poniedziałek, 30 maja 2016

Left 4 Dead 2

        Pierwsze podejście na singlu zmusiło mnie do odpuszczenia sobie tego tytułu na ponad dwa lata, niestety koszmarnie mnie nużył i nie miał w sobie nic pociągającego. Powróciłam do niego za sprawą Nethey'a i Patera - i tym razem zostałam w grze aż do samego jej końca :D Znudzenie wzięło się z gry z wirtualnymi kompanami, podczas gdy w kooperacji Left 4 Dead 2 ujawnia w pełni cały swój growy potencjał, okazuje się nie lada wyzwaniem i wymaga sporej elastyczności jak i współpracy graczy - sumując to wszystko, nie ma nudy. A napiszę nawet inaczej: dzieje się czasem aż za dużo! Na pewno będę dobrze wspominać Nethey'a zbierającego wszystkie butle z gazem, kanistry z paliwem czy co tam jeszcze wybuchowego i detonującego je strzałem z broni (o ile uda mu się trafić) xD No i oczywiście nie zapomnę o Jedynym Bezpiecznym Miejscu na Ziemi, czyli toitoiu/wychodku, w którym Pater i Nethey zamykali się co rusz, a raz nawet nadgorliwcy zablokowali xD

PLUSY:
  1. Kampania - podzielona na kilkanaście scenariuszy zgrabnie, aczkolwiek luźno ze sobą połączonych. W tym tytule nie uraczymy konkretnej fabuły, nie dowiemy się jak powstali Zarażeni, ale za to zostajemy standardowo wyrzuceni na jakimś niemrawym zadupiu pośród szalejącej hordy zombie, zmuszeni do radzenia sobie z kiepskim sprzętem pod ręka i zaufaną ekipą. W każdej części chodzi tylko o nasze przetrwanie i ucieczkę zarażonym poczwarom, co samo w sobie jest emocjonujące i podnosi ciśnienie, a nie raz wymaga pomyślunku i pełnego skupienia... albo brutalnego, bezmyślnego wyrąbania sobie drogi do bezpiecznego schronienia :D
  2. Muzyka - jedyna poznaka nadciągającej zadymy xD Mocna, pobudzająca, jednakże zanikająca gdzieś w tle przy zbyt dużym natłoku wydarzeń. Albo to ja przestawałam się na niej skupiać. Jak by nie było trzeba przyznać, że tworzy ponury i nastrojowy klimat, ale jednym tonem potrafi też podnieść poziom adrenaliny ;)
  3. Kooperacja - w tej grze w pojedynkę jesteś martwy, tylko pełna współpraca i zgranie z towarzystwem może zapewnić ci przetrwanie. O ile oczywiście cię nie olewają i zostawiają w tyle, a sami wyrywają do przodu i ściągają uwagę hordy... ;) Left 4 Dead 2 ma bardzo rozbudowany tryb kooperacji, w którym specjalni zarażeni zwykle odbierają kontrolę nad postacią, a tu pomoc towarzysza w naszym ocaleniu jest nieoceniona. Wielokrotnie się zdarza, że kilku specjalnych atakuje na raz kilka postaci i tu zaczynają się schody.  Ponadto można przekazywać sobie przedmioty, leczyć się, wznawiać pracę serca, wciągać znad przepaści i chronić przed upadkiem, osłaniać itd. Powinnam tez wspomnieć, że działa tu przyjazny ogień, o czym w największych zadymach lepiej pamiętać.. ^^" ("Excuse me, excuse meee" - Coach/Pater)
  4. Multiplayer - to nie jest mój konik, ale niewątpliwie jest to duży plus gry, gdyż tryb multiplayer przybiera tu wiele form. Jedną z najciekawszych jest chyba ta, w której możemy opowiedzieć się po stronie specjalnych zombie lub ocalałych ludzi. Zagranie jako najbardziej upierdliwy specjal, czyli Jockey, mogłoby być interesujące... xD Osobiście nie grałam, bo nigdy nie byłam fanką trybów PvP, ale ze znajomymi można się fajnie pobawić ;)
  5. Rozwałka - kiedy myślę "horda", wyobrażam sobie całą masę, wręcz mrowie stworzeń. W tej grze jest ich dwukrotnie więcej, doliczając drugie tyle specjalnych zarażonych upierliwców. A czasami słowo "horda" oznacza niekończący się potok zombie, przed którymi uratować nas może tylko i wyłącznie makabryczna ucieczka. A ile przy tym jest krwi, okrzyków między graczami, eksplozji, hałasu i wymachiwania maczetami to po prostu nie zliczę. A cisza bywa bardziej przerażająca od hałasu...
  6. Dynamika - chociaż część opisałam już powyżej, to gra zasługuje na wyróżnienie tego aspektu. Dynamika jednak nie ma na względzie tylko wybuchów i zaciętej walki, ale także sam system gry. Gracze muszą być w ciągłym ruchu, osłaniać się, nie stać w miejscu. Zatrzymywanie się na dłużej jest niebezpieczne, a pewne zachowania i wydarzenia potrafią przywołać miażdżącą ilość zombiaków (ach te samochodowe alarmy...). Nawet zbyt długie poszukiwanie przejścia obfituje w kolejne fale coraz liczniejszych zarażonych, a amunicja nie jest nieskończona. 
  7. Interfejs - jest bardzo minimalistyczny, przejrzysty i wyjątkowo wygodny w swojej prostocie. Generalnie to tylko panel broni i paski życia graczy, przez co spokojnie można skupić się na wydarzeniach na ekranie komputera i równocześnie szybko, bez strat dla samych zainteresowanych, oceniać stan kompanów i amunicji.
  8. Bohaterowie - generalnie do dyspozycji w grze jest osiem różnych postaci, z czego połowa z nich dostępna w kilku scenariuszach, a reszta w pozostałych. Niestety nie posiadają żadnych specjalnych zdolności przypisanych do konkretnych osób, a jedynie są jakby wcieleniem gracza w przedstawianej historii. Troszkę szkoda, ale pozwala to uniknąć awantur o wcielenie się w daną osobę :D Postacie pomimo tych braków są bardzo sympatyczne i całkiem miło słuchało się ich dialogów czy reakcji na zachowania innych graczy. Także rozwiązania graficzne stoją na wysokim poziomie, co widać po gestach i mimice postaci.
  9. Specjalni zarażeni - menażeria najbardziej upierdliwych i najsilniejszych zombie w grze. Każdy z nich ma indywidualną zdolność do wyeliminowania gracza z akcji, jak choćby wskakiwanie Jockey'a na głowę, rozrzucanie wszystkich dookoła w wykonaniu Tank'a czy pętanie jęzorem przez Smoker'a. Ale wydawane przez nich dźwięki działają na korzyść graczy i w chwilach spokoju pozwalają na wytropienie i szybką eksterminację bogato uposażonych zarażonych.
  10. Ekwipunek - podobnie jak interfejs, sprzęt naszych postaci jest bardzo minimalistyczny. W sumie czy da się przetrwać apokalipsę zombie taszcząc ze sobą cały arsenał wyszukanych broni, medykamentów i bomb? Nie, ta gra stawia na częściowy realizm, tu musimy być mobilni i radzić sobie tylko z bronią dystansową i do walki wręcz, paczką amunicji, granatem, apteczką i wspomagaczem. Resztę ze smutną miną pozostawiamy na zmarnowanie w obozie, do którego już nigdy nie wrócimy.
  11. Warunki atmosferyczne - ulewy, które zagłuszały dźwięki wydawane przez zarażonych, porywisty wicher, który nie pozwalał na szybkie przemieszczanie się, a w pewnym momencie nawet i potężny sztorm, przez który nie widziało się nawet czubka własnej lufy nadawały grze swoistego realizmu i wzmagały czujność graczy, bowiem wtedy najbardziej stawali się narażeni na atak i mieli zmniejszone szanse na szybkie ocalenie przyjaciela. Bardzo ujmujący aspekt gry.


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Raptr Gamercard

2 komentarze:

  1. Gra sama w sobie może nie jest jakaś szczególna ani mega. Jednak multiplayer sprawia że jest kozacka. Naprawdę się dobrze grało w zgranej ekipie xD plus do tego ile śmiechu, sytuacji i haseł :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo głównie o tę kooperację się tutaj rozchodzi ;) A co do ekipy, to rzeczywiście - lepszej nigdzie nie znajdę xD

      Usuń