Minęły już prawie (albo ponad? Mam problemy z odnalezieniem się w czasie) dwa tygodnie odkąd pożegnałam Dziubka, mojego pierwszego bojownika. Ryby wcale nie są tak nudne, jak początkowo myślałam (w dzieciństwie miałam trzy złote rybki, przez co uważam te stworzonka za denne, kompletnie frajerskie i bezużyteczne, które tylko brudziły akwarium i nawet ładnie nie wyglądały). Ten gatunek ryb jest bardzo specyficzny i ciekawy - Dziubek miał gładkie, wąskie płetwy, uwielbiał się "nadymać" rozszerzając płaty skrzelowe, jak na wyścigi sunąć ku tafli wody i strzelać dziubkowatymi minami. Niestety, śmierć bojownika to nie jest przyjemny widok... szczególnie, że są to ryby labiryntowe i najzwyczajniej w świecie wymagają także powietrza atmosferycznego... no i Dziubek się utopił, bo był zbyt słaby, by złapać oddech :(
Obecnego bojownika, Małego Księcia, kupiłam kilka dni temu i nadziwić się nie mogę, jak bardzo mu imię pasuje xD Co jak co, ale nie spodziewałam się, że ryby mają swoje indywidualne charaktery. Dlaczego Mały Książę? Bo w porównaniu do poprzednika jest malutki, ma potężne, strzępiaste płetwy w barwach akwamaryny i krwi, z wyniosłością podpływa do wszystkiego i przypatruje się z każdej strony, a jego płynne ruchy aż przepełnione są dostojną elegancją ^^ No i jest bardzo spokojny jak na bojownika. Przyznaję, że od tej pory te wszystkie cudaczne gatunki urosły w mych oczach xD No, poza tymi beznadziejnymi welonkami...
W rzeczywistości to akwarium jest większe niż na zdjęciu, w kształcie rombu, dlatego też z tej perspektywy wydaje się małe ^^"
P.S. To plamiszcze na napisie to efekt pozostawienia rybki na tydzień pod opiekę starej... nie wiem czym to uwaliła, ale potężnie się wściekłam, jak wróciłam... zresztą, ona nigdy nie szanowała moich rzeczy... >.<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz