czwartek, 21 stycznia 2016

Płochliwy żarłok

        Wczoraj udało mi się zrobić zdjęcie Chico, który (która?) wybrał się na małe polowanko nie zważając na porę dnia ^^ Niestety, z sesji nici, bowiem jak tylko spostrzegł, że jest namierzany, to ze świerszczem w gębie zgrabnie pomknął do swojej kryjówki za lampkową doniczką >.< No cóż, przynajmniej udało mi się chociaż uchwycić go w tej relaksującej sytuacji ;)


        Doprawdy, niekiedy jego zachowania podczas polowania przekraczają wszelkie normy dobrego smaku xD Szczególnie w momentach, kiedy niezbyt delikatnie dobija nieco przerośnięte świerszcze uderzaniem w korek na ścianie ^^"

piątek, 15 stycznia 2016

The Elder Scrolls V: Skyrim - Dawnguard

        Niestety nie należę do gatunku osób wielbiących wampiry, a po kilku filmach i ogólnej tendencji do upiększania i idealizowania tych potworów wręcz zaczęłam nimi gardzić. Gdzie czasy okrutnego Draculi albo wstrętnego, strasznego Nosferatu? To było dawno i nieprawda... i w tym momencie choć odrobinę pocieszył mnie pierwszy większy dodatek do Skyrim, a mianowicie Dawnguard (Obrońcy Świtu), w którym obok eleganckich wampirów podobnych hrabiemu, pozostają jeszcze upiory godne Pana Nocy...

PLUSY:
  1. Wybór frakcji - w dodatku można wcielić się w członka nowo formowanej organizacji zwalczającej wampiry zwanej Obrońcami Świtu, albo w ich zwierzynę, czyli wampiry. Nie ukrywam, że przez wzgląd na osiągnięcie wampirzego lorda i chęć wyleczenia się ze zbugowanego wilkołactwa wybrałam tę drugą opcję... trochę potem żałowałam, ale przebolałam wybór ;)
  2. Wampirzy Lord - jedyna osłoda w tej nocnej krainie wampirzych nocników xD Lord wampirów, bestia, na widok której kobiety mdleją, dzieci krzyczą a mężczyźni uciekają w popłochu. Niesamowicie pomysłowa kreacja siejącej zamęt istoty z najgorszych koszmarów mieszkańców Skyrim. Zadowala mnie też fakt, że wypada jeszcze lepiej na tle wampirzych waszmościów i elegancików. 
  3. Wampirza odzież - wampirzym elegancikom nie mogę wymówić jednej rzeczy - ich skórzanych pancerzy, na tle których stroje Obrońców wypadają blado.. Są po prostu rewelacyjne i nadają postaciom odpowiednio ponurego wyglądu ;)
  4. Arvak! - ten wierzchowiec jest po prostu epicki :3 Duch konia znaleziony w Kopcu Dusz, niestety traktowany jako magiczny przywołaniec, ale i tak bardzo przydatny. Jego wygląd jest niesamowity :D
  5. Łuk Auriela - nie ma to jak "wyłączyć" słońce w samym środku dnia xD Bardzo przydatna zdolność łuku, która niejednokrotnie ratowała moja wampirzą osobę przed utratą statystyk. Strach, jaki pada na mieszkańców Skyrim też jest ciekawy.
  6. Lokacje - poza znanymi już z podstawki jaskiniami i lochami mamy okazję zwiedzić zamek wampirzego władcy (zresztą potem i tak go przejmiemy), który jest ciekawostką architektoniczną w Skyrim. Ponadto nowy jest także Kopiec Dusz, miejsce, do którego trafiają zmarli. Co z Sovngardem?
  7. Gotycki klimat - wiadomo nie od dziś, że jeśli o wampiry chodzi, to muszą się też pojawić średniowieczne twierdze, gotyckie zamki i pasujące do całości stroje. Klimat wyraźnie odznaczający się od Skyrim całkiem mi się podoba :)
 MINUSY:
  1.  Serana - jej stopień bycia wkurzającą jest niemal identyczny jak Leii z Diablo III >.< Z tą różnicą, że nieszczęsnej wampirzej panienki nie można zabić :/ Jej marudny i monotonny głos, powtarzające się teksty, sierotowatość, niezdecydowanie, infantylność i jeszcze więcej doprowadzały mnie przez cały dodatek do szału.ABSOLUTNIE nie pasuje do wizerunku wampira, jest po prostu autorską porażką scenarzysty dodatku. Zepsuła mi radość płynącą z gry :<
  2. Wampiry - a raczej ciotowatość i sieroctwo tych zamieszkujących zamek. Nigdy nie lubiłam wampirów, ponieważ kojarzyłam je z przegadanymi szlachetkami o wybuchanym ego, ale tutaj to pojechali po strunie mocno xD Czuję, że ich nie polubię :P
  3. Łażenie, łażenie, łażenie... - nowe lokacje są fajne, ale mocno przesadzili z ich rozległością. Bezsensownego wędrowania jest co nie miara, a i przecież widoczki w końcu człowiekowi brzydną. Podziemia falmerów to jakaś godzina błądzenia po labiryncie, potem latanie po kaplicach, do tego jakieś bezsensowne górskie wspinaczki pod ostrzałem i ciągłe kluczenie w wiszącym falmerskim mieście. Nie, raczej prędko do tego dodatku nie wrócę. Przez najbliższe kilka lat.

The Elder Scrolls V: Skyrim

        Bezsprzecznie Skyrim zasługuje na tytuł jednego z najlepszych tytułów gatunku RPG wszech czasów, miałam okazję przekonać się o tym całkiem niedawno i osobiście sama hołduję tej ocenie. Ogromne, otwarte krainy, szczegółowa interakcja między postacią gracza a bohaterami niezależnymi i samym światem, masa rzeczy do zrobienia i... a co ja będę się nad tym rozwodzić, przejdę może po prostu do swoich standardowych plusów i minusów ;) Wiedzcie tylko, że ta gra jest epicka. Jak cała seria The Elder Scrolls zresztą.

PLUSY:
  1. Grafika - bajeczna, dopracowana, szczegółowa... w sposób piękny i poruszający nawiązuje do krain nordyckich, niejednokrotnie w trakcie gry zachwycałam się krajobrazem gór skąpanych w blasku purpurowego słońca, potoczkami z krystaliczną wodą, wodospadami czy zimowymi lasami. A najcudowniejsze były zorze polarne widoczne nocą i powoli płynące chmury... Może i na mimikę postaci nie położono tak dużego nacisku, ale każdy mieszkaniec Skyrim został obdarzony indywidualnym wyglądem, zadbano o jego szczegóły i charakter. Ogółem grafika jak na 2011 rok jest perfekcyjna! Żadnych ścinek, spowolnień, gra się gładko na najwyższych detalach.
  2. Muzyka - stary, dobry klimat Elder Scrolls, który budzi we mnie same dobre wspomnienia związane z poprzednimi tytułami serii. Bardzo podoba mi się motyw przewodni, zawsze ta sama melodia, ale zawsze w wariacji odpowiadającej danemu tytułowi, jest piękna. Niejednokrotnie jak głupia nucę sobie ją pod nosem uruchamiając grę :D Muzyka w Skyrim jest bardzo charakterystyczna, gwałtowna - przywodząca na myśl heroiczne batalie rodem z legend nordyckich, delikatna - jak ośnieżone polany jaśniejące pod niebiańskimi zorzami, wesoła - jak dzień na targowisku. Jak muzyka potrafi perfekcyjnie oddać klimat gry...
  3. Dubbing - czyli coś, czego bardzo brakowało mi w poprzednich odsłonach serii. Świetnie dopasowane głosy, bardzo dobre dopasowanie do wypowiadanych kwestii, przyjemnie się słucha i absolutnie nie psuje to klimatu gry. Najlepiej brzmią daedry, tu wyraźnie postarano się, by ich dziwactwo zostało oddane w pełni należycie xD No, poza drobnym problemem, że przy ich wypowiedziach musiałam przyciszać głośniki... ;)
  4. Fabuła i wątki - pamiętam, że przy pierwszym podejściu do tytułu trudno mi było rozdzielić wątki w grze, wydobyć fabułę kampanii, może nie tyle dlatego, że w dzienniku wszystkie misje oznaczone są jednakowo, ale ze względu na ich ilość i wagę. Osobiście walkę o władzę między Cesarskimi i Gromowładnymi uważam za równie ważną, co starcie z upadłym Alduinem. No i przy okazji gładko się przeplatają. Pozostając Smoczym Dziecięciem nadal musimy wybrać po czyjej stronie staniemy, kogo poprzemy w konflikcie. W tym punkcie warto byłoby też wspomnieć o losowo generowanych misjach i ilości zadań pobocznych, deadrycznych czy dla organizacji zrzeszających różnego rodzaju margines. Na nudę nie narzekam ;)
  5. Argonianie - czyli rasa, za którą kocham serię The Elder Scrolls jeszcze mocniej. Jaszczuroludzie, gadzinki, smokopodobni z ogonami i paszczami pełnymi ostrych zębów. Smocze dziecięta jak się patrzy! :3 Nie pojmuje tylko, dlaczego Bethesda odeszła od pomysłu z Morrowind, w którym argonianie mieli gadzie nogi, tak bardzo do nich pasujące... na szczęście są mody, dzięki którym argo wyglądają jeszcze bardziej po swojemu, zachowując wtedy butki na łapkach ;)
  6. Cutscenki w walce - kolejny sympatyczny bajer, jakim poczęstowała nas Bethesda :) Czasami w walce (nie wiem czy to zależy od trafienia krytycznego czy gra sama generuje przy K.O.) pojawia się scenka, w której nasz bohater to ścina głowę przeciwnika, spopiela go zaklęciem czy świdruje strzałą. Ze śmiertelnym skutkiem, w zależności od używanej broni. Wiele jest takich efektów a i ja jeszcze wszystkich nie poznałam, ale efekt jest porażający :D 
  7. Własny dom - nie chcę osobno pisać o dodatku Hearthfire, dlatego zapiszę to w tym punkcie. Bez niego można posiadać zwykłe domy w mieście, w pełni urządzone i nadające się tylko do zamieszkania. Przydatne o tyle, że nie trzeba już wynajmować pokoju w gospodzie na nocleg, a i przechować można bezpiecznie swoje skarby. Hearthfire rozwija jednak ten wątek i pozwala na zakup ziem pod budowę... a co za tym idzie, wybudowanie domu według własnego widzimisię, z własnym wyposażeniem i na własnej działce z dala od zgiełku miast. Sporo zabawy miałam z budową wszystkich trzech posiadłości :D
  8. Smoki - pojawiają się pierwszy raz w serii The Elder Scrolls i są wspaniałe :3 Z ich łusek i kości można wyklepać sobie najlepszy możliwy pancerz, pochłaniając ich dusze odblokowujemy Krzyki, a sama walka z tymi przerośniętymi gadami to przyjemne wyzwanie. Niejednokrotnie posiadają też przy sobie nie lada skarby ^^
  9. Jazda konna - konie pojawiły się już w części czwartej - Oblivion, ale Skyrim wprowadza wiele ulepszeń. Chociaż zimowe koniki są stosunkowo powolne, to potrafią wspiąć się na niedostępne pieszo wzgórza z jeźdźcem w siodle, są żywotne, nawykłe do walki a niejednokrotnie nawet pomagają swojemu właścicielowi w walce. Warte odhaczenia jest to, że wreszcie wprowadzono walkę w siodle, która może szczytem techniki nie jest, ale pokazuje, że jest możliwe.
  10. Dwie bronie - kolejna innowacyjna nowość, której tak pieruńsko brakowało mi w poprzednich tytułach. W końcu mój argonianin może siepać dwoma mieczami jednoręcznymi na raz. I wygląda to bardzo elegancko, rewelacyjnie wręcz, a powyżej wspomniane cutscenki dopełniają obrazu :)
  11. Pogoda - dynamiczna i dostosowana do lokalizacji. Niestety najczęściej są to śnieżyce, ale kiedy wreszcie pojawią się burze, to jest co podziwiać :3 Bardzo realistycznie oddana aura nadaje grze bogactwa i klimatu.
  12. Miasta, miasteczka, wsie - kilka głównych miast-stolic, kilkanaście miasteczek i mnóstwo wiosek rozlokowanych na gigantycznym obszarze czynią ten świat żywym, bogatym i tak różnym od innych uniwersów znanych z gier. Gdyby nie opcja szybkiej podróży do poznanej lokacji, podróże trwałyby godzinami, chociażby dotarcie z Pękniny do Markartu... ;)
  13. Małżeństwo i rodzina - niby co to daje, skoro towarzysz/towarzyszka i tak za nami biega? Otóż w połączeniu z dodatkiem Hearthfire można stworzyć pełnoprawną rodzinę dającą pełnoprawne i wcale nie takie byle jaki profity :D Spanie z małżonkiem (nie, nie takie jak myślicie :P) obfituje w Błogosławieństwo Kochanka, a gdy w sypialni są adoptowane (nie ma innego sposobu na ich pozyskanie) dzieci otrzymujemy kolejny profit. Ponadto dzieciaki żyją swoim życiem i adoptują zwierzaki, wyszukują różne rzeczy w okolicy, wykonują swoje obowiązki i są urocze ^^ Dla przykładu moja małżonka prowadzi sklep obwoźny i są z tego niezłe przychody ;)
  14. Daedry - wyobraźcie sobie złośliwych, walczących między sobą i wtrącających się w sprawy śmiertelników bogów. No właśnie, takie są daedry i z nimi związane zadania :D Kolejny smaczek nadający grze życia ^^
  15. Interakcja - bohaterowie niezależni bardzo żywo reagują na naszą postać. To popadają w zachwyt, gdy zabijemy przy nich smoka albo posiadamy na sobie piękny i rzadki pancerz, irytują się gdy rzucamy przy nich zaklęcia, zagadują, nucą sobie, obgadują. Żyją. Z bohaterem i bez niego. Reagują na nasz wygląd, komentują na głos nasze wilkołacze cechy, naśmiewają się, śledzą i pilnują. Trudno jest mi to odpisać, ale to prawie tak samo, jakby naprawde nas znali, kojarzyli i żyli z nami w tym świecie. KLIMAT!
  16. Wilkołactwo - dla mnie nie jest to jakiś fantastyczny wymysł, ale jeśli chodzi o Towarzyszy, to jest to genialny motyw. Poza tym można się z likantropii wyleczyć, więc nie ma żadnego przymusu, aby na zawsze zostać dziką, rozszalałą bestią ;)
MINUSY:
  1.  Brak widoku postaci w menu ekwipunku - tak, podobało mi sie to w Morrowind, podobało w Oblivionie, więc dlaczego, do jasnej anieli, nie ma tego w Skyrim?! Szukam moda, który poprawiłby ten fatalny błąd Bethesdy, ale na razie bezskutecznie :< Jak tak można, ja się pytam..?
  2. Bugi - z początku myślałam, że to jakaś klątwa na forach, ale z kolejnymi godzinami gry i misjami przekonałam się, że to żadna klątwa tylko normalność. Kilka misji musiałam obchodzić kodami, bo albo nie było postaci, do której miałam zagadać, a jak już była, to stwierdzała, że "nie powinno cię tu być" i koniec. Nie przeskoczysz. Czasami postacie skakały po całej mapie, toteż pięciominutowe zadanie przeciągało się do godziny, bo po dotarciu do znacznika nikogo tam nie było, a po ponownym uruchomieniu był gdzie indziej... nie mówiąc już o tym, że nie mogłam wyleczyć wilkołactwa spełniając wszystkie warunki, ponieważ ostatni przedmiot nie reagował i nawet kody na nic się nie zdały >.< Musiałam to obejść dodatkiem z wampiryzmem a potem wyleczyć się z lordowości wampirzej xD Tak czy inaczej, kilka razy wyłączyłam grę ze względu na denerwującą ilość błędów.

wtorek, 12 stycznia 2016

Dużo się dzieje, oj dużo

        Dawno już nie pisałam konkretnych postów o raczej niekonkretnych rzeczach ^^" Teraz jakoś mi się zebrało, bo powoli humor wraca, a i polskość się ze mnie wytraca (czytaj: częściej cieszę się z małych rzeczy i nie czepiam się wszystkich o wszystko, ponadto mniej marudzę xD) - nie czuję gdy rymuję :P Zresztą trudno się czepiać, kiedy je się kanapkę z krowimi jęz... eee... ozorkami :D Serio, pierwszy raz takie dziwactwo jem i nie przeszkadza mi wcale, że kiedyś za pomocą tego mięśnia coś się pożywiało xD Ale mniejsza o moje żarcie, czas Wam kogoś przedstawić :3

A oto i Chico, nasz gekon orzęsiony :3
 
 
 
        Na zdjęciach widać go jeszcze jako maleństwo z dnia zakupu - gekony są niesamowicie "wstydliwe" i naprawdę sporo czasu zabiera im przyzwyczajenie się do nowego domu. Mamy go raptem trzy tygodnie, a i tak ucieka do kryjówki chwilę po tym, jak zapali się światło. Ale i tak jest lepiej - teraz jeszcze posiedzi na doniczce i popatrzy kto przyszedł, zanim czmychnie. Albo czy żarełko nie biega po terra. A świerszcze tak uwielbia, że poluje niczym prawdziwe smoczysko - bezlitosne i drapieżne xD 
        Skąd wzięło się tak dziwne imię dla gada z Nowej Kaledonii? Otóż z tym wiąże się zabawna burza mózgów, jaką z Nethey'em przeprowadziliśmy :D Chciałam go (ją? płeć wyjdzie dopiero za kilka miesięcy, ale przyjmijmy, że to samczyk, co jest najbardziej prawdopodobne) nazwać Belial albo Azmodan, w sumie Alduin też nie byłoby złe xD Ale Nethey powiedział, że absolutnie żadnych gier. To nie. No to zaczęliśmy na niego różnie wołać: Rzęsiorek (od rzęsek porastających grzbiet i łebek), Skoczek (bo jego sposób polowania to kombinacja susów i skoków), Sheperd (od głównego bohatera StarGate, który nazwał promy w serialu "Skoczkami"), aż ja sama w końcu zaczęłam mówić na niego Geek (Dżik dosłownie), od gekona. Pewnego razu Nethey zaczął mnie przedrzeźniać i mówić Cheek (Czik) - zgodnie pozostaliśmy przy Chico xD Jak się okaże, że jest to samiczka, to też będzie pasować ;)

        Łoooo, się rozpisałam ^^ W sumie to coś trzeba, bo od piątku nie ma mnie dla świata xD Dwie pary słuchawek z mikrofonami są, teraz wytargać dobry program do konwersacji online i można zaczynać 5 Sezon w Diablo III :3 Jak dobrze, że to jest piątek xD A od dziś nie tykam Diablo aż do piątku, godziny 17:00. Bo mi się zapewne znudzi xD
        A jak tam z Wami? Przygotowani na kolejny sezon? :D

Znalezione na podanej stronie. Matko, jakie gekony są cudowne! :3

piątek, 8 stycznia 2016

Crystals of Time

        Nigdy specjalnie nie przepadałam za tytułami z gatunku gier logicznych, o hidden objects już w ogóle nawet nie myśląc. A tu nagle proszę. Drugie podejście do tego typu gier i rozbudziło się moje ukryte zamiłowanie do wyszukiwania poszczególnych przedmiotów w całym ekranowym bajzlowniku :D A wszystko się zaczęło przez pieruńsko wspaniały zespół PopCap, którego gry kupuję niemal na ślepo xD Znaleziony na Allegro kluczyk za niecałe dwa złote - a czemu by nie dać szansy?, myślę. Dałam szansę. I się nie zawiodłam :)

PLUSY:
  1. Zagadki - czyli kwintesencja tego typu gier. W sumie jakąś fabułę mogłabym tam dopisać, ale mimo wszystko najważniejsze są bardzo intuicyjne, ściśle ze sobą powiązane, wymagające odrobiny skupienia i dobrej pamięci zagadki, które prowadzą nas od jednej części "przeszukiwaczek" do kolejnych, odkrywając przy tym wspomnianą wcześniej historię. Z początku nie podobała mi się ta cała otoczka fabularno-łamigłówkowa, było jej stanowczo zbyt dużo w stosunku do odnajdywania przedmiotów w stertach śmiecia (nie wiem jak to krótko nazywać, przepraszam ^^"), ale z czasem tak jakby wszystko zaczęło mieć sens... :P
  2. Świat przedstawiony - trudno mówić o lokacjach, regionach, szeroko zakrojonych światach czy pełnych uniwersach. Skoro jest fabuła, to musi być i miejsce akcji. W tego typu grach jest wiele takich miejsc, w tym szczególnym przypadku barwnych, interesujących i w pełni oddających klimat tajemniczości. Dostajemy opuszczoną przed laty rezydencję, żywy labirynt w ogrodzie, burzowe wybrzeże czy ponure ruiny zamczyska... jest ich dużo więcej i cieszą oko dopracowaniem oraz detalami.
  3. Szybka podróż - na mapie w dzienniku odkryłam całkiem wygodną opcję - podróżowanie jednym kliknięciem. Jest to niewyobrażalnie wygodne, ponieważ w grze jest cholernie dużo "wędrówkowego" klikania po miejscach (głównie pokojach), ale ma swoje wady, jak choćby to, że można przenosić się wyłącznie do ogólnych lokacji - przeniesiemy się na wybrzeże, ale do groty i jej pomieszczeń czy hangaru musimy udać się na własną rękę ;) Tak czy inaczej cieszy xD
  4. Wciąga - taaaak, to był tytuł z serii "pierwsze podejście nie wypaliło". Za drugim wypaliłam całą grę na raz xD Jak już mnie wciągnęło, to tylko siedziałam i myślałam co tu będzie następne, gdzie co ukryją i jak będzie wyglądało zakończenie xD 
MINUSY:
  1.  "Wędrówkowe" klikanie - bezsprzecznie ilość zagadek i lokacji jest ogromnym plusem tej gry, aczkolwiek wiąże się to niestety ze zbyt dużą ilością powracania i przechodzenia przez znane nam miejsca. Z czasem irytowało mnie, że dojście z garażu do kuchni trwa tyle czasu :/

piątek, 1 stycznia 2016

Tak wiele czasu, a mimo to tak mało...

        Że niby okres świąteczny to czas spokoju, wypoczynku i radości? To ja chyba nie potrafię się w nim odnaleźć :/ Chociaż w minionym już roku złożyło się o tyle dobrze, że otrzymaliśmy dwie trzy-czterodniowe porcje świątecznego wolnego. W moim przypadku tylko trzydniowe >.< I mimo tego, że w sumie to sporo czasu, to i tak jestem tak wymordowana, niewyspana i zmęczona, że to aż wstyd się przyznać.. zero czasu na bloga... literatura zaniedbana... gry podobnie... chyba się starzeję i zmieniają mi się priorytety ^^" Mniejsza o, ponarzekałam i już mi lepiej xD
        Chciałam Wam wszystkim życzyć wszystkiego dobrego w rozpoczętym Nowym Roku 2016! Mam nadzieję, że Sylwester minął Wam lepiej niż mnie... ;) Teraz czas znaleźć poważną pracę i rozpocząć życie całkiem odmienne, życie, które wreszcie da mi satysfakcję. Wątpię, żebym odeszła od gier, ale na pewno będzie już na nie znacznie mniej czasu, szczególnie, że za 15 dni rozpoczyna się nowy sezon w Diablo III xD A tak wyglądała moja szamanka SC tuż przed zakończeniem Sezonu 4 :)