czwartek, 3 kwietnia 2014

Damn hell... sorry, Pandemonium xD

     Dobra, wreszcie Nethey'owi udało się zagarnąć trochę czasu na grę i utłukliśmy wspólnie Maltaelcia :3 Nie powiem, boss nad bossy, dawno się tyle nie natrudziłam (w sumie, mile wspominałam czasy Aion'a, gdy we dwójkę godzinę mordowaliśmy Tahabatę xD). Łowcą przeszłam stosunkowo bezproblemowo na poziomie Mistrza, przedostatnim, jednak gra w drużynie podnosi srogo poprzeczkę xD Dołączam zdechnięcie po pracy - dwie dniówki po 12h pod rząd - oraz niedomaganie zdrowotne Net'a.
     Aaaaaaa, właaaaaaaśnie! Osoba odpowiedzialna za wyreżyserowanie finałowej walki chyba się posiłkowała bataliami z Chaosem z gry Skylanders xD Te okrążające arenę czaszki i błękitne "płomienie" nasuwały mi na myśl ten właśnie tytuł :D Och, to nic złego, wręcz przeciwnie, na arenie przynajmniej cały czas coś się dzieje.
Dlaczego Blizzard nie robi filmów pełnometrażowych i nie rysuje komiksów? Chyba bym się wtedy nie wypłaciła za takie cudeńka...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz