poniedziałek, 9 marca 2015

Dzień Babów

        Jakoś rewelacyjnie nie szaleję za tym dniem, ale skoro już jest, to niech zostanie. Poza tym, wkurza mnie pierdylenie, że to wielce komunistyczne święto jest i trzeba je zlikwidować! Dla zainteresowanych: Dzień Kobiet powstał dla uczczenia ofiar pierwszych walk o wolność kobiet, dla pierwszych i jedynych prawdziwych feministek, które NIE UWAŻAŁY SIĘ za lepsze od mężczyzn, tylko chciały być podobnie jak oni sądzone i traktowane, mieć prawa i obowiązki jako obywatelki. Obecne feministki to rozdarte frajerki świecące cycami (och, wspaniałe uprzedmiotowienie samej siebie, gratulacje) w imieniu niczego. Ktoś je pięknie określił "babsztylami, których nikt nie chce". Bo w sumie ilu mężczyzn jest w stanie słuchać o sobie jak najgorszych epitetów przez okrągłą dobę? xD Tak, macie rację, obecne "feministki" bym na stosie paliła. Żywcem. Uprzednio nabijane na pal przez odbyt, żeby za fajnie nie było. Eeeeeeee...  o.O No i dlatego uważam, że Dzień Kobiet z komunizmem ma tyle wspólnego, co tulipan z ruskim czołgiem. Tyle w temacie.
        Z Perełką lepiej trochę, po tygodniowej kuracji antybiotykowej wrócił jej apetyt, pragnienie, towarzyskość, a i widzę, że chętnie wyszłaby z klatki i poszalała... ale nie potrafi. Chyba biedactwo ma coś z błędnikiem, bo jak za wysoko łebek podnosi, to traci równowagę :< A tak szalała po mieszkaniu, zanim zapadła na zdrowiu... dlaczego akurat to ją spotkało? Weterynarz nie była w stanie nam powiedzieć, a jedynie zdiagnozowała zapalenie ucha wewnętrznego... Naprawdę chciałabym, żeby jej się polepszyło, szkoda takiego maleństwa, które nikomu nic nie zrobiło... :( Ech...
        Tak już idąc tradycyjnie, czas na info z działu magistra. Do 13 marca ustaliłam sobie deadline, bo mam wtedy ostatnie spotkanie z promotorem i wypadało by mu na płycie już zostawić pracę do sprawdzenia. A został mi do napisania ostatni rozdział, ze 3-4 strony przedostatniego, wstęp, zakończenie i bibliografia. I koniec. A im bliżej końca, tym bardziej mnie rwie we wszystkim, tak mi się już nie chce...
        A co do rwania... jutro, w sumie już dziś, idę się dziergać. Ponoć boli jak cholera, ale ponoć krowy dają mleko truskawkowe, jak się najedzą truskawek. A jeżeli rzeczywiście jest to uczucie wbijania setek igieł gęsto i często w jedno miejsce, to chyba mi się spodoba. Lubię zastrzyki. Na szczepienia czekałam z utęsknieniem i teraz żałuję, że starym się szczepień nie robi, bo w sumie i po co? Tak czy owak, wzór mam wybrany, czarny z elementem czerwieni, i zobaczymy. Jak nikt go nie zauważy przez około trzy miesiące, to znaczy że miejsce pasuje idealnie. Dla dociekliwych: nie, nie robię popisowego tatuażu, a raczej taki dla siebie i spostrzegawczych. Poza tym, chciałam coś, co mogłoby symbolizować pewne wartości w życiu i jedna gra mnie zainspirowała..
        Wracam do mordowania pracy, bo czas się kończy..

P.S. Marek, nie daj się! Ty zdasz dwunastego, a ja następnego dnia oddam napisaną pełna pracę xD

2 komentarze:

  1. No przynajmniej jedna osoba wie co oznacza święto ,,Dzień kobiet" i nie kojarzy go z komunizmem oraz widzi hipokryzję między prawdziwymi i pierwotnymi feministkami od obecnymi. Heh nie dziękuję ale naprawdę chciał bym mieć już to z głowy :) no i też życzę powodzenia z oddaniem pracy w piątek :D

    OdpowiedzUsuń