niedziela, 29 czerwca 2014

It's the final countdown...

     Oficjalne odliczanie rozpoczęło się właśnie dziś :D Równo za tydzień będę leżeć plackiem nad morzem i aktywizować się wieczorami zasuwając wzdłuż brzegu morza xD W sumie zostało mi sześć dni, z czego jeszcze trzy spędzę w pracy >.< W sumie 36h w robocie i mam dwa tygodnie wolnego, whoa O.O Po czterech dniach miałam problem z odnalezieniem się na stanowisku, a co dopiero po czternastu... no nic, na razie myślę o zasłużonym wypoczynku z dala od gier (ooooch, no na bank :D) i pracy. Ha! Pochwalę się, a co - dostałam już umowę na trzy latka i czuję się delikatnie ustawiona na niedaleką przyszłość ^^" Ale bo to w Polsce wiadomo...

     A tak ogółem to chyba mnie czeka termin wrześniowy, bo wspaniali znajomi z grupy przesłali mi błędny adres mailowy do wykładowczyni i przez to pracę wysłałam po terminie :/ Może mi to zaliczy, kto wie... Ale tak czy owak byłby to jedyny zawalony przedmiot.

     A w gry nadal nie chce mi się grać >.< To chyba z przemęczenia x3

A nie, w to mi się chce grać :3 Szczególnie, że mój zameczek odpiera coraz więcej przeciwników :P

sobota, 21 czerwca 2014

The Mighty Quest for Epic Loot...

     ...eeeeer, or something like that :D Kurczę, ta gierka chodziła za mną już od kilku miesięcy i ani razu nie dałam jej szansy, choć tak pięknie się prezentowała. No tak, PvP niszczy ludzi psychicznie, zabija ich zdrową rywalizację i powoduje wkurze nerwowe na punkcie danego tytułu... ale ja nie o tym xD Ta giera po prostu wymiata! Grafika odzwierciedla poczucie humoru, jakie studio wlało w swoje dzieło, nie mówiąc już o systemie walki i wymiatalności :D Wypisz, wymaluj Dungeon Keeper i Diablo w jednym. Aż chce się grać.

     Hmm, no tak, sesja już w 50% ukończona (okazało się, że na kurorty jeszcze w ramach egzaminu trzeba projekt zrobić... walnie się go jutro na nocce >.<), a chęci na granie dotychczas nie było... ale Mighty Quest wciągnął nawet Nethey'a :D A to już coś!

"Wyrwijcie mnie ze snu, a nogi z dupy wam powyrywam..!" - jak powiedział, tak zrobił :P



Mocarne poczucie humoru made my day :)
 
 
Bo  łuk i kusza to jest to, co elfowie lubią najbardziej... :3 No i miecz u pasa, rzecz jasna :P

wtorek, 17 czerwca 2014

Sesja w jeden tydzień...

     ... czyli jak Kattowitz olała studia, a teraz wszystko nadrabia xD No tak na serio, to przegięłam w tym semestrze... poważnie... ale im bliżej końca, tym bardziej przeginam, więc dla mnie to zachowanie normalne ^^" Nie pojawiłam się na żadnym wykładzie, na ćwiczeniach byłam ze dwa razy (na 4-5), grupę mam taką sobie, do nikogo się nie przywiązałam po kumplowsku... no i dzięki temu wczoraj zaczęłam ogarniać calutki materiał na weekend :D I ciesze się z tego niepomiernie, bo znów daje sobie wycisk i czuję, że żyję xD
     No dobra, dwa projekty na zaliczenie gotowe, trzeci (najpotężniejszy kolos ćwiczeniowy) jakoś oklepie w pracy w wolnych chwilach (oooch, dzięki ci Google za 15GB wolnego dysku xDDDD), do tego egzamin z ochrony danych osobowych, międzynarodowych projektów inwestycyjnych oraz kurortów i uzdrowisk. Na piątek i sobotę. Najbliższą. Czadowo, jak powiedziałby Maska :D
     Jakby tego mało, znów poczułam bluesa do Mass Effect'a. No co poradzić..? A urlop za dwa tygodnie. I na dwa tygodnie, z czego jeden na praży (pisownia specjalna, to żaden błąd :P) :D

     Wygrzebałam ten stary rysunek z mojego opuszczonego Chomika xD Narysowałam to [taki sobie selfshot] przed pierwszą w życiu sesją egzaminacyjną (ale był wtedy ze mnie kujon xD), kiedy jeszcze miałam konto na DA... teraz i tak mam dobre oceny, a nic się nie uczę :P Jest to o wiele wygodniejsze, szkoda że na początku nie wiedziałam, że mam tak piruńskie szczęście ^^" Z tą grzywą nieco przesadziłam, ale i tak ze trzy lata tresowałam włosy, by przestały mi zakrywać połowę twarzy xDDDD Nadal lubią to robić, ale już się chyba znudziły. I przestały rosnąć :/ A chciałam mieć takie piękne do pasa... no nic, trzeba lubić jakie się ma, a za łopatki też mogą być.

    Miał być exam session blues, a wyszedł hair rock xD

wtorek, 10 czerwca 2014

Upalne wypalenie

     Gaaaah, jak mnie się ostatnio w nic nie chce grać, to jest jakiś obłęd... po prawdzie książki też czytam aktualnie nie z przyjemności, tylko z rytualnego cowieczornego przedspaniowego lekturowania ^^" Nie powiem, Tolkien ma wyszukany i wciągający styl, aczkolwiek czuję się jakaś wypalona. Morduję przez to pasjansa... i też mi nie idzie xD Do tego nawał pracy, sesja już u mych wrót, kolejne gry przyjdą pocztą a Kattowitz ma na wszystko wyrąbane. Bo nie ma kondoma na telefon z minionkami...

     No i ta katorga w pracy, gdy przychodzi się na dwunastki z myślą, że byle do lipca, byle nad morze, byle daleko stąd xD Już kupiłam nawet dupną piłkę plażową, co bym swojego opornego na zimną wodę chopa skłoniła do korzystania z dobrodziejstwa mokrej natury. W zeszłym roku materac nie wypalił. To może piłka coś da. A samej w tak ogromnym morzu pływać to nudno...

     Gdańsk nie ma Crazy Bubble >.< Ale za to można wybrać się do Dominium :D I coś czuję, że w dniu przyjazdu wybierzemy się nocną porą na pizzę :3 W końcu będzie to legendarny Szósty ;)

     Hmmm, MicMus zadeklarował się, że wytarga nas na miasto, jak przystało na gospodarza i dobrego znajomego z MG (kiedy jeszcze tam zaglądałam) i pokaże co ciekawego na dzielni xD O ile jeszcze o nas pamięta ^^"

     To tyle smędzolenia. Zdechnięta jestem po nocce, a za wiele też nie spałam.


poniedziałek, 9 czerwca 2014

Bound by Flame - oceny

     Jak już pisałam wcześniej, postanowiłam dać grze szansę - i nawet nie zawiodłam się tak bardzo, jak wielu pisało. W sumie do najlepszych nie należy, ale zawsze można przy niej przyjemnie i miło stracić czas. Ma swoje wciągające elementy, ale niestety potrafi gracza rozczarować, szczególnie w kwestii fabuły..

PLUSY:
  1. Muzyka - jest to pierwszy element gry, jaki poznajemy. Wpada w ucho, urzeka i nadaje niepowtarzalnego, ponurego klimatu grze.
  2. Klimat - jest to coś, dzięki czemu gra ma charakter. Klimat jest naprawdę świetny i wnosi naprawdę dużo do tego tytułu. Mnie niesamowicie przypasował, ponury, mroczny i pozbawiony wszelkich nadziei na lepsze jutro.. w sumie grałam demonem xD
  3. Crafting - i możliwość ulepszania przedmiotów, dzięki czemu standardowy wygląd pancerzy ulega niemałemu przekształceniu. Poza tym usprawnia ekwipunek i pozwala na dopasowanie go do warunków otoczenia :) Dobrze pomyślane.
  4. Doba - dzień i noc, czyli to, czego takiemu upierdliwcowi jak ja zawsze brakuje xD No i dopasowane do tego misje poboczne (chyba jedna xDDD). Tak czy owak, demoniczny łotrzyk większe szanse przetrwania ma nocą.. ;)
  5. Autosave - wskakuje bardzo często, co dla takiego sklerotyka jak ja jest niemałym umileniem i sporym ułatwieniem przy kilku bataliach :P
  6. Fabuła - scenariusz jest naprawdę wyśmienitym kąskiem, niestety gorzej z obleczeniem go w postacie, grafikę itp. Historia wciąga i niejednokrotnie zaskakuje zwrotami, ale cóż, nie okłamujmy się... mogli wykonać grę lepiej :/
  7. Dragon Age - sporo nawiązań, podobieństw itp., wyraźnie twórcy sugerowali się tym popularnym tytułem :D Dlaczego na plus? Bo jeśli lubi się jakąś grę, to dlaczego by nie zagrać w nią "inaczej"? ;)
  8. Przemiana - ooooooooooch, czy naprawdę muszę tłumaczyć dlaczego uwielbiam diabelskie postacie?! <Ślinotok>
  9. Mathras - chyba najlepszy towarzysz w całej grze :D Naprawdę mocny, czarujący i pogadany :D
  10. Potyczki - bardzo przypadł mi do gustu styl walki. Jak nigdy nie przepadałam za łotrzykami, tak tutaj grało mi się nim wprost bosko, a każde kolejne zwycięstwo wzbudzało chęć do kolejnych starć.. ;)
MINUSY:
  1.  Kreator postaci - ogranicza się wyłącznie do kilku twarzy, paru fryzur i zmiany płci oraz imienia. A szkoda, bo zapowiadało się świetnie..
  2. Mimika i gestykulacja - słabo wykonane, gesty niestety sporadyczne i bez szaleństw. No cóż...
  3. Edwena - najbardziej wkurzająca towarzyszka w grze, do tego posiada dupę na klatce piersiowej i wygląda daremnie :/ No i ten obrzydliwy charakterek, przy którym Morrigan z DA jest cnotliwą czarodziejeczką... wkurzała mnie jak cholera.. >.<
  4. Cutscenki - i co z tego, że prałam się sztyletami, skoro wszystkie cut'y moja postać wykonywała bronią dwuręczną? :< 
  5. Romansowanie - ograniczające się do jednego, byle jakiego całusa >.< Ale mnie zgasili tutaj...
  6. Zakończenie - puściłam z dymem świat i napisy końcowe. Ani filmiku jak to wyglądało, ani jakiegoś poruszającego monologu - nic :( Po prostu bida z nyndzom..













Raptr Gamercard

wtorek, 3 czerwca 2014

Związana płomieniem... OMG O.O

     I znów się bardzo cieszę, iż nie uwierzyłam na słowo ograniczonym ignorantom piszącym recenzje gier.. jakiekolwiek recenzje czegokolwiek. Tyle osób obrzuca błotem Bound by Flame, kiedy to naprawdę kawałek dobrego erpega jest. Na razie tylko 6h grania na koncie, ale myśli wciąż krążą wokół jednego: co będzie dalej? Fabuła naprawdę wciąga i do najbanalniejszych nie należy. Potrafi zainteresować, a to już krok na dobrej drodze. Co z tego, że nie stworzyło jej imponujące, mające na swoim koncie same bestsellery studio? Co z tego, że graficznie kuleje? To z tego, że nadrabia innymi aspektami.
     Spojrzałam na ten tytuł od strony osoby zamiłowanej w gatunku, postanowiłam dać jej szansę. Nie zawiodłam się. Osoby rzygające na prawo i lewo francowato zawistną żółcią powinni się zastanowić nad sobą, bo to co się czyta w Internecie zalatuje regresem społeczno-umysłowym... tak czy owak, za grę dałam 50zł plus kilka złociszy przesyłki :D Bo to crap jest. Dla jednych śmieć, dla innych skarb, a jak dla mnie cena przystępna za taki tytuł - i nie żałuję ^^
 

     No i Rhelmar nieco przypomina mi Nethey'a xDDDD Z tą rzucająca się do oczu różnicą, że Nethey ma mruczaśny orli nos, a Rhel garbaty :P

P.S. Naprawdę, przeraża mnie mentalność polaków.... obawiam się, że średniowiecze coraz mocniej wpasowuje się w obecne realia, a murzyni przeganiają nas już o kilkadziesiąt lat...
Czy grafika jest aż tak potworna? Raczej nie, bywało gorzej.