piątek, 29 kwietnia 2016

Sezon 6 w toku!

        Sezon 6 rozpoczęty na dobre! 
        W obecnym składzie czarownik, czarownica i szamanka. 
       Aktualnie po niecałych czterech godzinach grania nabite 56 poziomów, ale rewelacyjnie szybko idzie :) Przy zarwaniu nocki może rzeczywiście skończymy grę przy setnym paragonie ^^ No i nie obyło się bez standardowych "łatek" przypinanych za dość zabawne, hmmm, wydarzenia związane z postacią w grze xD I tym razem to padło na mnie - gram jedyną męską postacią i co ktoś proponował przedmioty, to zawsze brałam spodnie... nie specjalnie, po prostu zawsze były lepsze od moich :D No dobra, za kolejnym (a sporo ich było) razem wzbudziło to checheszki towarzystwa, ale mój komentarz (także nie był celowy) zabił wszystko, a mianowicie... "Ha! Nie chcę już spodni! Mam lepsze, bo wsadziłam w nie klejnoty!". Nie muszę wyjaśniać ^^"
        Tymczasem wracam do oczyszczania Sanktuarium z demonicznego pomiotu ;)

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Ech, długo nic, a potem wszystko na raz.

        Mieszkanie rozkopane na całego. Gruz, ruina, sterczące kable, łyse ściany, dziury na wylot i nie wiadomo co jeszcze. Do tego na dokładkę piękne kwiatki, jakie odkrywamy z każdą zerwaną płytką, nowinki technologiczne po zdarciu tynku czy zjawiskowe wykończenia pod sztucznymi peerelowskimi boazeriami. W gruncie rzeczy doszliśmy do wniosku, że obecnie mieszkanie wygląda lepiej niż w dniu zakupu xD Myślę, że najgorsza i najbardziej brudząca część remontu powoli dobiega końca, a mianowicie zdzieranie tynku (nie wiem co to za kleje i farby na nim są...), rozbijanie płytek i zrywanie plastikowej boazerii. Znajomi elektrycy pięknie odnowili nam okablowanie (nie pytajcie co było przedtem, szkoda że nie sfotografowałam tego aluminiowego kłębowiska pająków w przedpokoju xD), które jakieś fachmajstry od siedmiu boleści poprowadzili jak leci na odwal. Teraz czekamy na hydraulika, który poprawi jakość rur w łazience - obecnie jest to zaiste oryginalny labirynt. Dziwi mnie, jak woda zdąża tak szybko dolecieć do kranu i się nie zgubić po drodze o.O A o dachówkach dla wyrównania ściany nie będę wspominać, bo to żenada tak samo jak ułożenie cegieł za kibelkiem... Dziś biorę aparat i zacznę dokumentować te cuda komunistycznej specjalizacji budowlano-wykończeniowej :D
        W maju już myślę gniazdko zacznie wyglądać. Kafelkarz zmówiony, więc przynajmniej już będzie łazienka z prawdziwego zdarzenia xD Potem kuchnia, korytarz, sypialnia, salon i, eeeee, może podłoga i ściany w małym pokoiku ^^" Oby tylko odnowić wszystko i zamieszkać jak najszybciej się da, meble zawsze można dokupić ^^

        A teraz w sumie wszystko wali się na głowę w tym samym czasie. Robotnicy, inspekcje, zakupy, jeżdżenie tam i z powrotem, bo coś trzeba sprawdzić, dobieranie wyposażenia, architekci, remont we własnym zakresie, wynoszenie gruzu, a na dokładkę rusza kolejny sezon w Diablo III, Final Fantasy XIII okazał się istnym pochłaniaczem czasu (sama kampania xD), a i poćwiczyć też trzeba, forma sama o siebie nie zadba. No cóż... czuję, że żyję :D Mogłaby tylko pogoda nieco się polepszyć, ale co tam... Kattowitz kupiła wyczesane gladiatorki = lata nie będzie xD Don't blame me..

        Myśl o niezależnym od starych życiu na własną rękę niesamowicie mnie pobudza do działania :D

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Brütal Legend

        Okej, bez zbędnych wprowadzeń... jest to jedna z najzajebistszych gier, w które dane mi było zagrać od dawien dawna! :D I piszę to poważnie, na świeżo, po długich godzinach spędzonych nad tytułem i wielu osiągnięciach przez ten czas zdobytych. Będę tęsknić za tym pełnym ostrej muzyki światem zamieszkanym przez całą masę subkulturowych dziwaków, zmutowanych zwierzaków i nawiązań audiowizualnych ;) Ale będzie to miła tęsknota, bo w końcu wrócę i przetrzebię kolejne zdobycze w grze :D

PLUSY:
  1. Grafika - od razu wpadła mi w oko, już przy pierwszym filmiku, chociaż ustawienia w tym czasie były, erm, niskie ^^" Jakby na to nie patrzeć, grafika jest dosyć wyrazista i szczegółowa, na najwyższych detalach chodzi płynnie, a ponadto perfekcyjnie oddaje klimat gry, ten niepoważny, humorystyczny świat. Nie potrafię jej dokładnie opisać, ale grafika sama w sobie jest tak idealnie pasującym komponentem gry, że nie wyobrażam sobie jej w bardziej "poważnym" stylu. Ten jest rewelacyjny, i chwała twórcom za to :D
  2. Podkład głosowy - pierwsza, ale to naprawdę pierwsza gra, w której każdego głosu słuchało mi się z przyjemnością, czy to jakiegoś złodupca, czy dobroczyńcy. Eddie i Ophelia to po prostu rewelacja, headbangerzy, razor girls, cała reszta ma tak genialnie dopasowane głosy, że naprawdę nie miałam się do czego przyczepić, a dialogi w języku angielskim były bardzo zrozumiałe. Oddano charakter każdej postaci, każdej jednostki, każdego stworzenia.
  3. Humor - Ooooooo-jej, van Helsing może się schować. Ta gra to jedna wielka parodia całego świata muzyki metalowej przedstawiona tak niesamowicie i z dbałością o każdy komiczny szczegół, że nie sposób nie zwrócić na to wszystko uwagi. Batalie w postaci scen muzycznych (takich scen, na jakich grają muzycy, nie w strzelaniu fochów xD), rozbrajających misji pobocznych, odwołań i nawiązań, a w dialogach to chyba już kompletnie zero powagi... no po prostu trzeba zagrać :D 
  4. Klimat - Metal. Gitary. Topory. Pieszczochy. Motocykle. Krzyże, czaszki, ogień, gorszące dewotów symbole, muzycy z naszego świata w całkiem oryginalnych rolach, masa kolców, kissowskie makijaże, ćwiekowane skóry... aaaaach, młodość :D W to mi graj! Albo to ja raczej będę grała ;)
  5. Fabuła - co tu dużo pisać: pełna epickich wydarzeń, potężnych herosów, oryginalnych zwrotów akcji, odrażających złodupców, cudownej muzyki i ogromnej dawki humoru. Jest miłość i nienawiść, lojalność i zdrada, heroizm i okrucieństwo, damy w opresji i damy, które świetnie radzą sobie same ;) Ogólnie rzecz biorąc, nie jestem w stanie napisać nic konkretnego, żeby nie zespoilować najlepszych kawałków fabuły xD A te są naprawdę mocne :3
  6. Transport - do dyspozycji otrzymujemy w pełni modyfikowalny pojazd czterokołowy, który wzywamy za pomocą gitarowej solówki :P Jest to zarówno podstawowy środek transportu, jak i śmiercionośna, piękna i szybka machina. Guardian of Metal za odpowiednią ilość zapalniczek jest w stanie wyczynić z nią cuda xD Ponadto możemy także podróżować wraz z motocyklistami Ognistego Barona czy Kill Master'a. No i nie zapominajmy o wierzchowcach, które "oswajamy" dawką ładunku z elektrycznej gitary i zanim biedaki się połapią, już sadowimy się im na grzbietach. Chyba nie ma nic lepszego od gilotynowego stwora, to mój faworytek xD Warto dodać, że każdy wierzchowiec i pojazd może atakować!
  7. Muzyka - czyste, metalowe, doskonale znane kawałki zespołów takich jak Black Sabbath, Motörhead, Brocas Helm czy nawet Scorpions ^^ Miód dla moich uszu, rozkoszny powrót do czasów młodości i przypomnienie tego, że jest to rzeczywiście piękny gatunek. Jak mogłam przestać go słuchać... teraz nadrabiam z nawiązką ;) Szczególnie pomogło mi radio w czterokołowcu zwanym Licho (Czart?) :D
  8. Battle stage - ooooch, kocham starcia armii w tej grze xD A wszystko zaczyna się od wybudowania sceny, wież merchandisingowych dla fanów (którzy służą jako punkty na zakup jednostek) oraz wezwania ekipy, która stanie u naszego boku i rozgwiżdże scenę przeciwnika. Tylko tu można swoim bohaterem fruwać nad polem bitwy i wydawać rozkazy bezpośrednio z góry. Jak zwykle elementy strategiczne w grach RPG czy akcji mi przeszkadzają, tak tutaj były przyjemnym uzupełnieniem kampanii :D I są kapitalnym sposobem na chwilkę odstresowania na multi czy przeciwko komputerowi.
  9. Motorforge - zbudowana przed wiekami pozostałość po tytanach pozwala na rozwój naszej czterokołowej zabawki śmierci, a także służy jako miejsce, w którym Eddie może nabyć dodatkowe zdolności, ulepszyć broń, zmienić strój... a wszystko to pod czujnym okiem Strażnika Metalu, czyli... Ozziego Osbourne we własnej osobie :D Kreacja tego muzyka w grze jest po prostu spektakularna! xD
  10. Bohaterowie - wiele postaci w grze ma swoje pierwowzory w świecie muzyki. Wspominałam już o świetnej kreacji Ozziego jako Guardian of Metal. Nie wiem czy przypadkiem jego rodzinka nie wcieliła się w rolę niesfornych nietoperzy xD Główny bohater, kanciastoszczęki, przypakowany Eddie Riggs, którego ubóstwiam za mimikę, głos, podejście do życia i charakter powstał na podobieństwo Jack'a Black (Eddie na szczęście wygląda lepiej). Oddano także hołd Lemmy'emu w postaci przywódcy grupy motocyklistów Thunderhog - Kill Master'owi, basiście o umiejętnościach leczenia. Pojawia się także Rob Halford jako Fire Baron, Lita Ford jako Lita Halford, siostra Larsa oraz Kyle Gass w roli olbrzymiego, wrednego faceta obsługującego kanonierkę w misjach pobocznych. Jak widać, twórcy gry postarali się o naprawdę wiele prawdziwego metalu nie tylko w formie muzyki ;)
  11. Znajdźki - poza artefaktami opowiadającymi legendy, miejscami na wyczynowe skoki, związanymi w stylu BDSM wężami i zakopanymi obeliskami w grze możemy znaleźć także kilka znajdziek z solówkami gitarowymi będącymi niczym innym jak umiejętnościami naszego bohatera. Po odegraniu odpowiedniej melodii (sekwencja klawiszy numerycznych) można przywołać zwierzaki na pomoc, skierować płonący zeppelin na pole bitwy, zatrzymać na ziemi latającego przeciwnika, wezwać Czarta czy zdjąć z sojuszników wszelkie negatywne efekty. Elegancko wpasowane w klimat gry, fabułę oraz sama rozgrywkę :)
  12. Misje poboczne - jest ich całkiem sporo i są bardzo zróżnicowane. Najłatwiejsze z nich są zasadzki, najgorsze było wybijanie łosiowatych raptorów na czas... mamy także wyścigi samochodowe z demonem, dostarczenie piwa na imprezę, pomoc przy podrywaniu pań z Razor Girls, strzelanie z kanonierki do grup przeciwników, pobijanie rekordu łowcy itp. Jest co robić i przy okazji się nie znudzić.
MINUSY:
  1.  Brak skakania - już myślałam, że obejdzie się bez negatywów, ale niestety, jest jeden. Z początku mi nie wadził, ale z czasem stał się bardzo upierdliwy kiedy przyszło poruszanie się po bardzo zabudowanym obszarze. Postać potrafiła niejednokrotnie utknąć między drzewami, niskimi płotkami, ogólnie rzecz biorąc małymi obiektami i bez wyjścia z gry i wejścia ponownie nic nie można było zrobić. Było to o tyle wkurzające, że jak się dotarło na drugi koniec mapy i utknęło, to po wczytaniu trzeba było znów tracić czas na dotarcie do wybranego punktu. A tak to by sie przeskoczyło i po problemie.

niedziela, 3 kwietnia 2016

Victor Vran

        Dałam się skusić i kupiłam w ciemno, ponieważ na wielu portalach przed premierą wypisywali o tym tytule jako "godnym następcy" serii o Van Helsingu, a i gatunek mi przypasował. Nie wspominając o pierwszych screenach i trailerze, oczywiście. z rzekomym Helsingiem nasz Victor niewiele ma wspólnego, no, może poza poczuciem humoru, hordami potworów do zabijania czy zamiłowaniem do, eeee, kapeluszy. Nie jestem zawiedziona i chociaż styl rozgrywki przypomina raczej ten z Sacred 3 (tyle że usprawniony o to, czego Sacred nie posiadał, czyli prawie wszystko!) aniżeli The Incredible Adventures of Van Helsing, to grało się o dziwo dobrze.

PLUSY:
  1. Grafika - z początku oprawa wizualna Vran'a niespecjalnie mi podchodziła, a to ze względu na nieco bajkowy styl oraz obrazkowe filmiki. Nie minęło wiele czasu kiedy spostrzegłam, że właśnie ta kolorowa grafika ma w sobie to, co idealnie oddaje naturę tej gry, jest elementem humorystycznego klimatu i zbyt poważnego bohatera, którego nikt nie traktuje serio. 
  2. Muzyka - chociaż Victor porównywany jest do Van Helsinga, to ten pierwszy jest mocno gotycki, a nie steampunk'owy jak obiekt porównań. Muzyka także jest silnie akcentowana na bardziej gotyckie, ponure realia, aczkolwiek z barwnymi lokacjami łączy się fantastycznie tworząc niepowtarzalny klimat. Poza tym rewelacyjnie akompaniuje ciągłej rozwałce ;)
  3. Akcja - tytuł ten jest o tyle specyficzny, że będąc slasherem aspiruje poniekąd do gatunku hack & slash. Poniekąd, ponieważ nie uraczymy tu bowiem statystyk do rozdania, rewelacyjnych ulepszeń czy modyfikacji postaci - nie, to jest gra nastawiona na wybijanie potworów, realizacje wyzwań i przechodzenie kolejnych poziomów. Akcji jest mrowie na terenach łowieckich (poziomach z potworami) i trudno narzekać na nudę, ale na szczęście są też chwile spokoju pozwalające na zapoznanie się z ekwipunkiem, mocami czy transmutacje.
  4. Tryby w grze - całkiem oryginalne jest podejście do kwestii terenów łowieckich, na których możemy po prostu gnać przez kampanię, a także spędzić na nich trochę więcej czasu i sprostać wyzwaniom (każdy teren ma ich pięć), za ukończenie których jesteśmy nagradzani zależnie od wymogów doświadczeniem, przedmiotem, złotem, albo i niczym. Możemy też odnaleźć kilka ukrytych skrzyń z losowymi przedmiotami (ja znalazłam dwie puste, kto mnie ubiegł? :<). Dla wybrednych i wymagających są też "utrudniacze", czyli istnieje możliwość uruchomienia dodatkowych opcji na terenach łowieckich, by zwiększyć przyrost doświadczenia kosztem wzmocnienia przeciwników.
  5. Sterowanie - na plusa zasługuje także rozwiązanie sterowania. Wielu graczy narzeka na clickery (że steruje i porusza się myszką), ale ja nie. Zdecydowanie preferuję poruszać się klikając. No i twórcy o tyle ładnie rozwiązali ten konflikt, że zaimplementowali obie możliwości do wyboru. I każdy jest zadowolony :)
  6. Umiejętności - w grze istnieją trzy sposoby pozyskiwania umiejętności. Pierwsze z nich otrzymujemy wraz z używaną bronią (każda ma atak podstawowy oraz dwie umiejętności przynależne do danego typu oręża), drugie w postaci "płytek" z mocami demonicznymi umieszczanymi w ekwipunku (zdolności te wymagają odpowiedniego poziomu mocy, aby ich użyć, ale są za to niezwykle potężne) oraz trzecie, ostatnie, umiejętności pasywne w postaci kart przeznaczenia, także do wyekwipowania (należy posiadać odpowiednia ilość punktów przeznaczenia). Warto tez dodać, że broń, karty i płytki można zmienić w dowolnym momencie gry, bez względu na zaangażowanie walką i miejsce.
  7. Humor - Victor jest dosyć markotnym, ponurym bohaterem w typie milczka, chociaż potrafi nieraz zaskoczyć. Na szczęście wokół niego mało kto jest poważny w tych trudnych czasach i niejednokrotnie można się ubawić czytanymi dialogami. W grze także uraczymy roztańczonych nieumarłych o zaraźliwym kroku, któremu nasz bohater nie będzie się umiał oprzeć xD Opa gangnam style...! eeeee..
  8. Różnorodność - mrowie przeróżnych potworów z okrutnie wkurzającymi wampirami na czele. Lokacje są ciekawe, klimatyczne i niepowtarzalne. Broni jest wiele, ale zarazem niewiele, ponieważ każdy z typów: miecz, rapier, kosa (<3), młot, strzelba, karabin piorunowy i działko mortarowe posiadają tylko kilka wersji, w tym legendarne i różnią się odrobinę wyglądem i atrybutami. Generalnie jest z czego wybierać, więc jest na plus ;)
  9. Dwie bronie - niestety nie dwie bronie równocześnie, czego mi trochę brakuje, ale możemy wyposażyć naszego Victora w dwie bronie, między którymi ekspresowo możemy się przełączać. Jest to świetne rozwiązanie szczególnie przeciw mieszanym grupkom wrogów, z których jednych zdejmiemy serią dystansową, a resztę rozgromimy choćby młotem. A jeżeli młot nie zadziała, to zawsze można założyć coś innego bez żadnego ryzyka ;)
  10. Fabuła - ze wstydem przyznaję, że z początku traktowałam ją bardzo po macoszemu. Ot, łowca potworów trafia do zniszczonego przez bestie kraju i zaczyna sprzątać... no bez polotu, nic nowego, prawda? Ale od połowy zaczęłam śledzić wydarzenia, nie pozostawiając ani jednego dialogu bez przeczytania. Okazało się, że twórcy gry mieli dość oryginalny pomysł, a Victor nie jest do końca tymi, za kogo się podaje...
MINUSY:
  1.  Mało elementów - głownie chodzi o pancerz, ponieważ wszystko co ubieramy na naszego bohatera, to jeden kompletny element... no tego w slasherach nie lubię, i dlatego wolałabym, żeby bardziej był to H&S. Myślcie co chcecie, ale dla mnie możliwość rozwijania i przekształcania bohatera jest dosyć istotnym elementem w grach. Nudne jest bieganie w kółko taką sama postacią przez kilkanaście godzin (ok, można przefarbować strój).
  2. Sterowanie - nie wiem jak jest przy sterowaniu na WASD, ale grając myszką doświadczałam niejednokrotnie cholery i wnerwicy równocześnie, kiedy Vran biegał wokół potwora, bo kursor nie reagował na cel i nie mogłam niczego trafić. Albo  przy starciach z większymi celami, gdzie trzeba było dla własnego dobra wyeliminować mniejsze, a większy, chociaż oddalony, i tak zajmował miejsce... Podobnie ze skakaniem z wysokości.