niedziela, 30 marca 2014

Prototype - oceny

     Kto by pomyślał, że ten tytuł wciągnie mnie na długie i pełne dynamicznej akcji 11 godzin?Nie miałam ochoty na zaprzestawanie rozgrywki, siedząc w pracy wciąż wracałam myślami do wydarzeń z Manhattanu... aż w końcu przeszłam grę xD

PLUSY:
  1. Fabuła - tak wielu ludzi narzeka, że jest skopana i bez sensu... ale to pewnie przez ich tępotę. Fabuła jest jak najbardziej wyraźna, trzeba tylko znać angielski i kierować się odrobiną logiki, by wychwycić najważniejsze wątki. Zaznaczyć muszę, że to jedna z niewielu gier, które na zakończenie wycisnęły ze mnie łzy..
  2. Sterowanie - ponoć lepiej grać na padzie. Bawiłam się przy klawiaturze i myszce i nawet bardzo wygodnie było sterować poczynaniami Alex'a ^^
  3. Bohater - Alex Mercer, broń stworzona do zabijania. Świetnie stworzona, żywa i charyzmatyczna postać pragnąca dojść do źródła informacji o przerażającym pochodzeniu wirusa zamieszkującego jego ciało. Z początku rozgrywki istota wręcz nieśmiertelna, z czasem jednak okazuje się, że ma swoje słabe punkty.
  4. Interakcja - mnogość interakcji z otoczeniem daje niesamowitą frajdę i robi wrażenie. Można kraść czołgi i helikoptery, rzucać samochodami, chwytać ludzi, szybować, wspinać się po obiektach itp itd.
  5. Wpływ na wygląd - w zależności od preferencji gracza, można zakradać się do baz wojskowych podszywając się za zamordowanego żołnierza (przejmowanie wyglądu jest genialne!) bądź ze szponami na wierzchu zrobić w niej bezmyślną rzeź. 
  6. Inteligentny świat - kręcąc się po mieście z potężnym ostrzem zamiast ręki czy rozpychając patrolujących żołnierzy na pewno ściągniemy na siebie uwagę otoczenia. Zawsze można je oszukać, uciekając daleko od miejsca zdarzenia i pochłaniając wygląd innego człowieka.
  7. Arsenał nie z tej ziemi - nasz bohater z czasem nabiera nowych mutacji części ciała dających mu w posiadanie zabójczy oręż - szpony, potężne ostrze, zbroję czy kamienne pięści. Tego jest naprawdę sporo :D
  8. Misje poboczne - przyznam, że nie chciało mi się ich wykonywać, ale kilka z ciekawości zrobiłam xD Większość to jednak wyzwania, niewiele tam misji z prawdziwego zdarzenia, ale mimo wszystko można zarobić punkty ewolucji, co znacznie ułatwia późniejszą rozgrywkę.
  9. Różnorodność misji - przynieś, wynieś, pozamiataj? Też jest, ale gdzieś tam wśród kradzieży machin, podszywania się za szefów organizacji, badania tkanek mutantów, sabotowania, śledzenia... i tak dalej :D
  10. Modyfikacje umiejętności - delikatny, erpegowy akcent, ale jak najbardziej na plus ^^ Można swobodnie ulepszać ulubione umiejętności i bronie w grze, co znajduje odwzorowanie w świecie gry (faktycznie ulepszenia coś dają).
MINUSY:
  1.  Jeden jedyny minus... brak multiplayer'a :<









sobota, 29 marca 2014

Diablo III: Reaper of Souls - oceny

     Zawsze miałam problem z ocenianiem dodatków do gier, w szczególności tych wymagających do działania podstawowej wersji. Tak więc patrzę na nie punktując zmiany względem samego tytułu, co w tym przypadku będzie dość łatwym zadaniem :) Pominąwszy błędy strony internetowej rzecz jasna... (nieprawidłowe wyświetlanie przedmiotów w zakładce postaci, zablokowani rzemieślnicy, zero postępów czy jakichkolwiek informacji na temat rozwijanego krzyżowca oraz wiele innych...)

PLUSY:
  1. Muzyka - klimatyczna, poruszająca, jakakolwiek wreszcie! Szkoda tylko, że nie dodali utworów do poprzednich aktów xD
  2. Nowi wrogowie - jest ich taki natłok, że przez cały piąty akt czułam się, jakbym grała w nową grę ^^ Poza tym są niesamowicie zróżnicowani, bez szans na powtórkę z podstawki.
  3. Tryb przygodowy - zlecenia, szczeliny nefalemów, czyli innymi słowy... żegnaj nudo! :D
  4. Dzień i noc -  może i bez płynnego przejścia, ale mimo wszystko fajnie zobaczyć Kaldeum nocą :P
  5. Nowa postać - krzyżowiec jest postacią wręcz idealną, ale strasznie zajeżdża mi serafią z gry Sacred (promień świętej energii z nieba Kolumna Blasku, rzut młotem podobnie jak Gniew Archanioła). Na taką postać do walki w zwarciu czekałam :3
  6. Wieszczka - ile to ja się naczytałam, że zamiast seksi laseczki będzie grube babsko... ale to grube babsko jest po prostu zaje*iste! xD Teksty równe Shenowi, a sama w sobie wzbudza we mnie sympatię wyglądem i sposobem bycia.
MINUSY:
  1.  Etykiety - oczywiście etykiety złota nadal brak :< Przywalonego cielskiem potwora - nie widać. Wyrzuconego na słońce pustyni - prawie nie widać. Nie wiadomo, czy pół ekranu biegniemy po jedną sztukę, sto czy setki...
  2. Użalanie się - przez cały piąty akt przewala się żal ściskający dupę po zdechnięciu Lei... aż niedobrze mi było słyszeć imię tej kiepskiej, tandetnej i beznadziejnej postaci :/ Mogli jej chociaż naprawdę porządny charakter sprawić...
  3. Handel zdechł - tyle rzeczy, które mogłabym Nethey'owi oddać, to poszło na materiały rzemieślnicze. W sumie niczym poza kompletnie bezużytecznymi itemami nie można handlować >.<
  4. Filmik - gdzie jest epicki blizzardowski film końcowy się pytam?! Nie zdążyli z nim na premierę czy dodadzą jako DLC? xD
  5. Błędy - statystyki dotyczące krzyżowca leżą i nawet nie kwiczą, a mamy już czwarty dzień po premierze...
  6. Umiejętności towarzyszy -  dlaczego Blizzard nie poinformował, że od dodatku nie będzie można przeszkolić na nowo towarzysza? Spartoliłam sobie Eirenę i Cormaca :(




piątek, 28 marca 2014

Co za noc!

     W ciągu kilkunastu godzin wydarzyło się tak wiele, że po powrocie do domu nie potrafiłam zasnąć - schodziła ze mnie adrenalina niczym po krętych schodach, powoli i stopniowo. Kto by pomyślał, że po tylu latach poszukiwań swojego miejsca na ziemi, stanowiska na którym czułabym się dobrze i odnalazła w nim bez najmniejszych problemów, odnajdę je właśnie w tym czterogwiazdkowym hotelu? No ja bym absolutnie na to nie stawiała. Mimo iż ukończyłam technikum hotelarskie i za rok bronię magistra z hotelarstwa, to i tak nie wiązałam z tym zawodem jakichkolwiek nadziei i marzeń... xD A tu bum, pewnego dnia poszłam na rozmowę, otrzymałam odmowę, a kilka dni później ponownie telefon, że są mną - o dziwo - zainteresowani. I myślę, że nie pożałowali, gdyż otrzymałam ofertę gwarantowanej stałej pracy w czasie krótszym niż okresowe trzy miesiące próbne xD Ale mniejsza o to, cieszę się po prostu, że w tych kijowycjh czasach w polsce mam stały dochód i to na tyle wysoki, by móc myśleć o wspólnej wyprowadzce z tego domu stetryczałego emeryta i wariatów... oby tylko tego nie zaprzepaścić, a na stanowisku recepcjonistki jest ku temu mnóstwo sposobności...
     No i takie szaleństwo rozpoczynające wczorajszo-dzisiejszą nocną zmianę. Otóż, gościliśmy kabaret Limo pod swym biznesowym dachem :D No myślałam, że oszaleję, uwielbiam ich! To mistrzowie improwizacji, geniusze szybkiego umysłu! Mało skromnie poprosiłam o autografy, pogratulowałam występu w Chorzowie, na którym z Nethey'em byliśmy i tak oto nawiązała się rozmowa. Jak się okazało, to przesympatyczni ludzie :) Z każdym z nich zamieniłam kilka zdań, nikt nie robił z siebie nie wiadomo jakiej super gwiazdy, żartowali, śmiali się, podpytywali. Pani Ewa Błachnio bardzo mnie zaskoczyła, gdyż wywarła na mnie wrażenie swoim spokojnym, przyjaznym usposobieniem, tak różnym rolom, w jakie się wciela na scenie :P (moja francowata bratowa nazywa ją patologicznym pitbullem, ale czego się spodziewać po materialistycznej, zazdrosnej o wszystko ździrze wyglądającej jak wiedźma z bajek dla dzieci..?) Naprawdę, nocka dzięki temu zdarzeniu stała się dla mnie przyjemnością, a nie katorgą xD
     Katorgę to miałam po godzinie trzeciej w nocy, kiedy z miasta (skąd on się w ogóle wytargał, skoro centrum Katowic od naszego hotelu oddalone jest o 10min samochodem, którego on nie miał szans prowadzić samodzielnie?) z laptopem w ręku wrócił gość, słaniający się na nogach. W okolicy trzeciej zostałam już sama, bo koleżanka ze zmiany miała jasne rozkazy, że po audycie ma mnie zostawić samej sobie, gdyż nocne zmiany są w pojedynkę. No i sama musiałam sobie z gościem poradzić, a był nieprzyjemnie nachalny :/ Nie miałam jak wezwać ochroniarza, bo musiałam pilnować i uspokajać gościa, wyraźnie naćpanego... nie czuć było od niego alkoholu a zachowywał się jak nawalony do prawie nieprzytomności. No i w końcu obraził się, że nie chcę z nim iść do pokoju sprawdzić niedziałającego klucza i zasnął mi na fotelu w hallu >.< Zostawiłam go tak, bo nie chciałam powtarzać tej obrzydliwej przeprawy jeszcze raz... spał tak z godzinę, a po przebudzeniu jego zachowanie już zmusiło mnie bezwarunkowo do wezwania ochrony... Tak więc chrzest bojowy przeszłam na pierwszej prawie samodzielnej nocce xD
     Położyłam się po szóstej, wstałam po dziesiątej i nie chce mi się spać o.O Na szczęście weekend wolny, można trochę odpocząć od napięć i odpowiedzialności xD
     Poza tym dodatek Reaper of Souls jest jak marzenie :D Przeszłam w 10h, świetnie się bawiłam, a zlecenia to balsam na nudę i monotonię ^^ W sumie miałam napisać coś o kolekcjonerce, która dla mnie wypadła szałowo xD Napiszę tylko tyle - podkładka pod mysz to żadna szmata, myszkon śmiga po niej cudownie i płynnie, a sama powierzchnia prezentuje się idealnie zasłaniając to wytarte miejsce na blacie biurka xDDDD
To jest potężne pudło jednak xD



poniedziałek, 24 marca 2014

Tego chyba trochę za duzo...

     Nie ma to jak rozpoczynać dzień w pracy xD Taaaa, druga nocka poszła dużo lepiej, ale i tak kwiatki jakie wyszły przez dzienną zmianę nie dają mi spokoju... nie ma to jak wypuścić gościa, od którego nie wzięło się gwarancji, nie zablokowało kredytu i pozwoliło opylić prawie cały minibarek... na koszt jedynie tysiąca z setką peelenów... >.< Potężna przestroga dla mnie, warta zapamiętania...
    Poza tym, kilka pomniejszych błędów do odkręcenia, trochę spokoju przy godzinie trzeciej nad ranem, powrót po szóstej do domu i pospać chwilę do dziesiątej... Człowiek wstaje, bo druga robota w domu czeka, a tu najgorszy koszmar gracza i gospodyni domowej... brak prądu! Na szczęście Nethey interweniował i przed jedenastą wszystko się odkręciło xD Straciłam godzinę z rozkładu. Nie lubię tracić czasu, szczególnie kiedy pracuje na dwunastki :<
     Pozostaje tez czekać na dodatek do Diablo III, poczytując sobie Nawałnicę Światła. Książka do bosko epickich nie należy, ale jest dosyć przyjemna w odbiorze. No i gładko nawiązuje do wydarzeń spajających Diablo III z Reaper of Souls.
     Tak czy owak, wypadałoby zjeść śniadanie i wypić coś ciepłego w końcu xD Koniec z bazgraniem, muszę wykorzystać chwilę wolnego :)

czwartek, 20 marca 2014

Rzeźnia po prostu...

     No i po pierwszej w życiu dwunastogodzinnej nocce, gdzie nie miałam ani chwili wolnego na spokojne posilenie się czy w ogóle odsapnięcie od natłoku roboty. Superszybko by śmignęło, gdyby nie kryzys czasowy po trzeciej nad ranem xD Myślałam, że szósta nie nadejdzie nigdy, tak ten czas powoli zaczął płynąć >.<
     Teraz jednak - i przede wszystkim - chciałabym się pochwalić prezentem na Dzień Kobiet, spóźnionym ze względów dostępności na polskim rynku :P Nethey wie, co lubię najbardziej. No, może czasem trzeba go subtelnie pokierować ^^" Ale nie przedłużając, oto i mój vinylowy słodziak :D
 
 
     Jest niewielki, stabilnie stoi, wygląda zaczepiaście i ogółem rzecz biorąc, chyba bliżej zainteresuję się tą serią wydawniczą figurek kolekcjonerskich :) Myślę nad jakimś tam smokiem z Gry o Tron. Choć Pieśń Lodu i Ognia (cała) jest ch*jowa i dłuży się jak podróż polskimi kolejami, tak moja miłość do smoków daje szansę figurce xD No bo w sumie jest urocza... :3

środa, 19 marca 2014

Puzzle i dwunastki...

     Wczoraj był mój drugi dzień na okresie próbnym, tym razem na dwanaście godzin wyrwało mnie z życiorysu lenistwa i nudy. Praca recepcjonisty to większy nawał roboty i odpowiedzialności, niż sądziłam. No nic, mam nadzieję, że wykazuję się wystarczająco, by zechcieli mnie zatrzymać. W dodatku dziś idę na nockę, też dwanaście godzin. Taka praca. To będzie dopiero wyzwanie xD
     Przy okazji wrzucam kolejny ułożony obrazek - Odwieczna Walka Dobra ze Złem by Trefl Puzzle. 1500 elementów, niecałe trzy wieczory układania xD
Spodziewałam się wyzwania, a w rzeczywistości było łatwo dopasować wszystkie te elementy.

niedziela, 16 marca 2014

Diablo - oceny

     Ciężko jest mi obecnie oceniać grę powstałą w 1996 roku. Przy okazji mam do niej wielki sentyment i w ubiegłym roku przeszłam ją po raz drugi w życiu (gdy ukończyłam po raz pierwszy, miałam nie więcej niż 11 lat xD), tak więc... no, nie znalazłam za wiele plusów, a minusów to już w ogóle :D

PLUSY:
  1. Klimat - gra budzi grozę nawet teraz. Oprawa audiowizualna robi swoje, a na czasy, w których powstała, była niewątpliwie mistrzostwem gatunku horror/fantasy.
  2. Muzyka - warto wspomnieć o niej osobno, gdyż to przede wszystkim dzięki niej pojawia się na skórze charakterystyczna gęsina... ech, ten dreszczyk emocji, gdy gra się ze słuchawkami przy zgaszonym świetle... :D
  3. Bohaterowie - zwykli ludzie, ale co ciekawe, pojawił się wybór. Można rzucić bestiom wyzwanie jako łuczniczka, wojownik i mag.
  4. Wygląd - koniec z przyodziewkiem bez wyrazu. Od teraz postać zmienia wygląd w zależności od noszonej klasy pancerza. Szczegół, a ucieszył miliony xD
  5. Mnogość poziomów - teraz nie pamiętam, ile dokładnie ich jest, ale około 12 będzie. Dosyć rozległe, pełne przerażających wrogów i pobocznych zadań (tych znacznie mniej xD).
  6. Dziecięcy sentyment - to była moja druga gra w życiu, w którą zagrałam na pierwszym pececie ^^ A kilka lat później w końcu ją przeszłam xD Stare, dobre dzieciństwo... ale po nocach spałam spokojnie :P
MINUSY:
  1.  Poziom trudności - po prostu zabójczo zabójczy xD Nie było łatwo ją ukończyć, ale jeśli zna się sposoby wojownikiem... ;)
  2. Friendly fire - odechciało mi się multi, gdy ja sprzątałam łuczniczką sprzymierzonego wojownika, a mnie sprzątał mag...
  3. Ataki wrogów - nie powiem, ale niektóre ataki (zapewne krytyki) odrzucały przeciwników, odbierając im szansę ataku. Tyczyło się to zarówno wrogów, jak i postaci gracza. Upierdliwe koszmarnie, gdy trafiło się na wrogiego krytyka...




Bejeweled 3 - oceny

     Gra, która otrzymała ode mnie przydomek idealna! Naprawdę chciałam znaleźć jakiś porządny minus, taki konkretny, którego bym nie mogła sama negować... ale się nie udało xD No cóż, pozostaje wymienić, co w niej takiego...

PLUSY:
  1. Muzyka! - jest kapitalna. Nie potrafię znaleźć w internecie oficjalnego (lub mniej oficjalnego) soundtracku, a jest to jedna z niewielu produkcji, której muzyka porwała mnie od końcówek włosów po najmniejsze komórki wewnętrzne. Cudo.. banalne, ale cudo!
  2. Różnorodność - klejnoty można układać w wielu trybach. Mamy tryb lightning, zen, classic oraz quest. Do każdej dodatkowo minigry typu butterfly albo poker. Dla każdego coś dobrego :D
  3. Ranking, rangi i odznaki - ranga to świetna rzecz. Cały czas grając zdobywamy punkty, które kumulując się, zwiększają nam rangę. Niby bzdetka, a jednak chce się wbić kolejny poziom. Do tego odznaki, jakimi nagradzane są osiągnięcia graczy.
  4. Banalnie urocza - ciężko tu się rozpływać nad grafiką, ale oprawa wizualna jest przezacna :3
  5. Wciąga! - syndrom jeszcze jednej rozgrywki, chęć wbicia rangi, jeszcze jeden motylek do odznaki, może teraz stworzę supernovę...
  6. Wszystko, wszystko! - odpowiedź Nethey'a, kiedy zapytałam, co lubi w Bejeweled 3 xD
  7. Czas - super do wypełnienia pięciominutowej luki w rozkładzie dnia, jak i dłuższego wieczornego posiedzenia przed monitorem :)
  8. Brak monotonii - jeżeli ktoś uważa układanie klejnocików za monotonne, to po co w ogóle do tego siadał? Gra nie potrafi znużyć - można robić przerwy w graniu, ale i tak w końcu się do niej wraca.
  9. Questy - dostępna jest mini kampania, w której skład wchodzi odkrycie czterech artefaktów, co znaczy po 8 minigier do ukończenia na jeden z przedmiotów. Nie jest wcale tak łatwo, ale trudno także nie :P
  10. Muzyka..? - czy już wspominałam, że muzyka jest boska..?
Minusy:
 Żadnych konkretów. A ja uznaję tylko konkrety.







Raptr Gamercard

sobota, 15 marca 2014

Maaaarzeeeeeec

     Coś mało się w tym miesiącu produkuję. Utknęłam na grze Drakensang - strasznie opornie mi idzie, nieco przynudza, choć jest całkiem sympatyczna. Ale jest dłuuuuuga, a ja odwykłam od nudnych, klasycznych RPG (na stare lata potrzebuję dużo szybkich, orzeźwiających slasherów xD). W dodatku więcej czasu spędzam przy nabijaniu paragonów w Diablo III (mam dopiero 131...) i oczekiwaniu na RoS'a. Zapewne będę w pracy, jak mi go przywiozą do domciu >.< No człowiek się nie nacieszy, normalnie...
     Kurka, w tym roku ma wyjść tyle produkcji, które mnie interesują, że głowa mała! Diablo III Reaper of Souls, Divinity: Grzech Pierworodny, Risen 3: Titan Lords, Dragon Age: Inkwizycja, Mass Effect 4, The Sims 4, Sacred 3, Bound by Flame... a tyle gier czeka w kolejce do ogrania. No i jeszcze praca, czyli coraz mniej czasu na obrobienie folderka wstydu, ale za to więcej funduszy na życie - nie ma to tamto xD A te starocie wypadałoby w końcu przejść...

niedziela, 9 marca 2014

Feeding Frenzy 2: Shipwreck Showdown deluxe - oceny

     Do najambitniejszych gier na świecie Feeding Frenzy 2 nie należy, ale przez wgląd na sentymenty z dzieciństwa, zmuszona wręcz jestem ocenić tę sympatyczną produkcję xD Poza tym, świetna gierka dla najmłodszych na paskudne dni.

PLUSY:
  1. Wciąga - jak wędkarz rybę :P Naprawdę, przy tej gierce zapominam o upływie czasu ^^
  2. Fabuła - nie tyle epickość (sarkazm) opowieści, co raczej sam fakt jej posiadania działa na plus.
  3. 60 poziomów - to niemało dla takiego dziecięcego pochłaniacza czasu. Odpowiednio dzielone na bonusowe wyzwania czasowe, jak i zwykłe, polegające na wtranżalaniu rybek.
  4. Bossy! - taaaak, pasjonujące walki z bossami to coś, co rekinki lubią najbardziej :D A tak na poważnie, to dosyć fajny akcent w grze.
  5. Ryby - na drodze do rozwiązania zagadki czekać będzie kilka gatunków płetwiastych bohaterów, w których wcieli się gracz. Zabija nudę i monotonię :P
  6. Poziom trudności -  w sam raz dopasowany do najmłodszych odbiorców.
MINUSY:
  1.  Lektor - trudno to tak nazwać, ale głos powtarzający w kółko "double frenzy" czy "triple frenzy" doprowadza swoją mechaniczną monotonią wokalną do szału... choć z czasem przestaje się na niego zwracać uwagę xD
  2. Monotonia - poza pochłanianiem mniejszych przedstawicieli podwodnego świata, uważaniem na tych większych od naszej paszczy oraz rośnięciem nie spotka nas tu nic ciekawszego.
  3. Krótka - grę można swobodnie przejść w niecałe dwie godziny. To naprawdę niewiele, gdy już tak człowieka wessie.



niedziela, 2 marca 2014

Torchlight II - oceny

     Za diabły nie potrafiłam znaleźć w tej grze negatywnych aspektów w ilości choć równej pozytywom xD I jeszcze bardziej przeraził mnie kretynizm redaktorów prowadzących portale o grach, gdzie pisali w recenzji pośród negatywów... "fabuła i wręcz wszystko"! A mimo to komentarze stawały raczej po stronie produkcji.. podobnie jak ja teraz.

PLUSY:
  1. Fabuła - wręcz cudowny obraz redaktorów portali o grach oddaje ich podejście do fabuły w H&S'ach. Nie znam takiej produkcji o fabule powalającej na kolana, trudno jest na nią zwracać uwagę, gdy zabawa praktycznie opiera się na ubijaniu hord wrogów - ale tutaj mamy nawiązanie do poprzedniej części w postaci znanych bohaterów, co mnie jak najbardziej oddziałuje na plus. A reszta fabuły? Sztampowe ratowanie świata przed najwyższym złem.
  2. Grafika - sympatyczna, miła dla oka, daje odpocząć od poważniejszych, depresyjnych tytułów :P
  3. Muzyka - spod struny Matt'a Ueleman'a nigdy nie wyszedł kicz :D 
  4. Mody - twórcy dali graczom pole do popisu, mody urozmaicają grę na wiele sposobów i tylko od gracza zależy, jakie dodatki wybierze dla wzbogacenia rozgrywki. Nie ma nic lepszego, niż będąc fanem dostać coś od innego fana.
  5. Zwierzaki - granie samotną postacią powiewa mi zawsze nudą... Runic oddał nam do dyspozycji pełen wachlarz zwierzęcych towarzyszy, a mody stworzyły istną rewię bestii, które mogą stanąć po naszej stronie. Podobnie jak w poprzedniej części, obecni towarzysze mogą wyruszyć do miasta, ale tym razem nie tylko na sprzedaż, a z dodatkową lista zakupów :P
  6. Klasy - przede wszystkim inżynier. Zawsze brakowało mi takiej steampunkowej klasy w actionach. Poza tym nazewnictwo samo w sobie oddaje klimat gry - choćby żarodziej, zamiast zwykłego czarownika.
  7. Personalizacja - ooooch, uwielbiam ten smaczek w grach RPG i ich pochodnych xD Do wyboru mamy zarówno płeć, jak i wygląd postaci. Nie lubię biegać taką samą bohaterką jak moi znajomi...
  8. Pełna swoboda rozwoju - każdy punkt atrybutów i umiejętności oddany jest graczowi i tylko on decyduje, czy z maga zrobić wojownika, a z łowcy barbarzyńcę ^^
  9. Mapworks i NG+ - po zakończeniu kampanii można podjąć się jej na nowo w Nowej Grze Plus (plusy rosną w zależności od rozegranych od nowa gier gier), gdzie kolejny raz przecioramy się przez fabułę z silniejszymi potworami i mocniejszymi nagrodami. Dla szukających wyzwań, pozostaje Mapworks, gdzie kupując zwój z mapą, przenosimy się na poziomy pełne wrogów i kończące się starciem z bossem.
  10. Wieńczące zadania bossy - zadania poboczne kończą się obowiązkowo starciem z mocarnym, imiennym przeciwnikiem. 
  11. Reputacja - w wielu tego typu grach brakuje mi reputacji zdobywanej za wykonywanie specjalnych misji czy ubijanie czempionów. W tym tytule zadania, bossy i czempioni dają nam punkty reputacji, a uzbieranie ich odpowiedniej ilości obfituje punktem umiejętności.
  12. Dwa zestawy broni - można nosić równolegle broń dystansową i do walki w zwarciu. Dla mnie ważna sprawa.
  13. Wędkowanie - w ramach odpoczynku od przetrzebiania armii wroga, można łowić w odpowiednich miejscach ryby dające bonusy zarówno zwierzakom, jak i postaciom gracza. Dla leniwych dostępny jest dynamit do wyganiania ryb z wody :P
  14. Wyzwania - zabicie eterycznej bestii otwiera portal, poprzez który dostaniemy się do osobnej lokacji, w której czekać na nas będą różnorodne wyzwania. Oczywiście za ich ukończenie przewidziana jest specjalna nagroda.
  15. Skrzynie - dwie. Jedna prywatna i jedna wspólna, podzielone na zakładki: ekwipunek, mikstury i magia.
  16. Zakładki - wygodne rozwiązanie. Możemy dzięki temu uniknąć szybkiego zapchania plecaka różnorodnym sprzętem. Podobnie jak skrzynie, osobno umieszczany jest rynsztunek, osobno mikstury, ryby i zwoje oraz indywidualna zakładka na zwoje z zaklęciami.
 MINUSY:
  1.  Wymagania przedmiotów - mając 17lvl postaci i spełniając wymagania atrybutów, możemy założyć sprzęt nawet z 50lvl... problem w tym, że zdjęcie jednego elementu potrafi rozwalić cały strój bohatera i odebrać możliwość ponownego jej założenia do czasu, aż nie spełnimy wymagań ponownie. Swawola czasem bywa irytująca.
  2. Multiplayer - robiony chyba na szybko, albo niekompatybilny ze Steam'em. Albo i to, i to. Trzeba używać tych samych modów w tej samej kolejności (absurd..), gra w tej samej sieci ma problemy z wyszukaniem graczy (osoba siedząca obok mnie nie jest wykrywana, bo gra dostrzega tylko jednego gracza na jedną sieć) i trzeba grzebać w plikach, by coś z tym zrobić. LAN okazuje się problemem w takiej sytuacji. No i te zgony. Nethey grał inżynierem, ja żarodziejką... nie wiem jakim cudem padałam jak mucha od jego ataków AoE serwowanych wrogom (Nethey zabija Kattowitz, impressive...), skoro miałam wysoki współczynnik odporności, pełnię życia i stałam daleko... odechciało się grać wspólnie :/
  3. Poziom ostateczny a przedmioty - przyjemny, bo setny. Czyli trochę czasu trzeba spędzić, by go dobić. Ale cholera trzaska, gdy znajduje się przedmiot na poziom 105, a atrybuty wymagane do jego założenia z pominięciem poziomu są tak niebotyczne, że aż niemożliwe.. dobrze, że modderzy zwiększyli lvl cap do 500...



Raptr Gamercard