wtorek, 29 kwietnia 2014

It's only life...

     Litości, jak mnie się nie chciało pisać... jak mi się w ogóle nie chciało żyć publicznie przez ostatnie dni... najpierw chyjowe święta Wielkanocne, dodatkowo jakieś dzikie choróbsko podobne do grypy (bez kaszlu, kataru i bólu gardła) zwalające z nóg i praca na dwie zmiany po 12h każda... chyba praca z tego wszystkiego najfajniejsza. Tak myślę. Nie, tak czuję. Szczególnie, że ostatnio fajni ludzie nas odwiedzają. Niebawem przyjedzie sobie Manowar, a jeśli dobrze pójdzie, będę mieć wtedy zmianę xD Choć znając moje szczęście, to nie mam co na to liczyć... Kiedy przyjechała Maja Lidia Kossakowska, miałam nockę dzień wcześniej :< No i dupa (choć i tak fizycznie nie mam ani jednej jej książki - ale obiecuję poprawę xD).
     Teraz natomiast zbliża się Weekend Majowy, a ja mam pierwszego i drugiego wolne... no i do tego Nethey'a pogrzmiało i kupił 18 litrów Coca-Coli... xD No i 0,75 gdzieś jest jeszcze skitrane w kącie... nie odpuszczę.. wolna chata na posypkę i lukratywny maj się zbliża... Niezły schiz mam. Zresztą, ostatnio usłyszałam od pokojowej, że po 12h nocnej zmiany wyglądam lepiej niż na dniówce xD Nie wiem czy to miał być komplement, ale chyba raczej tak xD
     A tak na poważnie, wreszcie czuję, że gdzieś pasuję... jak nigdy wcześniej nie miałam takiego uczucia... ludzie, którzy naprawdę rozumieją... wyzwania godne podjęcia się ich... nie lubię ludzi, a mimo to chętnie i z uśmiechem im pomagam... i nic na sobie nie wymuszam, jakkolwiek by mnie wkurzyli... no dobra, czasem mocno zagryzam zęby, ale powoli zaczyna to już po mnie spływać.... No dobra, dodatkowo uwielbiam to przemiłe uczucie, że ktoś jest pod wrażeniem Twojej osoby ^^ Szkoda tylko, że Ci na których zawsze mi zależało nie byli nigdy pod wrażeniem... ale dobre i to, naprawdę bardzo poprawia humor i podnosi na duchu :)
     W sumie to po co ja to piszę? Hm, cóż... może dlatego, że chciałabym jakoś wylać z siebie to wszystko...
     No nic, nie ważne, trzeba żyć dalej i czekać na lipiec... a potem słońce, plaża, leżaczek i serowe kotleciki w Gdańsku :D
A oto Tyruś i Diabluś. Tyrusia dostałam od Nethey'a na Zajączka xD Na swojego własnego Zajączka jeszcze czekam i prędzej już chyba dostanę go na Dzień Matki, choć jeszcze nią nie jestem - i chyba dłuuuugo jeszcze nie pobędę ^^" Tak czy owak, rarytaski kolekcjonerskie :3

3 komentarze:

  1. Człowiek czasem musi się wygadać lub wypisać aby zbić ciśnienie :p

    P.S
    Ciekawe jak dziecku wytłumaczyć, że to nie są zabawki dla niego/niej tylko elementy hobby mamusi bądź tatusia :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Prędzej dziecku wytłumaczę niż mojej starej, która wnukowi dałaby wręcz wszystko >.< W sumie, co do tłumaczenia, to zacznę nad tym dumać gdy będę mieć kilkuletnie dziecko, które potrafi już wykombinować, jak toto ściągnąć z półki :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie fakt, nie ma co się martwić na zapas :P

      Usuń