wtorek, 24 maja 2016

Before the Echo (aka Sequence)

         Zapewne niektórzy gracze znają ten tytuł z czasów, kiedy nazywał się jeszcze Sequence. Niestety, twórcy musieli zmienić nazwę, gdyż wynikła sprawa z prawami autorskimi do tegoż właśnie wyrazu. Generalnie nie ma to większego znaczenia, ponieważ sens założycieli pozostał ten sam - a mianowicie muzyczny erpeg. Gra wydaje się być specyficzna i dziwna, ale na dłuższą metę jest całkiem przyjemnym zapychaczem czasu z syndromem "jeszcze jednej tury". No i można przetestować swoje umiejętności z zakresu rytmiki i zręczności ;)

PLUSY:
  1. Gatunek - wiele czytałam i słyszałam o grach muzycznych, ale jakoś niespecjalnie przyciągały mnie tytuły, w których tańczyło się albo grało na gitarze wykonując na klawiaturze wymagane sekwencje klawiszy. W sumie po co to, skoro mogę z lepszym skutkiem i większą przyjemnością robić to w rzeczywistości? W przypadku Before the Echo sprawa ma się inaczej - zbieranie doświadczenia i przedmiotów z pokonanych przeciwników, poziomowanie i podnoszenie statystyk, dziabanie bossów... muzyczny RPG jest dla mnie jak najbardziej na miejscu, do tego jak na produkcję niezależną jest dobrze wykreowany :D Bardzo duży plus za oryginalność!
  2. Muzyka - całkowicie autorska, wbijająca się głęboko w najdalsze zakamarki pamięci, a wszystko przez to, że skupiamy się przede wszystkim na niej podczas każdego starcia z przeciwnikami. Szybkie i wolne kawałki, a także te mocno wariacyjne mają w sobie tę nutkę indywidualności, którą można zanucić pod nosem. Generalnie podobał mi się każdy utwór zasłyszany w grze, nie było na szczęście takich, których nie mogłabym słuchać, bo to doszczętnie zepsułoby przyjemność płynąca z zabawy. Jedyne na co mogę tu ponarzekać, to że jednak niektóre melodie powtarzały się za często... ;)
  3. Rozwój postaci - choć system rozwoju postaci jest nieco zubożały, to na szczęście znacznie nadrabia to częścią bitewną. Jedyne, na co tak naprawdę mamy wpływ u naszego bohatera jest doświadczenie i przedmioty w ekwipunku. Standardowo punkty doświadczenia uzyskujemy pokonując przeciwników, ale także rozkładając przedmioty - nie ma bowiem możliwości odsprzedania ich. Ponadto niektórzy oponenci zostawiają po sobie klejnoty doświadczenia, które po rozłożeniu ładnie podładowują pasek expa. Jak to już w erpegach stoi sztandarem, odpowiednia ilość punktów podnosi poziom i gwarantuje wzrost statystyk.
  4. Wytwarzanie - i tu już nie tak sztampowo, bowiem do wytworzenia przedmiotu nie wystarczą same materiały... konieczne są jeszcze punkty doświadczenia, od ilości których zależy stopień powodzenia w wytwarzaniu. Wiadomo, im więcej expa władujemy w tworzenie wybranej rzeczy, tyle przyjdzie nam zapłacić z posiadanej puli, przy czym należy się liczyć z cofnięciem poziomu, gdy zajdzie taka konieczność. Z początku denerwowało mnie takie rozwiązanie, jednak z czasem nawet do niego nawykłam i przypadło mi do gustu :D
  5. Walka - do dyspozycji gracza oddane zostają trzy plansze, między którymi można swobodnie przełączać się w trakcie starć. Na każdej wykonujemy przedstawione w opadających strzałkach sekwencje, ale tylko od nas zależy, w jakim momencie wybierzemy dane pole. Pierwsze z nich to obrona, w której strzałki symbolizują atak przeciwnika, a udane wykonanie sekwencji gwarantuje nam uniknięcie obrażeń. Drugą planszą jest atak, czyli wszystkie sekwencje zaklęć wykonujemy w tym właśnie miejscu. Ostatnie to regeneracja many, praktycznie cały czas zawalona strzałkami, których "zbieranie" zwraca nam trzy punkty many za strzałkę. Oczywiście w trakcie boju każde pole jest bardzo często zapełnione i tylko od nas zależy, czy będziemy skakać jak szaleni, czy raczej skupimy się na konkretnym celu. Dla mnie rewelacja :D
  6. Zdolności Strażników - każdy poziom wieży ma swojego strażnika o określonej mocy upierdliwości. Podczas starć możemy się spotkać z przestawionymi klawiszami, zaciemnianymi polami, wyłączeniem możliwości przełączania się między planszami czy wyssaniem many. Jest to naprawdę irytujące, ale na szczęście możemy dążyć do jak najszybszego zdobycia umiejętności pasywnej pozwalającej zablokować dane moce. Oczywiście trzeba się liczyć z uzbieraniem stosu materiałów i góry expa, ale warto, bo jak z początku takie umiejętności mogą być ciekawa odskocznia od rutyny, tak na dłuższą metę doprowadzają do szału xD
  7. Zaklęcia - kolejny ciekawy aspekt gry, bez którego nic byśmy nie zdziałali. Z posiadanych receptur musimy wykonać zwój z zaklęciem (oczywiście płacąc niewielkim doświadczeniem za szanse powodzenia), którego potem musimy się nauczyć (wywalając makabryczne ilości doświadczenia na podejście). Nauka natomiast przypomina walkę, ale odbywa się tylko na jednym polu i polega na jak najlepszym wykonaniu wszystkich sekwencji w utworze. Niektóre czary wymagają do ukończenia procentowej wartości udanych sekwencji, inne określonej ilości wykonanych kombosów sekwencyjnych. Mogłabym się ich uczyć w nieskończoność, ale niestety, ilość zaklęć dostępnych w grze jest ograniczona, a zwoje są jednokrotnego użytku (chyba, że nie udało się go pozytywnie ukończyć).
  8. Fabuła - jakaś tam jest, nawet dość oryginalna, bo dotyczy ewolucji gatunku ludzkiego poprzez muzykę, rytm i walkę, ale nie ukrywam bezwstydnie... przeklikałam połowę i czytałam tylko co ważniejsze teksty ^^" Może i nie powala na kolana, ale mimo wszystko warto zaznaczyć że przynajmniej jest i to dosyć wyraźna xD
MINUSY:
  1.  Natłok informacji - początek nie należy do najłatwiejszych, bowiem nie wiemy kto, co, gdzie i kiedy, a tym bardziej po co i dlaczego. I nagle zostajemy oświeceni i rzuceni do walki z potworem, szybkie szkolenie w stylu: to jest to, tam masz tamto, jeszcze dalej jest cośtam, siadaj i walcz, bo już wszystko wiesz. Praktycznie wszystkiego dowiadujemy się na raz, podczas pierwszej walki, bez szans na przećwiczenie czy zastanowienie się. Od razu głęboka woda i człowiek głupieje, bo nie do końca wie co do czego służy >.< Brakuje tu takiego spokojnego tutorialu, w którym po kolei poznawalibyśmy plansze do gry, klawisze i nauczyli się to wszystko przełączać.
  2. Efekty wizualne zaklęć - bardzo oryginalne i estetyczne, nie powiem, ale często zasłaniają planszę i trzeba dodatkowych nakładów skupienia, aby trafić strzałkę xD A w sytuacjach kryzysowych to naprawdę ważne.
  3. Humor - bardzo duża dawka humoru, ale tak suchego, że czułam się jak na pustyni. Na szczęście przeklikałam prawie wszystko, wiec nie raziło mnie to specjalnie ^^"
  4. Rutyna - niestety zakradła się ona do tego tytułu, co dziwić raczej nie powinno, zważywszy na styl rozgrywki: odblokować piętro - zabić strażnika - nafarmić itemów i expa na trzech dostępnych wrogach - odblokować piętro - zabić strażnika itd. Generalnie fajnie się gra do trzeciego piętra wieży, potem zaczyna robić się nudno.


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Raptr Gamercard

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz