niedziela, 5 czerwca 2016

Might & Magic: Clash of Heroes

        Produkcja bardzo miło mnie zaskoczyła, mimo że podchodziłam do niej jak pies do jeża ^^" I chociaż z początku doprowadzała mnie do szału, to z czasem okazała się prosta i przyjemna w takim stopniu, że szkoda mi trochę było ją ukończyć. Od razu zaznaczam, że w multiplayer się nie bawiłam, bo jakoś nie cieszą mnie pojedynki z innymi graczami - szczególnie, że w Clash of Heroes bardzo duże znaczenie ma nie umiejętność i spostrzegawczość (choć są wybitnie ważne), a szczęście. A ja tego w grach nie mam za wiele ^^" Jednak jakby nie było, gra potrafi dać masę satysfakcji i frajdy, a sympatyczni bohaterowie i bajkowa kreska dopełniają uroku tych niebanalnych potyczek :)

PLUSY:
  1. Grafika - nie jest szczególnie pierwszorzędna, ale doskonale pasuje do klimatu panującego w samej grze. Kreskówkowa, bajkowa wręcz oddaje cały urok fantastycznego świata w formie lekkiej i przyjemnej, do tego wzbogacona prześlicznymi przerywnikami graficznymi, które porwały mi serce xD Reasumując: Heroes of Might & Magic na luzie ;)
  2. Muzyka - nie zdałam sobie sprawy że nucę bitewny kawałek, kiedy rozpoczęłam kolejne starcie i... właśnie ten kawałek przewijał się w tle. Muzyka jest bardzo przyzwoita, pozwala poczuć otaczający nas świat, jednocześnie nie będąc nachalną i wkurzającą. 
  3. Fabuła - generalnie to wokół niej kręci się cała gra, chociaż wydawać by się mogło, że to przecież bitwy są tu podstawą. Otóż fabuła jest całkiem ciekawa i intrygująca, przedstawiona w sposób bardzo swobodny i z dawką lekko naiwnego humoru, który wzbudza sympatię. Poznajemy piątkę młodziutkich bohaterów, których tragiczny wypadek zmusza do ruszenia w świat i ocalenia go przed złem. Nie wędrują oni jednak razem, ale każde z osobna, co daje pięć rewelacyjnych kampanii do przebycia. 
  4. Zaklęcia - niejednokrotnie ratujące z opresji tyłek naszego bohatera, pozwalają na przechylenie szali zwycięstwa na naszą stronę w co bardziej wymagających potyczkach. Jedyne co mnie irytowało, choć było to dobre rozwiązanie, to ładowanie paska "many", czyli de facto ładowanie samego zaklęcia - poprzez otrzymywanie obrażeń (bohater) i tworzenie punktowanych konfiguracji (tzn. takich, które zwracają turę, jak dla przykładu usunięcie jednostki blokującej formację). Każdy z bohaterów posiada indywidualne zaklęcie, które moim zdaniem odgrywa  ważną role w najtrudniejszych walkach z bossami.
  5. Artefakty - kolejne, bez czego przejście gry stałoby się niemal niemożliwe. Nie, po prostu byłoby niemożliwe xD Ponadto same w sobie są dosyć ciekawą atrakcją, ponieważ niejednokrotnie podnoszą zdolności jednostek elitarnych i legendarnych. Pozostałe w znacznym stopniu wpływają na samą rozgrywkę - wskrzeszają bohatera (przy jednym z bossów jest to jedyny warunek przejścia starcia), usuwają koszt przyzwania jednostek, odbierają wrogiemu bohaterowi punkty wytrzymałości co turę itp.
  6. Jednostki - podzielone na zwyczajne, elitarne i legendarne. Zwykłych potworków posiadamy nieskończoną ilość, a formowanie ich nie wiąże się z żadnymi benefitami, aczkolwiek posiadają swoje drobne umiejętności podstawowe. Inaczej się ma sprawa z jednostkami elitarnymi, do których aktywacji wymagane są dwie jednostki podstawowe, a do elitarnych cztery. Mają one w zanadrzu specyficzne umiejętności potrafiące wyrządzić niemałe szkody wśród szeregów wroga, ale też kosztują swoje i można mieć tylko ograniczoną ilość takich bestyjek. Warto zaznaczyć niemiły fakt, że bezczynne jednostki elitarne i legendarne bezpowrotnie tracimy w przypadku, gdy zbije nam je przeciwnik.
  7. Bitwy - z początku nie potrafiłam się do nich przekonać, każde starcie to była droga przez mękę, a każdy przeciwnik dziwnym trafem dostawał akurat to czego potrzebował i kiedy potrzebował. Nie ukrywajmy faktu, że spore znaczenie w tej grze ma szczęście, bo jednostki otrzymuje się absolutnie losowo - przeciwnik może w jednej turze zasłać formacjami całą swoją połowę, a gracz może zrobić jedną lub dwie. I tak dostawałam cholery przy kampanii Sylwan (początkowej), a przede mną jeszcze cztery i coraz trudniejsze. Aż w końcu posiadłam pełną wiedzę podstawową, zdobyłam pierwszy artefakt i jednostkę elitarną i jakoś tak poszło znacznie lepiej :D I potem jeszcze lepiej i w końcu gra zaczęła mnie cieszyć a kolejne sukcesy tylko potęgowały efekt - nawet porażki tak bardzo nie raziły :P Wspomnienia warte są także niestandardowe potyczki, w których celem jest trafienie lub NIE w ruchomy cel, równoczesne uderzenie w dane miejsca itd.
  8. Bitwy-Zagadki - bardzo ciekawa forma starcia polegająca nie na brutalnej sile armii, ale na elastycznym umyśle ich dowódcy. Otóż w ciągu jednej tury trzeba tak wymyślnie utworzyć formacje z dostępnych jednostek, by zbić jednostki przeciwnika.Wydaje się łatwe, ale trzeba trochę pogimnastykować mózg, bo do łatwych one nie należą ;)
  9. Szkolenie - wstyd się przyznawać, ale dopiero w trzeciej kampanii, na dodatek przypadkiem dowiedziałam się, że można wziąć udział w losowych bitwach z losowym przeciwnikiem o losowym przedziale poziomów i nabić punkty doświadczenia bohaterowi i jednostkom >.< W grze są po prostu szczególne miejsca, gdzie "dzicy" bohaterowie mogą zaatakować naszego - można takiego delikwenta wtedy odesłać z kwitkiem klikając szybko na tarczę, lub zaczekać aż zaatakuje. No cóż, dobrze, że w ogóle się o tym dowiedziałam, bo finał gry byłby cienki xD


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Raptr Gamercard

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz