piątek, 28 marca 2014

Co za noc!

     W ciągu kilkunastu godzin wydarzyło się tak wiele, że po powrocie do domu nie potrafiłam zasnąć - schodziła ze mnie adrenalina niczym po krętych schodach, powoli i stopniowo. Kto by pomyślał, że po tylu latach poszukiwań swojego miejsca na ziemi, stanowiska na którym czułabym się dobrze i odnalazła w nim bez najmniejszych problemów, odnajdę je właśnie w tym czterogwiazdkowym hotelu? No ja bym absolutnie na to nie stawiała. Mimo iż ukończyłam technikum hotelarskie i za rok bronię magistra z hotelarstwa, to i tak nie wiązałam z tym zawodem jakichkolwiek nadziei i marzeń... xD A tu bum, pewnego dnia poszłam na rozmowę, otrzymałam odmowę, a kilka dni później ponownie telefon, że są mną - o dziwo - zainteresowani. I myślę, że nie pożałowali, gdyż otrzymałam ofertę gwarantowanej stałej pracy w czasie krótszym niż okresowe trzy miesiące próbne xD Ale mniejsza o to, cieszę się po prostu, że w tych kijowycjh czasach w polsce mam stały dochód i to na tyle wysoki, by móc myśleć o wspólnej wyprowadzce z tego domu stetryczałego emeryta i wariatów... oby tylko tego nie zaprzepaścić, a na stanowisku recepcjonistki jest ku temu mnóstwo sposobności...
     No i takie szaleństwo rozpoczynające wczorajszo-dzisiejszą nocną zmianę. Otóż, gościliśmy kabaret Limo pod swym biznesowym dachem :D No myślałam, że oszaleję, uwielbiam ich! To mistrzowie improwizacji, geniusze szybkiego umysłu! Mało skromnie poprosiłam o autografy, pogratulowałam występu w Chorzowie, na którym z Nethey'em byliśmy i tak oto nawiązała się rozmowa. Jak się okazało, to przesympatyczni ludzie :) Z każdym z nich zamieniłam kilka zdań, nikt nie robił z siebie nie wiadomo jakiej super gwiazdy, żartowali, śmiali się, podpytywali. Pani Ewa Błachnio bardzo mnie zaskoczyła, gdyż wywarła na mnie wrażenie swoim spokojnym, przyjaznym usposobieniem, tak różnym rolom, w jakie się wciela na scenie :P (moja francowata bratowa nazywa ją patologicznym pitbullem, ale czego się spodziewać po materialistycznej, zazdrosnej o wszystko ździrze wyglądającej jak wiedźma z bajek dla dzieci..?) Naprawdę, nocka dzięki temu zdarzeniu stała się dla mnie przyjemnością, a nie katorgą xD
     Katorgę to miałam po godzinie trzeciej w nocy, kiedy z miasta (skąd on się w ogóle wytargał, skoro centrum Katowic od naszego hotelu oddalone jest o 10min samochodem, którego on nie miał szans prowadzić samodzielnie?) z laptopem w ręku wrócił gość, słaniający się na nogach. W okolicy trzeciej zostałam już sama, bo koleżanka ze zmiany miała jasne rozkazy, że po audycie ma mnie zostawić samej sobie, gdyż nocne zmiany są w pojedynkę. No i sama musiałam sobie z gościem poradzić, a był nieprzyjemnie nachalny :/ Nie miałam jak wezwać ochroniarza, bo musiałam pilnować i uspokajać gościa, wyraźnie naćpanego... nie czuć było od niego alkoholu a zachowywał się jak nawalony do prawie nieprzytomności. No i w końcu obraził się, że nie chcę z nim iść do pokoju sprawdzić niedziałającego klucza i zasnął mi na fotelu w hallu >.< Zostawiłam go tak, bo nie chciałam powtarzać tej obrzydliwej przeprawy jeszcze raz... spał tak z godzinę, a po przebudzeniu jego zachowanie już zmusiło mnie bezwarunkowo do wezwania ochrony... Tak więc chrzest bojowy przeszłam na pierwszej prawie samodzielnej nocce xD
     Położyłam się po szóstej, wstałam po dziesiątej i nie chce mi się spać o.O Na szczęście weekend wolny, można trochę odpocząć od napięć i odpowiedzialności xD
     Poza tym dodatek Reaper of Souls jest jak marzenie :D Przeszłam w 10h, świetnie się bawiłam, a zlecenia to balsam na nudę i monotonię ^^ W sumie miałam napisać coś o kolekcjonerce, która dla mnie wypadła szałowo xD Napiszę tylko tyle - podkładka pod mysz to żadna szmata, myszkon śmiga po niej cudownie i płynnie, a sama powierzchnia prezentuje się idealnie zasłaniając to wytarte miejsce na blacie biurka xDDDD
To jest potężne pudło jednak xD



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz