, a co z tego wynika, zaczyna mi naprawdę brakować czasu na choćby głupie łażenie po stronach internetowych, np. Miasto Gier... Miałam napisać wrażenia z gry The Incredible Adventures of Van Helsing, które przeszłam jakiś tydzień temu - a tu d... pusto! Będę musiała zagrać od nowa, bo połowy pozapominałam xD
     Do tego mam przed jutrem ogromnego stresa, znów cały dzień poza domem i tak w koło Macieju... tak to już bywa, że jak nie mamy czasu, to wszystko zwala nam się na głowy, a jak nie mamy nic do roboty, to pozostaje nuda.

     Ok, notka tłumacząca zaniedbania napisana (chociaż chyba i tak nikt tego nawet nie czyta ^^" Może to i lepiej? :D), to czas zająć się czymś innym :P Albo położyć się w końcu spać i wstać o normalnej porze...

Cya!

sobota, 24 sierpnia 2013

Skylanders: Spyro's Adventure

     Wizyta w sklepach na Trzech Stawach zakończyła się nieplanowanym zakupem xD Kto by pomyślał, że Euro RTV zrobi taką obniżkę tytułowej gry? No właśnie :P Grzechem było nie kupić...
     Wracając do tematu, Skylanders spełniły moje oczekiwania w 100%. Co z tego, że gra przeznaczona jest dla dzieci, skoro stara baba bawi się równie dobrze, jakby bawił się małolatek? :D Poważnie, gra warta tych niecałych 60zł - a w szczególności Spyro i Trigger Happy, przy którym nie potrafiłam przestać się śmiać! To jego ciągłe chichotanie, rzucanie sejfami i powtarzanie "majn, majn! MAJN!" przechodzące w śmiech szaleńca są niemożliwe :D Nethey patrzył na mnie z politowaniem, ale sam się śmiał xD Ech, głupieję na starość... ;)

     Graficznie gierka nie powala, ale ma w sobie ten uroczy, bajkowy klimat :) Kolorowy, z zabawnymi akcentami (graliście kiedyś owcą w piłkę? Może warto spróbować przy następnej wizycie w Zakopanem xD) i masą różnych bzdetów do niszczenia. Nie będę się na ten temat bardziej rozpisywała, bo grafika jest nie tyle banalnie prosta, co niesamowicie porywająca. Naprawdę, szczegółowa, miła dla oka zarówno dziecka, jak i dorosłego gracza :) Denerwujące są jednak sytuacje, kiedy to na otwartej podniebnej przestrzeni gra po prostu zamula... nie jest to wielki problem, raczej pewne irytujące momenty, których w grze nie jest za wiele.


     Muzyka, ach muzyka w grze. Trudno mi ją opisać ^^" Idealnie oddaje klimat lokacji, na których się znajdujemy, a przy tym nie powtarza się co poziom. Indywidualna, można by rzec ;) Po prawdzie grając nie zwróciłam na nią zbytniej uwagi, a dobrze to świadczy w moim przypadku xD Wyraźnie czuć bajkowy akcent skierowany dla młodszych słuchaczy, ale nie razi to absolutnie starszego gracza.

     Rozgrywka sama w sobie jest innowacyjna. Wcielamy się w Mistrza Portali, którego zadaniem jest poprzez portal przywrócić wygnanego Skylandera do jego rodzimego świata, Skyland, aby stanąć przeciwko złemu Kaosowi. Tandetnie banalne, prawda? Byłoby, gdyby nie podpinany przez USB portal do świata Skyland, na którym stawiamy figurkę i wcielamy się w jednego z wielu obrońców tej krainy. Perfekcyjne zgranie aplikacji z urządzeniem pozwala na bezproblemową zmianę postaci w każdej chwili :) Nie zapominajmy, że każdy żywioł ma swoje specjalne zadania i cele, może otwierać odrębne komnaty ze skarbami i rozwiązywać różnorodne zagadki, których w grze jest po prostu cała masa! I na to liczyłam, chwytając za grę dla dzieci. Niewiele gier w obecnych czasach stawia nacisk na głęboką interakcję umysł-program i rozruch szarych komórek.

     Tymczasem kończę tę dziką recenzję i powrócę do tytułu, gdy w trakcie rozgrywki odkryję coś ciekawego i wartego odnotowania :)

Cya!


niedziela, 18 sierpnia 2013

Papa, bohaterze hardkorowy...

     No i sobie pięknie przedobrzyłam w Diablo III... jestem po prostu wściekła, nawet sama nie wiem na co! Od ponad dwóch miesięcy dopieszczam postać hardkorową i szczypię się jak mogę z czasem, bo BSODy mnie nękają. Jak nie one, to swojego czasu internet mi rozłączało na sekundę i z ukłonem w stronę jakże inteligentnej ekipy Blizzard i ich stałego podpięcia pod serwer gry, traciłam połączenie i potwory zabijały pozbawioną opieki postać. A dzisiaj nastał ostateczny BSOD... akurat na inferno elitarny potwór miał hordę w zanadrzu... no i pozostała taka zimna furia wewnątrz, sama nie wiem po co. Tyle ekwipunku, tyle czasu poświęconego na grę - zostało mi jeszcze tylko przejście połowy aktu III i cały akt IV do końca... no a teraz wszystko od nowa.

     Chyba za miesiąc dopiero odpalę Diablo III, nie wcześniej...

Przynajmniej mam pamiątkę... xD

piątek, 16 sierpnia 2013

I po Diablo

     Po ponad 9 godzinach męczarni przebyłam te 15 poziomów w głąb ziemi i stanęłam oko w oko z Panem Terroru. A ciężki to drań, trudny do trafienia ^^
     Swoją drogą, zdziwił mnie nieco czas potrzebny do przejścia tej gry u innych graczy o.O Będzie, że cheater jestem, ale niech sobie będzie - ja wiem, że nie :P Gram czysto, nie licząc rozlanej krwi, herbaty i walających się tu i ówdzie resztek czegokolwiek.
     Tak więc tytuł ten przenoszę do ukończonych, Folderek Wstydu z grami nieco się uszczuplił, a co się nadenerwowałam przy grze to moje xD Dobrze, że w standardzie mam niskie ciśnienie, bo inaczej moje hobby do grobu by mnie zapędziło... :D

     A teraz czas na opracowywanie taktyki na wyciągnięcie Nethey'a ze Świata Czołgów xDDD

Cya!
No i dziad ubity... przynajmniej na razie xD

sobota, 10 sierpnia 2013

Diablo..

   Tak, stare i wciąż dobre Diablo z 1996 roku :D Ostatnio dopadłam Blizzard Anthology (taniej wyszło mi sprowadzić oryginał ze Słowacji, aniżeli kupić używkę na Alledrogo...) i nie potrafię oprzeć się tym starociom. Jest tak wiele produkcji topowych, a mimo to Diablo wydaje się być naprawdę trudnym do przejścia kąskiem mającym w swej dziedzinie wiele do powiedzenia.


   Warto by zaznaczyć, że Diablo (lub Heroes III) było pierwszą grą komputerową w którą zagrałam, tak więc tytuł ten ma dla mnie wartość sentymentalną. Bałam się, że powrót do pierwotnego Tristram zniszczy moje miłe wspomnienia, bo jak wiadomo, często tak się zdarza - ale nie! Na szczęście było inaczej :) Kilkanaście lat później bawię się tak samo dobrze, a może nawet i lepiej :D

   Grafika jak na '96 rok jest dosyć porządna, brakuje oczywiście wielu obecnie używanych elementów, ale i tutaj ekipa Blizzard North dała z siebie wszystko, począwszy od animacji postaci, wątków humorystycznych (yep, that's a cow!) no i na rozmaitych bestiach czy demonach kończąc. Piksele nie rażą w oczy, różnorodnych lokacji jest sporo, a i elementów zbrojeniowych pełne mrowie. Wszystko, co powinien posiadać dobry H'n'S :)

   Muzyka wykonana przez Matt'a Uelmen'a niejednokrotnie przyprawia o dreszcze i nie ogranicza się - jak w przypadku Diablo III - do trzech brzdęknięć na krzyż i to przy dobrych wiatrach. Każda lokacja posiada specyficzną oprawę dźwiękową pozwalającą poczuć grozę otoczenia. Mimo wszystko przez całą trylogię Diablo przewija się charakterystyczny schemat dźwięków wydawanych przez przedmioty: czy to wypadające złoto, klejnoty bądź rzeczy magiczne - plus dla ekipy, przynajmniej wiadomo, że jedna rodzina gry :P

   No i na sam koniec pozostawię rozgrywkę, bo jest tu wiele do opisania. Wybieramy jednego z dostępnych bohaterów, w tym przypadku łuczniczkę, maga lub wojownika i wyruszamy do Tristram by ocalić je przed demonami i ich panem, Diablo, Władcą Terroru. W przeciwieństwie do Diablo III kierujemy losami zwykłego człowieczka, a  nie obdarzonego specjalnymi mocami Nefalema. A co za tym idzie, rozgrywka jest dosyć trudna i trzeba naprawdę się przyłożyć, ażeby wyjść cało z niejednej potyczki. Osobiście denerwuje mnie, że każdy udany atak potwora nie pozwala nam na wykonanie ataku (tak jest przynajmniej w kwestii grania wojakiem), co w przypadku kilku bestii stwarza poważne zagrożenie. Jest to swojego rodzaju utrudnienie, ale na szczęście nasz pozytywnie zakończony atak uprzykrza życie poczwarze ;) Wracając do bohatera, to jedyne umiejętności specjalne jakie posiadają na dzień dobry to: przeładowanie laski u maga, naprawa u wojownika oraz rozbrajanie pułapek łuczniczki. Oczywiście nie przeszkadza to w możliwości nauczenia się kilkunastu zaklęć ze znajdywanych czy kupowanych u Adrii ksiąg - o ile ma się na tyle punktów magii i many. 
   Póki co dotarłam do 13 poziomu podziemi i muszę przyznać, że był to nie lada wyczyn :P Zwykle grając w tego typu RPG akcji po prostu przebijam się postacią cały czas do przodu nie główkując nad napotykanymi wrogami. Hordy przeciwników nie robią na mnie wrażenia. A w przypadku Diablo jest inaczej. Muszę dobrać odpowiednie zaklęcia (na ubogą kieszeń wojownika), uważać na ilości paskud w okolicy i często pomykać do miasta by naprawić ekwipunek, albowiem zepsuty się rozpada i... bezpowrotnie go tracimy xD

   No nic, kończę swoje wypociny i dalej szukam sposobu na robienie screenów z tejże gry - Fraps nie do końca działa >.<

Cya!

czwartek, 11 lipca 2013

Kolekcja rośnie w siłę

     No po prostu muszę się pochwalić najświeższym nabytkiem :D A oto i on!


     Piękny olbrzym Fossil Dragon od McFarlanes Toys gości na mojej półce i prezentuje się naprawdę cudownie :) Trochę mnie martwi wykrzywione nienaturalnie prawe skrzydło ale jakby pomyśleć, że ten szkielet smoka jest po prostu potargany i połamany celowo dla lepszego efektu, to absolutnie przestaje przeszkadzać xD
     No po prostu cudo ^^ Czas zbierać na Hydrę...

Cya!

środa, 10 lipca 2013

I po sesji...

     A czasu nadal dziwnie mało xD W sumie może dlatego, że stałam się aktywniejsza pod względem książek i mam problemy z usiedzeniem w jednym miejscu i przy jednej grze na dłużej :P Nie wiem, nieistotne.

     Zaczęłam, nie, to złe słowo, aktualnie kończę czytać książkę Diablo III: Gdy zapada ciemność, rodzą się bohaterowie i muszę przyznać, że wypada całkiem porządnie, pominąwszy tandetną powiastkę dotyczącą łowczyni demonów (spartolili moją ulubioną klasę w tej grze...).

     Nienawiść i dyscyplina Micky'ego Neilsona to opowieść o łowczyni demonów z gry Diablo III i niestety muszę przyznać, że jestem ogromnie zawiedziona tym kawałkiem. Szczególnie, że jest to moja ulubiona klasa w grze. Autor zaserwował czytelnikom bohaterkę tak prostą i sztampową, że linijka przy niej wydaje się być poskręcaną sprężynką. Valla, bo tak ów dziewczę zostało ochrzczone, jest typem pozbawionym wyraźnego charakteru, negującym rozkazy najwyższego przełożonego (którego poznajemy i zaraz zapominamy) i hołdującym standardowemu "róbta co chceta". Wiele o niej nie mogę napisać, bo tak naprawdę niewiele ukazuje sam autor. Opisy środowiska? Chwila, opisy krajobrazu, stworzeń... nie ma. Bohaterka konno teleportuje się z miejsca w miejsce. Akcja? Byle jaka, wzorowana na Mistrzu Stephenie Kingu i profanująca jego geniusz... opisy umiejętności panny Valli też są praktycznie obłe i ograniczają się do: piękne salto nad przeciwnikiem, przyklęknęła i wystrzeliła kilka bełtów itp. Jestem zażenowana poziomem umiejętności pana Neilsona, lepsze teksty czytałam na portalach fanowskich... Ale znalazłam w tym kiczu plus. Przynajmniej wytłumaczona jest mechanika postaci i jej, hm, skille. Dobrze, że nie napisał całej książki, bo skutecznie mnie zniechęcił... Chwyciłam się za głowę gdy przeczytałam, ile książek wydał pod szyldem Blizzard'a...

     Kawałki poświęcone barbarzyńcy, mnichowi, czarownicy i szamanowi opisze później, choć są tak dobre, że pewnie nie będzie mi się chciało xD Chętnie poczytałabym więcej grubszych dzieł poszczególnych autorów i chyba poszperam co nieco o nich w internecie :D

     Dobra, wymarudziłam zepsucie mojej ulubionej klasy, ale na szczęście gram mężczyzną łowcą i nie biore sobie do serca tego przypału xD (faceci plują się o realizm, bo lata łowczyni opancerzona jak czołg, a półnaga powinna być - szkoda, że dla nich realizmem jest galopowanie w szpilkach godnych wybiegowych celebrytek... hipokryzja szerokokątna jak bakłażany...).

Cya!

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Sesja, sesja...

     I znów zaczynam aktywne zaniedbywanie bloga >.< To już są szczyty niedbalstwa i łamanie obietnic złożonych sobie samej... No ale też nie mogę wszystkiego zwalać na siebie, prawda? ^^" Sesja mnie dobija powoli...

     Najgorsze za mną, pozostały mi tylko trzy egzaminy i dwie prezentacje, a to nie jest źle :D Bywało gorzej. Po pierwszym tygodniu lipca powinnam móc już wrzucić na luz i zająć się hobby, wyjściami na świeże powietrze i Partnerem. A co będzie we wrześniu? Oby nie złapać żadnej poprawki...

     Tak więc napisałam co mi leżało i ciążyło, Mass Effect 3 ukończyłam i nadeszła pora na fantastycznie nordycki Skyrim :)

Niektórzy to w pełnych zbrojach potrafią wszystko zrobić, a mnie przy gotowaniu bransoletka przeszkadza...

Cya!

czwartek, 13 czerwca 2013

Legendarny Skyrim

     Cóż, nic dziwnego w fakcie, że gracz płci żeńskiej zakupił sobie legendarną edycję tegoż bajecznego tytułu. Za to ten żeński gracz nie lada się zdziwił, kiedy to świeża kopia gry zawitała w jej domu dzień przed polską premierą! xD A jeszcze bardziej mnie zdziwiło, że Steam nie pozwala na instalację tego cuda - powodów odrzucania procesu nie podaje, aczkolwiek zranili tym moje uczucia (nie pierwszy raz, Valve!). Zapewne kwestia jutrzejszej premiery ma duże znaczenie, ale i to nie zmienia faktu, że drobne info typu "ciesz się, że masz grę przed innymi, ale pograsz dopiero jutro ze wszystkimi!" xD uspokoiłoby mnie. Bo co do Steam'a to jestem bardzo niespokojna (cholerstwo usunęło mi save'y z chmury i straciłam świetne postacie w grach :<), miałam trochę kłopotów z działaniem gier - i zaznaczam, że NIE PIRACKICH. No, tyle w temacie najświeższego zasiedlacza mojej półki.

     Ogółem to męczę Mass Effect 3 jak się da i kiedy się da. Renegatką mam już ponad 4/5 sił zbrojnych przeciwko Żniwiarzom, a jakiś buc mi wciskał na Mieście Gier, że renegat to taki "o dupę roztrzaś" frajer co to nic nie potrafi :3 A tu proszę, moja idealistka była większa ofiarą od tej humorzastej xD

     Ok, pora położyć się w normalnych godzinach w końcu ^^"

Cya!

P.S. I pomyśleć, że uważałam Protean za łagodną i niegroźną rasę... Nic bardziej mylnego xD

piątek, 7 czerwca 2013

"Badlook" powraca!

     Wielkie "jes, jes, jes!" dla powrotu badlook'a w Mass Effect 3 :D Dla nie wiedzących o co biega cała ta sprawa, to już tłumaczę :3

     Jak wiadomo na początku gry Mass Effect 2 Shepard ginie :) Ale to słodko brzmi xD Zgon na dzień dobry! Reasumując, nasz bohater ginie. Ale żeby gra nie była za krótka, komandor zostaje odtworzony z resztek (to dobra nazwa) pierwotnych przez proludzką organizację zwaną Cerberus. No ale Projekt Łazarz ma swoje wady - czyli właśnie czerwone, świecące blizny i krwawy poblask oczu. Taki badlook, pojawiający i pogłębiający się z każdą egoistyczną decyzją jaką podejmiemy w trakcie gry. Egoistyczna decyzja to bardzo nieadekwatne słowo, bo renegat wcale nie wychodzi na egoistę i dupka, jak to niektórzy "znawcy" mówią i wypisują :P Bezwzględne decyzje? Tak, to by było dobre! Ale wróćmy do tematu..

     Badlook ten jest jak dla mnie niezwykle efektywną "ozdobą" bezwzględnego bohatera całej trylogii Mass Effect. Nadaje smaczku i wzbudza respekt w przeciwnikach. Nie na co dzień widuje się tak realnego umarlaka xD

     Tak wygląda początkowa faza renegata w Mass Effect 3. Ukończyłam dopiero drugą główną misję i zbieram armię do odpierania Żniwiarzy, więc raczej nie widać tu jeszcze całej okazałości. Ale wszystko przede mną :)

     Screen powyżej przedstawia ostateczną formę efektów ubocznych Projektu Łazarz w Mass Effect 2. Urocza, prawda? :3 

     Nie rozumiem graczy, którzy męczą renegata i usuwają sobie te blizny w trakcie rozgrywki, bo ich bohater jest "brzydki" xD Tak, można usunąć to paskudztwo ulepszając stację medyczną Normandii. Ani razu nie skorzystałam z tej opcji :>


     To by było na tyle dzisiaj xD
Cya!

wtorek, 4 czerwca 2013

Czas przegania nas...

     Nie przypominam sobie, kiedy ostatni raz miałam tak niewiele czasu na cokolwiek >.< Nie powiem, że mi go brak - brakuje mi go tylko w takiej ilości, jaka byłaby wymagana do prawidłowego funkcjonowania xD Codzienna monotonia po prostu nadaje mojemu życiu takiego tempa, że zawrotów głowy można dostać. Na 7:30 praca, w domu po 16, potem chwila oddechu, to znów gdzieś lecieć, po 19 w domu, trochę zagrać/uczyć się do sesji i już 22 i spać się chce... do tego dorwałam w końcu odpowiadający mi tablet i ślęczę nad nim starając się pojąć jego złożoność :P

     Tak, miał być to blog nieco dla graczy. Może w przyszłości będzie - jak sesja minie (oby bez poprawek...) i w pracy trochę luzu nastanie. Na zakończenie wrzucę pewien zrzut, jaki udało mi się zrobić grając w Mass Effect 3 :D

  

Taaaak, mam świra na punkcie turian :3 Chciałabym takiego jednego mieć w domu ;)

niedziela, 2 czerwca 2013

Przemiany

Ok, dodałam kilka gadżetów do kolumn, w tym standardowo linki i - co mnie po prostu połamało - tłumacza :D Musze przyznać, że tłumaczy nawet nieźle i zrozumiale ;)
Na stopkę u samego dołu strony wklepałam kilka kafelków powiązanych z moimi dzikimi hobby - grami komputerowymi i japońską animacją. Chomik to tylko mój dysk do przechowywania ulubieństw, w razie gdyby coś nie stykało w komputerze i na dysku przenośnym.
No dobrze. Póki co to tyle. Krótka nota informacyjna.

Cya!

sobota, 1 czerwca 2013

Wstępniak

Rany, nie wiedziałam nawet, że tak olbrzymi wybór witryn blogowych można znaleźć w internecie o.O I chyba blogger jako jedyny wydaje mi się całkiem sensowny - może za sprawą tego, że pod Googla mam podpięte wiele użytecznych akcesoriów wirtualnych. Tak, zapewne ten determinant przyczynił się do wyboru tego właśnie bloga :D

A tak z innej beczki - pozostaje mi jeszcze tylko uzupełnić kolumienki, przejrzeć cały wygląd ponownie i zastosować odpowiednie zabiegi, ażeby stronka ładnie się rozwijała. Kto wie, może coś z tego będzie? 

Dobra, pora chwycić bloggera za rogi i nawyczyniać jakieś cuda.