sobota, 11 lipca 2015

Złośliwy powrót do domu...

        Dlatego taki tytuł, gdyż ostatnie dwa dni nad morzem były raczej zimne, wietrzne i ponure, natomiast pogoda w Katowicach po powrocie była słoneczna, upalna i okrutnie tym samym dobijająca... Ech, a miałam nadzieję, że jeszcze dopiekę się na ładny brąz (solarium na dobitkę odpada - skóra po nim jest obrzydliwie pomarańczowa...), bo mimo wszystko bardziej mi się podoba moja skóra właśnie w takim odcieniu. No trudno, pozostają weekendowe wędrówki na ogródek. Dobre i to w mieście takim jak Katowice.
        Podróż minęła tak samo gładko jak droga do Gdańska: drogi nie zakorkowane, szlabany na A1 podniesione, klima, wygodne fotele, brak malkotentów drogowych i obyło się bez jakichś tam pomniejszych zgrzytów. Ogółem pięć i pół godziny w trasie z jednego końca Polski na drugi. Rewelka jak dla mnie.
        Teraz tylko pozostaje obawa przed dniem jutrzejszym... ogłoszenie wszem i wobec zaręczyn... co spowoduje falę miliona i jednego pytania... odbijanie piłeczki brata Nethey'a, masakrycznie zakochanego w Chorwacji (afektu którego prawie nikt nie podziela, a ja jej wprost nie cierpię) i stale próbującego nas namówić na wyjazd w te koszmarne krainy. Do tego impreza urodzinowa Nethey'a, który nigdy nie wie co chce dostać na urodziny... Czy coś pominęłam? Nie, chyba nic... 
        I jeszcze muszę przeżyć rzęsę, która wbiła mi się cholernie głęboko między powiekę a gałkę oczną, której nawet powódź kropli do oczu nie potrafi wytargać. Doprawdy, dawno nie czułam takiego bólu jak wtedy, gdy mi się tam nadziała... myślałam, że będę po ścianach chodzić, masakra... tak czy inaczej, dwie godziny walki sprowadziło się do tego, że rzęsa zaległa w zewnętrznym kąciku oka i złośliwie wbija się co rusz, nie dając się wyszarpać ze swego nowego domu...
        Powiedzcie mi, proszę, na cholerę ludziom rzęsy, skoro pożytku z nich nie ma (bo przecież one przed niczym konkretnie nie chronią - kropla potu zawsze dostawała mi się do oka, kiedy przebiła barierę brwi), a jedyne co robią, to wpadają do oczu >.< No litości...

        Tak marudzę, że nigdy bym nie pomyślała, że właśnie wróciłam z wakacji. Cóż, trudno, mam powody. Ale jedyny plus jest taki, że świniaki ucieszyły się na nasz widok. Krówcia zaczęła wrzeszczeć (starsza mówiła, że pod naszą nieobecność nawet nie burknęła, a normalnie na dźwięk otwierania lodówki to pół osiedla ją słyszy), a Perełka odtańczyła swój radosny potupaniec wokół krzesła. No i jak tu się nie uśmiechnąć?

6 komentarzy:

  1. Witajcie w domu :D Wszystko co dobre szybko się kończy niestety :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co prawda to prawda... na dobitkę poniedziałek w pracy xD Ale tyle dobrego, że dostałam od Blizzard'a 7 dni gratis w WoW'ie :D

      Usuń
    2. Mogli by mi dać w gratisie wersję PL wtedy bym na rok nawet 300zł mógł płacić :D

      Usuń
  2. To widzę mały hardkor był. A co do A1 i bramek nie wiem czy wiecie, ale one są otwarte od piątku do niedzieli czyli weekend, przez całe wakacje :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wiem właśnie, tylko że gdzieś czytałam, iż Kopacz ustaliła godziny otwarcia - a jednak otworzyli na cały weekend ;)
      Btw. rzęsy pozbyłam się dopiero po pierwszej w nocy >.<

      Usuń
    2. Taa od chyba 22 w piątek do 17 w niedziele czy jakoś tak :P

      Usuń