PLUSY:
- Grafika - no cóż, muszę przyznać że lokacje i krajobrazy są naprawdę wybornie piękne ^^ Podobnie rzecz się ma z wyglądem postaci (o tym w minusach...).
- Klasyka - Drakensang jest typowym przedstawicielem klasycznego nurtu komputerowych RPG.
- Dziennik misji - uporządkowany, przejrzysty i z zakładkami, to niezbędny punkt w tego typu tytułach.
- Mapa - całkiem sympatycznie rozwiązany motyw podróży bohatera - nie ogranicza się do pojawiania się i znikania w poszczególnych punktach świata :P
- Żywy świat - NPC wędrują po okolicy, rozmawiają ze sobą, biegają... świat gry wydaje się tętnić życiem.
- Znaczniki - obowiązkowo jak dla mnie w erpegach, pomagają odnaleźć się na mapie i przeciwdziałają długiemu poszukiwaniu odpowiednich osób czy miejsc.
- Dom - jedyne co z nim możemy zrobić, to zbierać w nim towarzyszy i zakupić warsztaty, ale lepsze to niż nic xD
- Personalizacja - nie ma żadnej, niestety. Postać wybieramy z gotowych wyglądów i jedyne na co mamy wpływ to początkowe statystyki i płeć (a i ta nie do końca).
- Cycki - widać, że to niemiecka gra - wszystkie panie NPC rodem z niemieckiego porno, poza tym jak dla mnie było tego obrzydliwie za dużo... tylko dlaczego postać gracza takich nie ma..?
- Niemowa - niestety nasz bohater jest niemową. Nie lubię tego w grach z cutscenkami i filmikami...
- Poziom trudności - z góry narzucony, niemożliwy do regulacji.
- Łażenie - dosłownie wychodziłam z siebie i siadałam obok... oooch, nie ma to jak marnować masę czasu na podróż z punktu A do punktu B, które są na dwóch przeciwnie skrajnych częściach mapy... no i postać truchta jak spacerująca babcia..
- Tury - tak, wiem, to zasada RPG, ale w Drakensang są jak dla mnie pieruńsko dłuuuugie i jeszcze bardziej spowalniają rozgrywkę. Absolutny brak dynamiki :<
- Mimika - czasami wyglądała naprawdę fajnie, ale przez większość gry tylko mnie denerwowała. Jest po prostu tragiczna, te grymasy i wykrzywianie mordy... :/
- Dialogi - w sumie brak wyborów opcji dialogowych, a jak się już jakieś trafiły, to i tak postać albo wchodziła do tyłka i kuliła się przed rozmówcą, albo robiła z siebie tępego buca...
- Postacie - jakoś tak liczyłam na towarzyszy z duszą, z ikrą, a nawet mi się z nimi gadać nie chciało... jakieś takie pociotki i pucybuty niedorobione :/
- Brak inteligencji towarzyszy - kiedy Rhulanie kończyły się strzały, to absolutnie nie sięgała po nowe do ekwipunku. Stała i połyskiwała komunikatem "brak amunicji"... to jest naprawdę wkurzające, gdy skupiasz się na walce, a tu musisz ręcznie wbijać setkę strzał na postać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz