PLUSY:
- Muzyka - tak, tak, tak, niejednokrotnie nuciłam ją pod nosem wykonując zadania czy tupałam w rytm stopą pod biurkiem xD
- Behrlihn - sama jego postać nasuwa mi Architekta z Dragon Age. Poza tym, gość jest nad wyraz zdegenerowany, na wskroś przepełniony grozą i do szpiku kości zły. No i brzydki xD Ale i tak go nie uwolniłam, pomimo mojego lubiaństwa wobec niego ^^"
- Wieża bitewna - nadal stoi gdzie stała i można z niej korzystać podobnie jak w podstawce.
- Zakończenie - choć wyjątkowo banalne, pomijając irytującą misję z eskortowaniem, to i tak wymalowało uśmiech na mej twarzy :D Bardzo sympatyczne, bez wielkiej pompy i bezbrzeżnego heroizmu.
- Brak różnorodności - myślałam, że po Ego Draconis ekipa ze studia wleje sobie trochę oleju do głowy i zróżnicuje duchy i NPC... ale nie, żadnych nowych biernych postaci, potwory wieją nudą. Wysilili się i chociaż zombie dodali.
- Działanie - nauczyłam się zapisywać stan gry przed wyjściem z każdego budynku. Powód? Program przestawał działać i się zamykał podczas ładowania lokacji. Wkurzało jak diabli i miałam ochotę rzucić grą w pierony. Nie wiem jak wersja Steam'owa, bowiem grałam na pudełkowej premierowej DKS.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz