Jak zwykle nota na czas... W zeszłą niedzielę Nethey zabrał mnie do Wrocławia w celu pozwiedzania tamtejszego Zoo i Afrykarium oraz ogólnego spojrzenia na to wychwalane wszem i wobec miasto. Nie wgłębiając się w szczegóły - to za chwilę - muszę przyznać, że nie jest złe, ale Katowicom nie dorównuje pod wieloma względami. Oczywiście ma swoje atuty, jakich brak moim stronom, aczkolwiek nie są one na tyle liczne i znaczące, bym i ja miała popaść w bezbrzeżny zachwyt. Już sam fakt, że po wyjściu z dworca głównego wita nas iście PRLowski widok na zaniedbane kamienice i bloki w stylu tychże lat oraz tramwaje pamiętające epokę... bardzo dawną >.< Brak zieleni w mieście daje po oczach istocie tak wyczulonej na zieleń miejską jak ja :< Szaro, buro, remontowo i ponuro... no i ta komunikacja! Uwielbiam tramwaje, ale te ogórki to jakiś dramat xD Poza tym, niemal wszystkie tory tramwajowe biegną prosto przez jezdnię, co w godzinach szczytu musi być nie lada utrapieniem :/ Przywykłam, że ten rodzaj komunikacji miejskiej ma przywilej posiadania indywidualnych tras, dzięki czemu w godzinach 15:00 - 17:00 mogę w siedem minut dotrzeć z pracy do domu. Luksus :D
Hmmm, może inaczej, napiszę, co mnie we Wrocławiu urzekło - mniej narzekania będzie xD Starówka (Rynek) jest niebywale piękna. Co do tego to znienawidzony przeze mnie Kraków leży i kwiczy z tą swoją staróweczką malutką, całkowicie blednie w porównaniu z tym kolosem. Szkoda tylko, że nie zainwestowano bardziej w zieleń, wtedy dopiero wyglądałaby cudnie :/ Wspaniałe są też te klimatyczne kamieniczki obsypujące cały rynek. (Nie zwracajcie uwagi na te kwadraty białe - nie miałam kiedy bawić się w fotoszopera, a te twarze w kadrze były zbyt widoczne xD)
Poczucia humoru wrocławskim przedsiębiorcom też nie można odmówić, jak wskazuje poniższe zdjęcie ;)
Komedia natomiast to design "ławek" na dworcu... Wymordowana, od ponad dwunastu godzin na nogach z dwiema może piętnastominutowymi posiadówkami marzyłam o ławce, na której wygodnie sie rozwalę w oczekiwaniu na pociąg do Katowic... oto, co zobaczyłam, rycząc po chwili zdumienia ze śmiechu:
Nie... tego nie da się wyjąć, złożyć, wysunąć ani inaczej skombinować... To już tak wygląda, próbowaliśmy coś z tym zrobić, ale... poszliśmy dalej z nadzieją, że będą gdzieś dwa siedziska blisko siebie xD Pół peronu dalej w końcu znaleźliśmy. Taki desing to w d*pę sobie mogą wsadzić >.<
O Zoo nawet nie mam co pisać, tak mi się podobało :D Z natury nie znoszę ogrodów zoologicznych - są piekłem dla zwierząt zamkniętych w kiepskich warunkach, pozbawionych naturalnego klimatu, oblegane przez debili i masę ludzi (zaciskałam szczęki, żeby nie przypierniczyć tym małym gnojom wydzierającym się i wyzywającym do zwierząt w klatkach, normalnie pawiany zachowywały się godniej..). Zoo we Wrocławiu pokazało mi, że nawet w Polsce zwierzęta innych stref klimatycznych mogą czuć się dobrze. Były dożywione, ciekawskie, chętnie podchodziły i nie wyglądały smętnie. A samo Afrykarium... ten tunel, zewsząd otaczała mnie woda, płaszczki i rekiny pływały na wyciągnięcie ręki, szybowały w wodzie nad głowami... Cudownie *^.^* Niestety zdjęć nie robiliśmy, bo nawet w ułamku nie ukazywały tego, co nagranie...
|
Godzinna kolejka, w której staliśmy... Afrykarium jest cholernie popularne o.O Przynajmniej my staliśmy tylko godzinę - inni nie mieli tego szczęścia xD | |
|
|
|