wtorek, 17 czerwca 2014

Sesja w jeden tydzień...

     ... czyli jak Kattowitz olała studia, a teraz wszystko nadrabia xD No tak na serio, to przegięłam w tym semestrze... poważnie... ale im bliżej końca, tym bardziej przeginam, więc dla mnie to zachowanie normalne ^^" Nie pojawiłam się na żadnym wykładzie, na ćwiczeniach byłam ze dwa razy (na 4-5), grupę mam taką sobie, do nikogo się nie przywiązałam po kumplowsku... no i dzięki temu wczoraj zaczęłam ogarniać calutki materiał na weekend :D I ciesze się z tego niepomiernie, bo znów daje sobie wycisk i czuję, że żyję xD
     No dobra, dwa projekty na zaliczenie gotowe, trzeci (najpotężniejszy kolos ćwiczeniowy) jakoś oklepie w pracy w wolnych chwilach (oooch, dzięki ci Google za 15GB wolnego dysku xDDDD), do tego egzamin z ochrony danych osobowych, międzynarodowych projektów inwestycyjnych oraz kurortów i uzdrowisk. Na piątek i sobotę. Najbliższą. Czadowo, jak powiedziałby Maska :D
     Jakby tego mało, znów poczułam bluesa do Mass Effect'a. No co poradzić..? A urlop za dwa tygodnie. I na dwa tygodnie, z czego jeden na praży (pisownia specjalna, to żaden błąd :P) :D

     Wygrzebałam ten stary rysunek z mojego opuszczonego Chomika xD Narysowałam to [taki sobie selfshot] przed pierwszą w życiu sesją egzaminacyjną (ale był wtedy ze mnie kujon xD), kiedy jeszcze miałam konto na DA... teraz i tak mam dobre oceny, a nic się nie uczę :P Jest to o wiele wygodniejsze, szkoda że na początku nie wiedziałam, że mam tak piruńskie szczęście ^^" Z tą grzywą nieco przesadziłam, ale i tak ze trzy lata tresowałam włosy, by przestały mi zakrywać połowę twarzy xDDDD Nadal lubią to robić, ale już się chyba znudziły. I przestały rosnąć :/ A chciałam mieć takie piękne do pasa... no nic, trzeba lubić jakie się ma, a za łopatki też mogą być.

    Miał być exam session blues, a wyszedł hair rock xD

3 komentarze: